Puchar Polski siatkarzy. Starcie gigantów dla Skry
PGE Skra Bełchatów pokonała 3:1 (18:25, 25:20, 25:18, 26:24) Asseco Resovię Rzeszów we Wrocławiu w półfinale turnieju Pucharu Polski siatkarzy i w finale zmierzy się z ZAKSĄ Kędzierzyn, która wcześniej wygrała z Lotosem Trefl Gdańsk 3:0.
2016-02-06, 21:08
PGE Skra Bełchatów: Facundo Conte, Nicolas Uriarte, Mariusz Wlazły, Srecko Lisinac, Nicolas Marechal, Karol Kłos – Kacper Piechocki (libero) – Rodriguez Israel, Marcin Janusz, Marcel Gromadowski, Andrzej Wrona.
Asseco Resovia Rzeszów: Thomas Jaeschke, Russell Holmes, Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Olieg Achrem, Dmytro Paszycki - Krzysztof Ignaczak (libero) – Damian Wojtaszek, Aleksander Śliwka, Dawid Dryja, Nikołaj Panczew, Dominik Witczak.
Mecz nie zaczął się dobrze dla Resovii, która przy stanie 3:3 straciła Krzysztofa Ignaczaka. Libero mistrzów Polski z takim poświęceniem walczył o piłkę, że rozciął twarz i potrzebna była interwencja lekarzy. Ignaczaka zastąpił Damian Wojtaszek i spisywał się doskonale.
Powiązany Artykuł
![siatkówka Polska 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/98c19b95-7210-44a2-a28d-6dd974c99e4e.jpg)
Siatkówka
Do stanu 7:7 trwała wymiana punkt za punkt, ale później przejęła inicjatywę Resovia. Zespół trenera Andrzeja Kowala świetnie zagrywał, a do tego skutecznie grał w bloku i zdobył pięć punktów z rzędu (12:7). To był kluczowy moment pierwszego seta, bo doskonale dowodzona przez Bartosza Kurka Resovia nie pozwoliła już Skrze na odrobienie tej straty.
REKLAMA
Druga partia była bardziej wyrównana. Raz jeden zespół miał lepszy okres, ale zaraz drudzy szybko odrabiali stratę i wychodzili na prowadzenie. Na pierwszą przerwę techniczną Resovia schodziła prowadząc 8:6, ale przy drugiej to Skra, która w końcu znalazła sposób na przedarcie się przez blok rywali, miała trzy punkty przewagi (16:13). Po wznowieniu gry rzeszowianie zmniejszyli stratę do dwóch oczek, ale kolejne dwie akcje należały do Skry, która nie dała się już dogonić.
Rozpędzony zespół z Bełchatowa w kolejnej partii nadal panował na boisku i na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:5. Pierwsze akcje po wznowieniu gry były kluczowe dla tego seta. Najpierw po wideoweryfikacji sędziowie przyznali punkt dla Skry, a kilka chwil później Kurek został zablokowany i zrobiło się już 12:7. Po tej akcji as Resovii odchodząc od siatki spuścił głowę i z niedowierzaniem nią pokręcił. Skra grała koncertowo nadal i wygrała tę partię 25:18.
Czwarty set był najbardziej wyrównany, ale niemal cały czas minimalnie prowadził zespół z Bełchatowa. Kiedy rzeszowianie popełnili błąd przy serwisie, po którym Skra prowadziła 23:20, wydawało się, że losy seta i meczu są rozstrzygnięte. Przy stanie 24:21 Asseco zdołało jednak wybronić trzy piłki meczowe. W tym momencie nikt już w hali Orbita nie siedział, a tumult był tak wielki, że wszystko się trzęsło. Skrze w końcu udało się zdobyć punkt, a chwilę później Nicolas Uriarte zagrał do Facundo Conte, a ten potężnym uderzeniem nie dał szans blokowi rywali i bełchatowianie mogli świętować awans do finału.
REKLAMA
Po meczu PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 3:1 powiedzieli:
Miguel Falasca (trener Skry): „Zagraliśmy trzy bardzo dobre sety. Moi zawodnicy nie bali się podjąć ryzyka na zagrywce i przy tym prawie w ogóle nie popełniali prostych błędów. Świetnie funkcjonowała zagrywka, a także przyjęcie i to zadecydowało. W niedzielę czeka nas równie ciężkie spotkanie i musimy zagrać na podobnym poziomie, jeżeli chcemy zdobyć trofeum”.
Andrzej Kowal (trener Asseco): „Po dobrym pierwszym secie w połowie drugiego stanęliśmy. Przestaliśmy grać. Punty dla Skry nie wynikały z tego, że oni spisywali się jakoś wyjątkowo dobrze, ale z tego, że my zaczęliśmy popełniać proste błędy. W nasze poczynania wkradła się niepewność i to wpłynęło na naszą postawę w kolejnych setach. Serwis i przyjęcie – to zadecydowało o naszej porażce”.
Marcel Gromadowski (zawodnik Skry): „Wygraliśmy 3:1 i ogromnie się z tego cieszymy. Ważne było, że po pierwszym przegranym secie szybko zapomnieliśmy o naszych błędach i nie myśleliśmy o tym, co było. To pozwoliło nam na lepszą grę w kolejnych setach i zwycięstwie. Tak jak mówili już trenerzy, kluczowa była zagrywka i przyjęcie. Walka była na całym boisku i mecz mógł się podobać kibicom”.
Olieg Achrem (kapitan Asseco): „Właściwie wszystko zostało już powiedziane o zagrywce i przyjęciu, które dzisiaj decydowaly. W pierwszym secie odrzuciliśmy Skrę od siatki i dlatego wygraliśmy tę partię. Później już się nam to nie udawało i stąd taki wynik. Gratuluję Skrze i życzę powodzenia w finale”.
man
REKLAMA