Sopot 2014: pękające poprzeczki i nagość zawodniczek - trudne życie sędziów
Sędzia podczas zawodów lekkoatletycznych nie ma łatwo. Stres związany z odpowiedzialnością za właściwie podjęte decyzje jest ogromny. A co jeżeli na konkurs w skoku o tyczce zawodnik przynosi takie poprzeczki, które lepiej trzymają się na stojaku i rzadziej spadają?
2014-03-07, 20:01
>>> Trwa sesja wieczorna. Pierwszy medal dla Polski? [DZIEŃ NA ŻYWO]
Podczas halowych mistrzostw świata w Sopocie sędziują tylko tacy, którzy w zawodzie pracują od wielu lat. Doświadczenie i znajomość przepisów IAAF to podstawa pracy sędziów. Pracy, która bywa czasem zaskakująca.
Każdy sędzia w swojej karierze przeżył nietypowe sytuacje, które pozostały w pamięci na wiele lat i w środowisku często opowiadane są jako anegdoty.
- Kiedyś podczas zawodów poprzeczki często pękały jak zapałki - mówi Edward Wiśniewski, podczas halowych mistrzostw świata sędzia główny skoków i dodaje, że materiały z których poprzeczki były produkowane zwyczajnie były za słabe. - Władysław Kozakiewicz zaproponował kiedyś podczas zawodów, że w takim wypadku on może przynieść swoje poprzeczki, bo akurat ma je w samochodzie - opowiada w rozmowie z Polskim Radiem Edward Wiśniewski - Dodam, że Kozakiewicz wyjaśnił, że te jego poprzeczki są lepsze, bo nie spadają.
Ciekawe wspomnienie ma także główny sędzia startowy biegów Aleksander Tynelski. - Moi koledzy często proszą mnie o opowieść jak przed startem jedna z zawodniczek zaczęła się rozbierać - mówi.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z sędziami.
Z Sopotu Aneta Hołówek /Wideo: Radosław Tobolski
REKLAMA
REKLAMA