Genialny złodziej czasu stał się częścią futbolu. Football Manager przewidział wielkość Leo Messiego

Twórcy tej gry wiedzieli, że Leo Messi będzie wielki, kiedy ten miał 12 lat. Jej pasjonaci zarywają noce, by prowadzić drużyny do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, spędzają godziny na poszukiwaniach piłkarzy. Ich sztandarowe hasło to "jeszcze jeden mecz". W czym tkwi fenomen serii Football Manager?

2017-10-20, 14:30

Genialny złodziej czasu stał się częścią futbolu. Football Manager przewidział wielkość Leo Messiego

Wyobraźcie sobie najbardziej szalony scenariusz, który w piłkarskiej rzeczywistości zakrawa o niemożliwość. Triumf Leicester w Premier League w 2016 roku czy marsz RB Lipsk, który w osiem lat od momentu założenia klubu gra w Lidze Mistrzów? Zwycięstwo 7:1 Niemców w meczu z "Canarinhos" w półfinale mundialu w Brazylii? To jeszcze nie do końca to.

Może objęcie włoskiej Parmy, która upadła na kolana i napisanie scenariusza, w którym na lata zdominuje rozgrywki? Stworzenie z amatorskiego klubu europejskiego potentata, który w dziesięć lat sięgnie po zwycięstwo w Lidze Mistrzów? W przypadku Football Managera ograniczeń jest bardzo niewiele. Jeśli saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego i Realu Madryt jest już irytująca, to można po prostu włączyć komputer, zasiąść za sterami "Królewskich" i samemu postarać się o to, by kapitan reprezentacji Polski zdecydował się na ten ruch i umożliwić mu idealne warunki do sięgnięcia po Złotą Piłkę.

Gry FIFA i Football Manager mają wspólne płaszczyzny, jednak to dwa różne światy. Podstawowa różnica jest taka, że FIFA ma dać nam dynamikę, wrażenie gry w piłkę, szansę na wcielenie się w postać istniejącego (lub stworzonego według własnego widzimisie) piłkarza albo całej drużyny.

Powiązany Artykuł

fifa 1200 f.jpg
Drzwi do futbolu jeszcze nigdy nie były tak szeroko otwarte. Jak gra FIFA zmieniła świat

Football Manager zaś poszerza perspektywę, dając graczowi możliwość zostania tym, kto odpowiada za cały szereg elementów, tworzących klub. Sprowadzanie piłkarzy, odpowiadanie za taktykę, wchodzenie w interakcje z wirtualnym zarządem, szukanie talentów, które w przyszłości rozwiną się i przeistoczą w najlepszych graczy globu. Konferencje prasowe, dbanie o dobre relacje z zawodnikami.

REKLAMA

FIFA to refleks i zręczność, FM zaś kładzie nacisk na myślenie i strategię. Przede wszystkim jednak (choć nie tylko, o czym później) chodzi o to, co w piłce najważniejsze - strzelenie więcej bramek niż przeciwnik.

Oczywiście wszystkie wymienione wyżej elementy rozgrywki nie są obowiązkowe, każdy gracz może dostosować opcje tego, za co będzie odpowiedzialny. Starsi gracze FM-a w tym momencie mogą parsknąć śmiechem, bo przecież jeśli grać, to tylko tak, by kontrolować wszystko, co tylko możliwe.

Pierwsze wrażenie może budzić przerażenie. Tabelki, dziesiątki kart, statystyk, ogrom możliwości. Początek może nie być łatwy, ale po kilku godzinach ten świat przestaje być aż tak obcy. Gra zaczyna wciągać.

REKLAMA

***

Jak wszystko się zaczęło? Wydaje się, że to typowa historia, w której maniacy tworzą coś, co po jakimś czasie osiąga sukces zaskakujący samych autorów.

Kiedy w 1992 w Paryżu otwiera się pierwszy europejski Disneyland, gdzieś w hrabstwie Shropshire bracia Paul i Oliver Collyer bez żadnego wsparcia czy zaplecza tworzą grę, w której można było zostać menedżerem drużyny Premier League i trzech niższych lig, bez prawdziwych nazwisk piłkarzy. To była podstawa, absolutna baza pod to, co powstanie w kolejnych latach. Silnik meczowy, garść statystyk, mocno ograniczone możliwości.

REKLAMA

- Chcieliśmy to zrobić najlepiej jak mogliśmy. Mieliśmy dużo frajdy z grania z przyjaciółmi. Przychodzili w sobotnie popołudnia i siedzieli całymi godzinami. W tamtych czasach było trochę gier o zarządzaniu, jednak dla nas najważniejsze było to, by gracz czuł się centralną postacią. Musieliśmy stworzyć cały świat, coś bardziej ambitnego - mówił Paul Collyer, starszy z braci. Kiedy stworzyli pierwszą część gry, miał 25 lat, jego brat 22.

