Final Four: Asseco Resovia - Zenit Kazań. Zenit był nie do ruszenia [OPINIE]

- Z kim byś nie grał, zawsze liczysz na to, że wygrasz to spotkanie. Zenit też był dzisiaj do ruszenia - przyznał po porażce w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów trener Asseco Resovii Rzeszów Andrzej Kowal.

2015-03-29, 20:33

Final Four: Asseco Resovia - Zenit Kazań. Zenit był nie do ruszenia [OPINIE]

Posłuchaj

Rafał Buszek (Asseco Resovia) po meczu finałowym z Zenitem Kazań (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Final Four: Resovia przegrała w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów [RELACJA] >>>

Po meczu Asseco Resovii Rzeszów z Zenitem Kazań (0:3) w finale LM powiedzieli:

Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii Rzeszów): Rozpatrując cały sezon w Lidze Mistrzów na pewno odnieśliśmy sukces. Gdyby przed rozpoczęciem tych rozgrywek ktoś mi powiedział, że będziemy grali w finale, to byłbym bardzo zadowolony. Kiedy się jednak dochodzi do tego finału i przegrywa, to człowiek nigdy nie jest do końca szczęśliwy. Z kim byś nie grał, zawsze liczysz na to, że wygrasz to spotkanie. Zenit też był dzisiaj do ruszenia. Nie wywarliśmy jednak na nich presji zagrywką, a to jest podstawa w walce z takim zespołem. Poza tym nie daliśmy też sobie szansy naszym przyjęciem. Graliśmy dzisiaj chyba najgorszy mecz w przyjęciu w tym sezonie. To było jednak spowodowane presją przeciwnika na zagrywce. Przyjęcie nam nie pomogło, a nie mamy zawodników, którzy są w stanie z tych trudnych piłek atakować.

Były momenty gdy traciliśmy przewagę, były też takie, w których odrabialiśmy straty. Szkoda kilku kontr, których nie wykorzystaliśmy, bo różnie mogło być. W końcówce pierwszego seta popełniliśmy głupie błędy na serwisie, w końcówce drugiego zostaliśmy zablokowani w ważnej piłce, w końcówce trzeciego też nie skończyliśmy akcji na 20:20. Wymieniam tu pojedyncze akcje, ale mają one znaczenie w starciu z takim przeciwnikiem. Gdybyśmy w tych końcówkach grali punkt za punkt, to może inaczej by to wyglądało. Gdyby się wygrało seta, też inaczej by wyglądała sytuacja. Doświadczenie zebrane w tym turnieju na pewno będzie jednak procentować w play off PlusLigi. Granie takich ciężkich spotkań to znakomita forma przygotowań do innych rozgrywek.

Piotr Nowakowski (Asseco Resovia Rzeszów): Byliśmy w grze, dopóki któryś zawodników z Kazania nie wkurzył się na zagrywce i nie posłał nam kilku asów. Byliśmy jednak przygotowani na to, że może się tak zdarzyć. Chcieliśmy ich trochę od strony technicznej podejść, ale to nie wyszło. Zenit pokazał dzisiaj prawdziwą, rosyjską, siłową siatkówkę i było ciężko. Zatrzymanie Kazania z ich naprawdę atomowym serwisem było bardzo trudne do zrealizowania. Może gdybyśmy nieco bardziej skupili się na tym przyjęciu, to wyglądałoby to trochę lepiej. Walczyliśmy jednak do końca i mimo porażki cieszymy się z tego srebra. Po cichu liczyłem na to, że dwie polskie drużyny zdobędą tu medal, bez względu na to, która zagra w finale. Drużyna z Berlina grała jednak przed własną publicznością, w swojej hali i wygrała ze Skrą. Szkoda, ale taki jest sport.

REKLAMA

Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów): Leon naprawdę robił dzisiaj różnicę w zagrywce. My też mieliśmy serię dobrych zagrywek, ale chyba bardziej się nakręcaliśmy kontrami lub jakimś blokiem. Oni szli na zagrywkę i indywidualnie z nami się rozprawili. Drużynę może mają fajną, my jednak tworzymy lepszy kolektyw. Niestety dla nas, oni mają Leona. Mieliśmy jednak swoje szanse. Na pewno przespaliśmy też początek drugiego seta. Może gdybyśmy go trochę lepiej zaczęli, to byłoby inaczej. Teraz możemy jednak tylko gdybać. Proszę mi jednak uwierzyć, że tak zagrywającego zawodnika jak Leon nie ma na świecie. Na pewno robi to duże wrażenie na mnie jako rozgrywającym, który tylko obserwuje piłkę. Nie chcę wiedzieć, co widzą przyjmujący, jak on idzie na zagrywkę. W Berlinie pokazaliśmy jednak, że polska siatkówka naprawdę jest mocna. Nawet występ Skry nie był zły. A przecież już sam awans do Final Four jest dużym sukcesem. Z tego się cieszmy i nie rozpatrujmy tego finału oraz porażki 0:3 jak tragedii. Nie co roku zdobywamy srebrny medal w Final Four.

Krzysztof Ignaczak (Asseco Resovia Rzeszów): Punktowa przewaga Kazania może nie była duża, ale chyba kontrolowali przebieg całego meczu. Ja cieszę się z tego, że miałem okazję zagrać w takim turnieju. Moja kariera gdzieś tam już bardziej idzie z górki niż pod górkę, więc każdy sukces jest dla mnie cenny. Mam jednak nadzieję, że ten zespół zostanie w całości utrzymany i w kolejnym sezonie będziemy znów mieli szansę bić się o to trofeum, bo w tej drużynie jest ogromny potencjał

Tak Resovia walczyła o triumf w Lidze Mistrzów. Nowakowski i Drzyzga z nagrodami indywidualnymi

Press Focus/x-news

REKLAMA

man

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej