Abu Dhabi Desert Challenge: Dąbrowski dachował na wydmach
Marek Dąbrowski jadący z pilotem Jackiem Czachorem (Toyota Hilux) dachowali na wydmach na trasie czwartego etapu rozgrywanego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rajdu Abu Dhabi Desert Challenge. Załodze nic się nie stało.
2014-04-09, 20:17
Marek Dąbrowski jadący z pilotem Jackiem Czachorem (Toyota Hilux) dachowali na wydmach na trasie czwartego etapu rozgrywanego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rajdu Abu Dhabi Desert Challenge. Załodze nic się nie stało.
Polacy dotarli do mety etapu, o długości 239 km, z półtoragodzinną stratą do zwycięzcy Kazacha Ajdyna Rachimbajewa (Mini All4 Racing), i w klasyfikacji generalnej spadli z drugiego na siódme miejsce. Ich pozycję zajął Adam Małysz, któremu towarzyszy pilotem Rafał Marton (Toyota Hilux). Były skoczek narciarski zajął na etapie czwarte miejsce.
Do "przygody" polskiej załogi doszło po 180. kilometrze. Załodze podbiło tył auta na zjeździe ze stromej wydmy, a kiedy udało im się postawić je na kołach, zakopali się, po czym - pomimo włączonych systemów ostrzegania - wjechała w nich inna rajdówka.
- Jechaliśmy płynnie, około 180. kilometra wszyscy zawodnicy wybrali złą drogę i wjechali w bardzo trudne wydmy. My po pierwszych dwustu metrach od razu zorientowaliśmy się, że trzeba zawracać. Przy dość dużym zjeździe na bardzo niewielkiej prędkości podbiło nam tył auta i wylądowaliśmy na przednim zderzaku. Była chwila wahnięcia i mogło nas jeszcze obrócić na koła, ale niestety przechyliło nas na dach. Uderzenie było tak delikatne, że nawet nie poczułem go na pasach bezpieczeństwa. Bardzo szybko się wygrzebaliśmy i Marek podbiegł do miejsca, gdzie błądziła cała czołówka. Niestety, nikt nie chciał się zatrzymać i nam pomóc. Pierwsza załoga stanęła obok nas dopiero po godzinie i udzieliła nam pomocy. Cała akcja trwała zaledwie kilka minut - powiedział na mecie Czachor.
Polacy pojechali dalej, ale mieli w samochodzie bardzo złą widoczność.
- Okazało się, że mamy zbitą szybę, do tego doszło zmęczenie i niestety, zagrzebaliśmy się w piaszczystej niecce. Szybko wyszedłem i rozłożyłem szyny do wyjeżdżania z piachu. Wtedy za szczytu wyjechał samochód, który w nas wpadł i urwał nam drzwi. Potem jeszcze spadła nam opona i musieliśmy zmieniać koło. To wszystko nas ekstremalnie wykończyło, ale jesteśmy na mecie i to jest najważniejsze - dodał pilot załogi.
- Ponad godzinę walczyliśmy na wydmach w pełnym słońcu, temperatura powietrza jest tak wysoka, że w kombinezonie rajdowym można się dosłownie ugotować. Kiedy obróciliśmy się na dach, woda nie spływała do bidonów. Później mocno nas zmęczyła cała ta walka z odkopywaniem rajdówki. Budujące jest jednak to, że po tych wszystkich przygodach mamy cały czas dobre, siódme miejsce i nadal jesteśmy w walce o punkty do Pucharu Świata - przyznał Dąbrowski.
W rajdzie nadal prowadzi Rosjanin Władimir Wasiliew (Mini All4 Racing), do którego Małysz traci 35.36. Łączny czas Dąbrowski jest gorszy od wyniku lidera o 1:54.27.
W rywalizacji kierowców quadów najszybszy na etapie był Mohammed Abu Issa z Kataru, Rafał Sonik zajął drugie miejsce - strata 7.33, ale utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Wśród motocyklistów na etapie najszybszy był Hiszpan Joan Barreda, drugi ze stratą 1.20 zameldował się na mecie jego rodak Marc Coma, lider po czterech etapach.
Do rozegrania kierowcom pozostał jeszcze jeden etap.
ps
REKLAMA