El. Euro 2016: sprawę awansu trzeba załatwić w Szkocji

- Mecze ze Szkocją i Irlandią traktujemy jak dwa finały. Szykujemy się na wojnę w Glasgow, bo fajnie byłoby później w Warszawie z naszymi kibicami już tylko fetować awans - przyznał w rozmowie z Polską Agencją Prasową dyrektor piłkarskiej reprezentacji Polski Tomasz Iwan.

2015-09-16, 13:48

El. Euro 2016: sprawę awansu trzeba załatwić w Szkocji
Dyrektor reprezentacji Polski Tomasz Iwan. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

PAP: W jakich nastrojach zawodnicy i członkowie sztabu rozstali się po niedawnych meczach eliminacji Euro 2016 z Niemcami (1:3) i Gibraltarem (8:1)?

Tomasz Iwan: Plan minimum został wykonany, zdobyliśmy trzy punkty. Jadąc do Frankfurtu na mecz z mistrzami świata można było wkalkulować porażkę, chociaż pozostał pewien niedosyt, bo przy stanie 0:2 nie tylko udało się strzelić kontaktową bramkę, ale za chwilę niewiele zabrakło do wyrównania.

Po przegranej z Niemcami kadra zebrała mnóstwo pochwał, jak nigdy wcześniej po niepowodzeniu.

Ten mecz strasznie podniósł morale zespołu, pokazał, że nawet z tak świetnym rywalem nawiązujemy równorzędną walkę. Widać w tej reprezentacji tendencję zwyżkową w ostatnich kilkunastu miesiącach pod każdym względem, i umiejętności sportowych, i relacji wewnątrz ekipy. Gramy odważnie, ofensywnie, do tego piłkarze dbają o atmosferę. Kuba Błaszczykowski nie był wyznaczony do strzelania karnego z Gibraltarem, ale Robert Lewandowski oddał mu piłkę. W tej drużynie jest naprawdę wszystko, co potrzeba do odnoszenia sukcesów, choć zdajemy sobie sprawę z pewnych braków personalnych, np. niektórzy mają problemy z grą w swoich klubach. Nie jesteśmy Niemcami, którzy mogą wystawić dwie równe jedenastki.

W tabeli grupy D biało-czerwoni mają dwa punkty straty do liderujących Niemców, ale też dwa przewagi nad Irlandią. Szans nie stracili też Szkoci. Awans jest na wyciągnięcie ręki?

Wszyscy nas klepią po plecach, ale my zdajemy sobie sprawę, że jeszcze niczego nie osiągnęliśmy, a najważniejsze mecze są przed nami. Często w Polsce, nie tylko w piłce nożnej, jest tak, że po uzyskaniu dobrych czy bardzo dobrych wyników spoczywamy na laurach i w efekcie tracimy możliwość wywalczenia czegoś więcej. W przypadku kadry piłkarskiej niesamowicie ważna jest czujność trenera Adama Nawałki, jego zdolności komunikacyjne z graczami, jego umiejętność przekazania tego wszystkiego co chciałby, aby zawodnicy wiedzieli.

W październiku dwa decydujące starcia. I terminologia bokserska chyba jest tu wskazana.

Przed nami mecze niczym dwa finały - 8 października w Glasgow w Szkocji i 11 października w Warszawie z Irlandią. Jeśli nie uda się w pierwszym, sprawą awansu trzeba załatwić w drugim. Idealnie byłoby zwyciężyć w Szkocji, bo fajnie byłoby później na Stadionie Narodowym z kibicami już tylko fetować awans. To byłoby coś wyjątkowego. Szkoci jednak już zapowiadają, że będzie walka do przysłowiowej ostatniej kropli krwi. Szykujemy się na wojnę, bo musimy odpowiedzieć tym samym.

Ze Szkocją i Irlandią straciliśmy już punkty po chyba najsłabszych występach w tych eliminacjach.

Często wracamy myślami do tych spotkań, do niewykorzystanej sytuacji "Grosika" w Warszawie, do gola straconego w samej końcówce w Dublinie. Nie ma co gdybać, ale już mogliśmy być spakowani do Francji... Patrząc na układ tabeli i meczów, to gdyby ktoś na starcie eliminacji powiedział, że tak będzie wyglądać sytuacja w grupie D, to nie czulibyśmy specjalnego niezadowolenia. Wręcz przeciwnie, bo przecież rywalizujemy m.in. z mistrzami globu i dwoma silnymi drużynami z Wysp Brytyjskich. Chciałbym, aby sprawa awansu rozstrzygnęła się już w Szkocji, to byłoby bezpieczniejsze.

bor

Polecane

Wróć do strony głównej