Wimbledon. Kania: nie wykorzystałam szansy, to trochę boli

2014-06-23, 20:30

Wimbledon. Kania: nie wykorzystałam szansy, to trochę boli
Paula Kania podczas meczu z Na Li . Foto: PAP/EPA/VALDRIN XHEMAJ

Paula Kania przyznała, że nie wykorzystała słabszej dyspozycji wiceliderki światowego rankingu tenisistek Chinki Na Li w 1. rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. - Miałam ogromną szansę i ją zmarnowałam. To trochę boli- dodała Polka po porażce 5:7, 2:6.

Posłuchaj

Paula Kania po meczu z Na Li (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Li nie miała dziś najlepszego dnia, co można wnioskować po liczbie niewymuszonych błędów po jej stronie. Niestety nie byłam w stanie tego wykorzystać. Trochę to boli, bo czuje się, że byłam bardzo blisko, by wygrać pierwszego seta. Chinka to jedna z najlepszych zawodniczek na świecie i wiadomo, że za darmo nic nie ma. To dobra lekcja - powiedziała w rozmowie Kania.
Jak dodała podczas konferencji prasowej, od jakiegoś czasu z francuskim trenerem Hubertem Choudurym pracuje nad tym, by rozstrzygać na swoją korzyść decydujące akcje.
- "Zamykanie" takich łatwych punktów nie jest łatwe - zaznaczyła.
Poniedziałkowy pojedynek z wiceliderką rankingu WTA był dla 175. na światowej liście Polki debiutem w imprezie wielkoszlemowej. Wcześniej pięć razy nie zdołała przedrzeć się przez kwalifikacje.
- Po ostatnich porażkach jestem z awansu do głównej drabinki bardzo zadowolona. Jest to mały krok do przodu w karierze, ale staram się do tego podchodzić na spokojnie. Fajnie było zagrać z drugą rakietą świata, ale nie postrzegam tego jako nagrody. Wolałabym być w drugiej rundzie. Ale na pewno jest to dla mnie doświadczenie. Przegrana to jednak przegrana i to na samym początku turnieju. Może zabrzmi to nieskromnie, ale uważam, że Wielki Szlem to jest mój poziom - podsumowała.
21-letnia sosnowiczanka miała okazję zaprezentować się londyńskiej publiczności na korcie centralnym. Jak przyznała, przed spotkaniem Choudury starał się ją przygotować na związane z tym emocje.
- Rozmawialiśmy o spodziewanych utrudnieniach, że tak powiem. Trener powiedział mi, czego się mogę spodziewać, jak wejdę na kort.. Wiadomo to olbrzymi obiekt, kupa ludzi - wyliczała.
Kania przyznała jednak, że była rozczarowana, ponieważ podczas jej meczu z Li nie było kompletu publiczności.
- Lubię grać, jak jest dużo osób na trybunach. Oglądałam wcześniej w szatni, jak grał tam Andy Murray i wydawało mi się, że wtedy wszystkie miejsca były zajęte - podkreśliła zawodniczka, którą dopingowały z trybun mama i siostra.
Jak dodała, wcześniej nie spodziewała się, że to właśnie na kortach trawiastych po raz pierwszy zagra w tunieju głównym Wielkiego Szlema.
- W zeszłym roku byłam blisko awansu do French Open i myślałam, że to w Paryżu zadebiutuję - dodała.
21-letnia Polka trenuje na co dzień na kortach ziemnych, głównie za sprawą swojego szkoleniowca.
- On jest Francuzem, a mieszka w Szwajcarii i zazwyczaj trenuję w jednym z tych krajów na "mączce" - zaznaczyła.

PAP, ah

Polecane

Wróć do strony głównej