Wynik, zegar, trzy wskaźniki dotyczące tego, która drużyna ma przewagę na boisku i tekstowy komentarz wydarzeń podczas meczu - to wszystko, co miała do zaoferowania ich gra. Te elementy były istotne, ale kluczowa była wyobraźnia, którą dysponowali użytkownicy. Kiedyś, do tego by dobrze się bawić, nie potrzebowali oni wizualnych fajerwerków.

W tamtych latach nie było jeszcze transmisji telewizyjnych z każdego meczu, na angielskiej prowincji cały czas dominowało radio, stąd też relacja tekstowa i specyficzna narracja nie była niczym niezwykłym.

Pierwszy Football Manager nie spotkał się jednak z przesadnie ciepłym przyjęciem. Jednym z tych, którzy odmówili wydania gry, był gigant, który stoi za serią FIFA - Electronic Arts. Widać jasno, że potentat chciał grafiki, nie danych i statystyk. Ostatecznie sprzedaż i promocję wzięła na siebie firma Domark. 20 tysięcy egzemplarzy znalazło nabywców, co pozwoliło braciom na to, by rozwijać swój pomysł.

REKLAMA

Przy drugiej części gry wiedzieli już, że potrzebują pomocy, także jeśli chodzi o znajomość angielskich drużyn. Rozsyłali zapytania do fanklubów, magazynów im poświęconych. Szukali pasjonatów, a ci nie zawiedli. W dużej mierze gra opiera się na tym do dziś, mimo, że od tamtych lat dzieli nas blisko ćwierć wieku. Budowanie bazy danych odbywało się ręcznie, włącznie z wpisywaniem wszystkich statystyk, które określały umiejętności piłkarzy.

Koniec końców powstała gra, która przetarła szlak całej serii.

Obecnie ci, którzy siadają przed komputerem i odpalają najnowsze wersje FM, mogą wybierać z kilkudziesięciu lig i setek tysięcy rzeczywistych piłkarzy. Saga, która tworzy Football Managery, zatrudnia około 1300 ludzi na całym świecie, którzy odpowiadają za przygotowanie charakterystyk danych zawodników. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że takimi danymi nie dysponują nawet największe profesjonalne kluby.

***

REKLAMA

Football Manager na przestrzeni lat zmienił się nie do poznania, ale niektóre elementy wciąż są typowe dla tej produkcji. Społeczność fanów wciąż jest unikalna - nieustannie wymienia się doświadczeniami, opowiada historie z gry, rekomenduje największe talenty, sugeruje zmiany w taktykach. Dba o to, by niesamowity poziom dbałości o szczegóły utrzymał się.

Trudno powiedzieć ilu fanatyków tej gry jest na całym świecie, ale na pewno można ich liczyć w milionach.

Alex McLeish, były selekcjoner Szkocji, trener między innymi Glasgow Rangers, Aston Villi czy Birmingham, przyznał w jednym z wywiadów, że podczas pracy w tym pierwszym klubie jeden z jego synów polecał mu kilkunastoletniego Argentyńczyka, grającego wówczas w rezerwach Barcelony, mówiąc, że w grze wyrasta na gwiazdę największego kalibru. Tak, tym piłkarzem był Leo Messi, którego potencjał zauważyli także twórcy gry.

REKLAMA

Talenty z FM-a kończą jednak różnie. Gracze cały czas wspominają piłkarzy, którzy wygrywali dla ich nich trofea, imponowali strzeleckim dorobkiem, byli bohaterami wielomilionowych transferów. W rzeczywistości zaś nigdy nawet nie zbliżyli się do tych osiągnięć. Wystarczy jednak spojrzeć na to, jak sprawdzają się prognozy największych piłkarskich magazynów, które wskazują graczy z największym potencjałem w młodzieżowym futbolu. Niektórym po prostu nie będzie dane zagranie na miarę wygórowanych oczekiwań.

Kylian Mbappe, którego talent eksplodował w ubiegłym sezonie w Monaco, najbardziej zagorzałym fanom gry był znany znacznie wcześniej. Niedawno twórcy przepraszali jednego z najlepszych snajperów świata, Harry'ego Kane'a, że nie docenił jego możliwości. Przez lata zdarzało się, że zawodnicy narzekali na to, że zostali zbyt nisko ocenieni. To, że nie stronią od gry, nie jest żadną niespodzianką.

***

REKLAMA

Kilka lat temu Football Manager był tylko grą komputerową. Teraz jest już częścią futbolu. Słyszeliśmy o tym, że niektórzy menedżerowie sprawdzali taktyczne pomysły właśnie na ekranie, zanim jeszcze wprowadzili je w życie. Duże kluby korzystają z baz danych, które są dostępne dla skautów. Twórcy gry podpisali też umowę z Prozone, systemem używanym przez profesjonalnych menedżerów do analizowania zachowań swoich piłkarzy. Jedna strona czerpie z doświadczeń i możliwości drugiej.

Angielski Związek Trenerów nakazał szkolonym adeptom rozwiązywać kryzys jednej z reprezentacji narodowych. Później ich wyniki oceniał selekcjoner, który realizował ten właśnie scenariusz w rzeczywistości.

Grają miliony na całym świecie, najwięcej w Wielkiej Brytanii. Trudno jednoznacznie zdefiniować to, dlaczego jedne gry tak bardzo wciągają, a inne odkłada się po kilku godzinach. Polscy gracze mogą przypomnieć sobie Deluxe Ski Jumping, prostą grę, w której stawało się przed szansą bicia rekordów na fikcyjnych skoczniach. W szczytowym okresie "małyszomanii" ta prosta produkcja robiła prawdziwą furorę.

REKLAMA

W Anglii kocha się futbol, w Polsce (oprócz futbolu) skoki narciarskie, grunt był więc podatny. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z fenomenem. O ile jednak "małyszomania" przeminęła, to miłość do piłki jest stała, a popularność tych dyscyplin nieporównywalna. I o ile DSJ pozostała ciekawostką, to Football Manager z prostej gry stał się jedną z najbardziej skomplikowanych, a przy tym dostarczających rozrywki gier w historii. Kiedy jedna kariera się znudzi, można rozpocząć następną, zmienić ligę, zacząć od zera. Tutaj nie da się wygrać, osiągnąć ostatecznego sukcesu. A możliwości są praktycznie nieograniczone.

***

Niestety, jest też bardziej mroczna strona. Świat FM-a ma swoje opowieści, legendy, historie ludzi, których pasja mieszała się z uzależnieniem. Na 20. urodziny gry została wydana książka "Football Manager Stole My Life" (tłum. "Football Manager ukradł mi życie").

Mówi się, że w Wielkiej Brytanii był powodem 35 rozwodów i potrafi spowodować uzależnienie. Co bardziej podatni są w stanie grać do upadłego, na czym cierpi ich życie prywatne i zawodowe. Dokładne statystyki nie są prowadzone, jednak wystarczy choć na kilka godzin usiąść przed komputerem, żeby zrozumieć, dlaczego hasło "jeszcze jeden mecz" budzi śmiech tych lepiej obeznanych z serią. "Jeszcze jeden mecz" to często czekanie na kolejne okienko transferowe, na najważniejszy mecz sezonu, na gola będącego przełamaniem drogiego napastnika...

REKLAMA

W książce znalazł się m.in. przypadek jednego z fanatyków, który szukał na portalach społecznościowych jednego z piłkarzy niższych lig angielskich. Kiedy mu się udało, osobiście poinformował go, że jest stworzony do Premier League.

Na forach internetowych można znaleźć więcej podobnych przypadków. Jeden z użytkowników opowiada, jak podczas swojej wirtualnej kariery na tyle przywiązał się do zawodnika, że sprowadzał go do każdego klubu, który prowadził, pomagając mu gromadzić trofea i sukcesy. Piłkarzowi w prawdziwym życiu nie poszło tak dobrze, w końcu panowie stali się… kolegami z pracy, a fan menedżera nie mógł powstrzymać się przed podzieleniem się z nim tymi rewelacjami.

Niektórzy gracze lubią otworzyć okno w zimowy wieczór, kiedy ich zespół udaje się na wyjazdowe spotkanie Ligi Mistrzów w Rosji, ewentualnie podpalają kosz z papierami, żeby odtworzyć gorącą atmosferę na tureckich stadionach i dodać grze jeszcze więcej realizmu.

Jeden z pasjonatów w "Football Manager Stole My Life", opowiada, że namówił żonę na spędzenie miesiąca miodowego w Bułgarii… tuż obok klubu, który właśnie zaczął prowadzić. Inny mówi o sytuacji, w której na finał Pucharu UEFA zdecydował się założyć garnitur, a podczas rozmowy motywacyjnej w przerwie tak przeżywał rozgrywkę, że zaalarmowani sąsiedzi wezwali policję.

REKLAMA

W 2012 świat piłki obiegła informacja, że trenerem FC Baku został 21-latek, który miał otrzymać posadę, przedstawiając sukcesy ze swojej wirtualnej kariery. Ostatecznie okazało się, że Vugar Huseynzade został nie trenerem, a dyrektorem sportowym, a o zainteresowaniu Football Managerem mówił w jednym z wywiadów. Niezbyt fortunne tłumaczenie i trochę przypadku zadecydowało, że news pojawił się w wielu mediach zanim ostatecznie został zweryfikowany.

Historie i anegdotki można mnożyć, ale wystarczy porozmawiać z pierwszym lepszym fascynatem i powspominać wielkie talenty, najlepsze mecze i sukcesy. Co z tego, że na ekranie komputera? Emocje są autentyczne, może nawet do przesady. Brytyjski piosenkarz Robbie Williams przyznał, że Football Manager to według niego najlepsza gra.

- Bo przecież to jeszcze jest gra, prawda? - zapytał.

Więcej na blogu autora - Krótka Piłka

REKLAMA

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej

Najnowsze