70. regaty Sydney-Hobart: dwa polskie jachty z polską załogą

Po raz pierwszy w słynnych regatach żeglarskich Sydney-Hobart pojawią się dwa jachty pod biało-czerwoną banderą i z polską załogą.

2014-12-11, 17:06

70. regaty Sydney-Hobart: dwa polskie jachty z polską załogą
Jachty przed regatami Sydney-Hobart. Foto: Wikipedia/Mark McIntosh

26 grudnia wystartują "Selma Expeditions" pod dowództwem kpt. Piotra Kuźniara i "Katharsis II" Mariusza Kopra.

- To wielkie wydarzenie w historii naszego żeglarstwa morskiego - ocenił redaktor naczelny magazynu "Żagle" Waldemar Heflich.

Dodał, że udział w kultowym klasyku jest marzeniem wielu osób. Dotychczas jedynie raz, w 2001 roku, w regatach uczestniczył jacht pod biało-czerwoną banderą. Była to "Łódka Bols", ale tylko w 60 procentach z polską załogą. Skipperem był wtedy Gordon Kay, Brytyjczyk mieszkający w Nowej Zelandii.

- Czasami zdarzało się, że jakiś nasz żeglarz był w międzynarodowym zespole, jednak nigdy nie wystartował na trasę z Sydney do Hobart polski jacht z całkowicie polską załogą. Teraz, w 70. edycji, w gronie 119 zgłoszonych do wyścigu na Morzu Tasmana jednostek z 10 krajów, są dwie pod biało-czerwoną banderą - podkreślił red. Heflich.

REKLAMA

Z końcem listopada zwodowany został w Brisbane jacht "Selma Expeditions", który w lokalnej stoczni przeszedł remont kadłuba.

- Najbardziej widocznym znakiem prac jest czerwony kolor - świeżo położona farba powyżej linii wodnej. Pokład nie został jeszcze odnowiony i całe szczęście, bo kilka godzin po zwodowaniu nad Brisbane przeszła burza z ostrym gradobiciem. Lokalny huragan zaczepił swym brzegiem o to australijskie miasto - wspomniał Kuźniar.

Z zawodu biolog, płetwonurek, przyrodnik, entuzjasta rejsów polarnych. Jak przyznał urzekła go przyroda Arktyki i Antarktyki. Prowadził wyprawy żeglarskie po Morzu Arktycznym, Grenlandzkim, Barentsa, Norweskim, Bellinghausena i Oceanie Lodowatym.

"Selma" gościła w jednej z największych w Australii, jak również na świecie, stoczni remontowych.

REKLAMA

- Obok naszej jednostki naprawiano lub konserwowano niemal same superjachty, i to zarówno te żaglowe jak i motorowe. Szczególne wrażenie zrobił na nas 300-tonowy dźwig na kołach - istne monstrum, służące do transportowania na terenie stoczni naprawdę wielkich łodzi. Trzeba przyznać, że przemysł remontowy jest tu imponujący - zaznaczył Kuźniar, którego wspomaga kpt. Krzysztof Jasica.

Jak przyznali na pokładzie mają jeszcze "totalny bałagan". Teraz jednak muszą przede wszystkim odpocząć.

- Ostatnio spaliśmy po 2-3 godziny na dobę, jesteśmy wykończeni. Potem zajmiemy się zaległymi sprawami. Kolejne prace możemy już wykonywać na wodzie, w drodze do Sydney - dodał wrocławianin.

Rok temu Kuźniar z pięcioosobową załogą na "Selma Expeditions" jako pierwsi Polacy opłynęli zimą przylądek Horn.

REKLAMA

- Była to żegluga ekstremalna. Niesamowite przeżycie. Uciekaliśmy przed sztormem 11 stopni w skali Beauforta. Mieliśmy bardzo mało czasu na dojście do w miarę bezpiecznych kanałów. W pamięci kołatała się nam wiedza - w tych wodach leżą kości 40 tysięcy śmiałków próbujących tu swoich sił. Całkiem spore miasteczko - wspomniał.

Do najbardziej znanego klasycznego wyścigu na trasie Sydney-Hobart szykuje się prawie dwa tysiące żeglarzy. Tradycyjnie rozpocznie się on w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Pierwsze regaty rozegrano w 1945 roku.

man

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej