Ekstraklasa: Jagiellonia pogodzi Lecha i Legię? "Cieszcie się, że jesteście w grze o mistrza"
Lech Poznań i Legia Warszawa walczą o mistrzostwo Polski, jednak oba zespoły seryjnie gubią punkty. Po wygranej z "Kolejorzem" w Poznaniu na trzecie miejsce w tabeli wskoczyła Jagiellonia, która może sprawić największą niespodziankę ostatnich lat w Ekstraklasie.
2015-05-18, 11:22
Posłuchaj
Marcin Kamiński (Lech Poznań) po meczu z Jagiellonią Białystok (IAR)
Dodaj do playlisty
Mistrzostwo Polski dla Jagiellonii? Jeszcze przed startem rozgrywek takie stwierdzenie byłoby odbierane bardziej w kategoriach żartu. Zespół Michała Probierza nie dysponuje wielkim budżetem, nie ma w swoim składzie wielkich gwiazd. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek to jednak drużynę z Białegostoku można śmiało określić jako największą rewelację sezonu.
Kwestia mistrzostwa Polski jest wciąż otwarta i piłkarze "Jagi" mają wszystko w swoich rękach. Po wyjazdowej wygranej z Lechem Poznań 3:1 w środę zagrają z Legią w Warszawie. Zwycięstwo może pozwolić im stać się nowym liderem rozgrywek.
Bohaterów jest wielu
- Był to najłatwiejszy mecz w życiu, bo jechałem na stadion, na którym jeszcze nie wygrałem. Gorzej więc już być nie mogło. Uważam, że taktycznie bardzo dobrze rozpracowaliśmy przeciwnika. Nie była to dziś "obrona Częstochowy" w naszym wykonaniu, udało nam się wyeliminować atuty Lecha. Stracona bramka pokrzyżowała nam trochę plany, ale dzisiaj widać było po zawodnikach wiarę. Pokazaliśmy dobrą piłkę, stwarzaliśmy sytuacje - mówił Probierz po wygranej z Lechem.
Powiązany Artykuł
Mocną stroną Jagiellonii jest to, że ciężar gry rozkłada się w drużynie na wielu zawodników. Trudno wskazać jedną, wiodącą postać, która odpowiada za to, że klub po ostatniej kolejce Ekstraklasy zrównał się punktami z Legią Warszawa i ma zaledwie jeden punkt mniej niż Lech Poznań.
REKLAMA
Wielkim odkryciem jest na pewno piekielnie utalentowany bramkarz, Bartłomiej Drągowski, który wielokrotnie ratował Jagiellonii punkty i nic dziwnego, że według wszelkiego prawdopodobieństwa niedługo dostanie szansę w którymś z dużych europejskich klubów.
W ofensywie bardzo dobrze spisuje się Maciej Gajos, który występami w Jagiellonii zapracował sobie na powołanie do reprezentacji Polski. Wcześniej do siatki trafiał głównie Mateusz Piątkowski, jednak po tym, jak został zesłany do rezerw, zastępuje go Patryk Tuszyński - z Lechem trafił do siatki dwukrotnie. Na to, by zająć jego miejsce, czekają już zresztą młodsi zawodnicy. Probierz nie boi się na nich stawiać, a jedenastka na mecz z "Kolejorzem" była jedną z najniższą średnią wieku w tych rozgrywkach Ekstraklasy.
Drużyna Michała Probierza nie imponuje statystykami strzelonych i straconych bramek, pod tym względem jest tuż za podium. Nie popada jednak w żadną skrajność, ale w tym roku nadrabia to regularnością. O mistrzostwie zadecyduje to, która z czołowych drużyn zaliczy mniej wpadek. Biorąc pod uwagę, jak przebiega ten sezon, uniknięcie niespodzianek w ostatnich pięciu kolejkach w meczach Legii i Lecha wydaje się niemożliwe.
Źródło: Press Focus/x-news
REKLAMA
Wydaje się, że największy kryzys w tym sezonie Jagiellonia ma już za sobą - od początku listopada przez miesiąc nie potrafiła wygrać spotkania, zaliczając dwie porażki i trzy remisy. Zgubione punkty na pewno mogą bardzo boleć, bo gdyby nie one, "Jaga" mogłaby w środę udać się do Warszawy jako lider rozgrywek.
Karty już zostały rozdane?
Śledząc losy tego sezonu można odnieść wrażenie, że Jagiellonia jako jedyna nie zawiodła. Lech Poznań i Legia miały zdominował rozgrywki, jednak traciły punkty zbyt często, by można było mówić o wielkiej przewadze nad resztą stawki. Tak słabego mistrza Polski, ktokolwiek by nim nie został, nie było już dawno.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze presja, z którą żaden z żelaznych faworytów Ekstraklasy nie radzi sobie zbyt dobrze. Zespół z Białegostoku nie musi się nią przejmować, ponieważ jako jedyny z tej trójki nic nie musi - co najwyżej może wszystkich zaskoczyć, o co na pewno postarają się młodzi piłkarze, którzy na swoim koncie większych sukcesów nie mają.
- Wszyscy już zdążyli rozdać karty, ale być może jeszcze nie wszystkie i jedna została dla nas. Dziś w przypadku porażki, odpadaliśmy z walki o tytuł, remis pozostawiał jeszcze szanse, natomiast dzięki zwycięstwu dalej liczymy się w tej grze. Wracamy do domu trochę poobijani, ale mam nadzieję, że do środowego meczu z Legią zdążymy się zregenerować - przyznał Michał Probierz.
REKLAMA
W środę po raz kolejny powtórzy się to, co oglądamy już od kilku kolejek - Legia i Lech staną przed szansą, by wykorzystać potknięcie rywala. W wywiadach prawdopodobnie znów pojawią się wypowiedzi, że piłkarze nie boją się presji, mają obowiązek wygrać i zagrać dla kibiców, żeby zbliżyć się do mistrzostwa.
A Jagiellonia po raz kolejny wyjdzie na boisko i postara się zagrać na nosie faworytowi. Na początku tego roku pokazała już, że nie musi mieć żadnych kompleksów - w Warszawie 15 lutego pokonała mistrza Polski 3:1. Jeśli uda się to i tym razem, może okazać się, że karta, która została dla Probierza to as.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA