K2 dla Polaków: zwyciężyli, bo przeżyli? Niech refleksja poprzedzi krytykę, bo nie wracają z niczym

2018-03-06, 13:34

K2 dla Polaków: zwyciężyli, bo przeżyli? Niech refleksja poprzedzi krytykę, bo nie wracają z niczym
Polscy himalaiści w bazie pod K2. Foto: screen/Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera/Facebook

Polska wyprawa na K2 zakończyła działalność górską. Himalaiści zaczynają składać bazę, eksperci analizują przyczyny "porażki", a obserwatorzy podliczają "ile nas to kosztowało" i czy było warto. 

Eksperci, ale i sami uczestnicy wyprawy zakładali przed ekspedycją, że szanse na zdobycie zimą K2 nie są wielkie. Leszek Cichy, pierwszy zimowy zdobywca Mount Everestu dawał ekipie Krzysztofa Wielickiego pięć, dziesięć procent szans. Adam Bielecki przed wyjazdem mówił, że K2 jest zimą do zdobycia: musimy tylko dostać trzy, cztery dni względnie dobrej pogody. Niestety po raz kolejny - to była czwarta zimowa próba poskromienia drugiej pod względem wysokości góry świata - okazało się, że z pogodą wygrać trudno. 

Powiązany Artykuł

Fronia Tomala K2 1200 f.jpg
K2 dla Polaków: kamery w bazie. Lud potrzebuje chleba i igrzysk?

"(...) wiązałem z tą wyprawą duże nadzieje, wbrew fizyce, matematyce i rozsądkowi, no i sporo się napracowałem, analizując na bieżąco liczne internetowe prognozy pogody i starając się opracowywać kompilacje danych w formie przydatnej dla Wyprawy. Dużo informacji zgromadzonych w bardzo krótkim okresie czasu, to jeszcze nie jest podstawa do diagnozy, ale jest to pewien zasób, który pozwala na poczynienie przynajmniej ogólnych spostrzeżeń" - pisze na swoim blogu - michalpyka.blogspot.com - Michał Pyka, który przygotowywał dla polskich himalaistów prognozy.

Himalaiści chcieli walczyć, nie zamierzali składać broni, ale wiatr i opady śniegu rozdawały karty na K2. Warunki atmosferyczne spodziewane w najbliższych dniach nie pozwolą więc na wspinaczkę. Prognozy z różnych źródeł wskazują na bardzo krótkie okno pogodowe w okolicach 11 marca. W następnych dniach ma być też coraz gorzej. 

Te okoliczności sprawiły, że nie było możliwości zaaklimatyzowania minimum jednego zespołu na wysokości 7200 m. Jedynym uczestnikiem, który spędził noc powyżej 7000 m był Adam Bielecki. Pogoda odebrała szansę na niezbędną aklimatyzację kolejnym wspinaczom. Do 20 marca nie zdążyliby zaaklimatyzować się, zejść do bazy, by tam odpocząć, a potem podjąć próbę ataku szczytowego. 

Wielokrotnie podczas wyprawy zwracano uwagę, że pogoda w Karakorum płata figle. Specjaliści mówili o anomaliach, ociepleniu w Arktyce, które miało wpływ na to, co się działo w Karakorum."Ze względu na bardzo chaotyczne zachowania wirów i strug wiatru, które najprawdopodobniej pochodzą ze zdewastowanego klimatem niegdysiejszego subpolarnego prądu strumieniowego (SPJ), precyzyjne prognozowanie prędkości wiatru jest praktycznie niewykonalne. Można jedynie operować w zakresie prawdopodobieństw, gdyż silne wiry, oderwane od głównych strug prądów strumieniowych, pojawiają się znikąd i na krótko, co wygląda dość surrealistycznie. Jest to bez wątpienia skutek kompletnej dezorganizacji klimatu w Arktyce, gdzie już otwarcie mówi się o katastrofie klimatycznej. Echa tego stanu rzeczy docierają nad K2 i stąd ogromne trudności prognostyczne oraz silne, porywiste wiatry. O trudnościach w prognozowaniu dobitnie świadczą znaczne różnice wielkości podawanych przez różne serwisy prognostyczne. Wynika to ze stosowanych algorytmów prognostycznych, które najwyraźniej nie nadążają za realiami" - opisuje Pyka, który w przyszłości zamierza przeanalizować zmiany.  

"Na podsumowanie w kontekście klimatu, anomalii Karakorum i konfrontacji z doświadczeniami poprzednich wypraw w ten rejon przyjdzie jeszcze czas" - podkreśla Pyka. Dla fanów polskich himalaistów, którzy już patrzą w przyszłość to nadzieja, że być może analizy i zebrane doświadczenie uda się wykorzystać przy piątej próbie o ile ta zostanie podjęta.

Jednak gdy jedni oczami wyobraźni już widzą kolejną ekipę zmierzającą w kierunku K2 zimą, inni podliczają i nie są zadowoleni.

Polski Związek Alpinizmu pozyskał na wyprawę wsparcie w wysokości 1 000 000 zł. Himalaistów finansowo wspierało także miasto Kraków. "Góry nie udało się jednak zdobyć, zatem pieniądze zostały wyrzucone w błoto" - to komentarze, które pojawiają się w sieci. "Dlaczego mam płacić za fanaberie kilku wariatów, niech jeżdżą za swoje" - to kolejne wpisy, które pojawiają się, gdy już wiadomo, że na szczycie K2 nie uda się stanąć. 

Powiązany Artykuł

Tomek Mackiewicz dzieci 2 1200 f.jpg
Nanga Parbat: przypominamy wyjątkową rozmowę z Tomaszem Mackiewiczem. "Jak już zaczęliśmy, to trzeba to skończyć" [WIDEO]

Ale pamiętajmy, co pod K2 jednak się wydarzyło. Niezależnie od późniejszych zdarzeń ekipa dowodzona przez Krzysztofa Wielickiego podjęła próbę ratowania Tomka Mackiewicza i Eli Revol, którzy działali na Nanga Parbat. Gdyby nie obecność polskiej wyprawy w Karakorum, nikt nie wyruszyłby na Nangę. Adam Bielecki i Denis Urubko uratowali życie Francuzki, uratowali człowieka. Stwierdzenie zatem, że milion poszedł w błoto w tym kontekście jest bardzo słabe. 

Dla wielu ludzi trudne jest zrozumienie pasji innych. Zastanawiamy się po co ludzie łażą w góry wysokie, po co inni wsiadają do bolidu, w jakim celu budowany jest kolejny piłkarski stadion na 40 tysięcy widzów. Dlaczego ja mam za to płacić? - pytają. Gdy Polacy osiągną jednak sukces, uratują komuś życie, pokonają bariery jesteśmy dumni, szybko utożsamiamy się ze zwycięzcami. Nie zapominajmy, że podejmowanie próby, to część drogi do celu, zbieranie doświadczeń to budowanie podwalin przyszłych sukcesów. 

Wart też zauważyć, że na K2 sukcesu w postaci szczytu nie ma, ale jak pisał himalaista Aleksander Lwow "Zwyciężyć, znaczy przeżyć". 

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej