Puchar Polski: Ondrej Duda krytykuje kibiców Lecha
Słowacki pomocnik Legii Warszawa był zgorszony zachowaniem kibiców, którzy odpalali race i doprowadzili do dwukrotnego przerwania finału z Lechem Poznań. - Nie zachowywali się tak, jak powinni - skomentował 21-letni piłkarz.
2016-05-03, 09:12
Posłuchaj
Mecz przedłużono o kilkanaście minut z powodu rac rzucanych na murawę. Jedna z nich upadła blisko bramkarza Legii (IAR)
Dodaj do playlisty
Powiązany Artykuł
![Lech legia Malarz 1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/9acc3194-00db-474c-98df-8e62557a06dd.jpg)
Stadion Narodowy zapłonął. Będą kary?
Fani obu zespołów odpalali race na trybunach, co spowodowało zadymienie całego PGE Narodowego, a w powietrzu unosił się zapach spalenizny. W drugiej połowie spotkania kibice drużyny z Poznania poszli o krok dalej - odpalone race wrzucali na boisko i sędzia Szymon Marciniak dwukrotnie wstrzymał grę na kilka minut.
- Myślę, że to bardziej wpłynęło na zespół Lecha niż na nas. Sędzia doliczył 12 minut, a kibice rywali wrzucali race na boisko. Lech mógł grać dalej, coś jeszcze z tym meczem zrobić, a oni rzucali... Dla mnie to trochę niemądre - powiedział dziennikarzom Duda.
Jego kolega z drużyny Tomasz Jodłowiec nie chciał się tak otwarcie wypowiedzieć na ten temat. Spytany, czy nie ma pretensji do sędziego, że nie zakończył meczu przedwcześnie, odparł: nie mieliśmy pretensji. Myślę, że wszystko było ok.
Bramkarz trafiony racą
Kapitan zwycięzców Michał Pazdan również nie ukrywał zdenerwowania sytuacją. - Race nie były fajnym widokiem. Nie jest to dobre, kiedy wygrywasz 1:0, zamierzasz skontrować przeciwnika, a coś cały czas wyprowadza cię z równowagi i zaburza koncentrację. Co trzy minuty były przerwy, nie wiedzieliśmy, ile sędzia doliczy czasu do zakończonego spotkania. Bardzo niefajna sytuacja dla zawodników, którzy grają. Najważniejsze to w takiej sytuacji nie panikować i jakoś dać sobie radę - skomentował, cytowany przez serwis legia.com.
REKLAMA
W końcówce jedna z rac trafiła w stopę bramkarza Legii Arkadiusza Malarza. - Nie spodziewałem się takiego zachowania kibiców z Poznania. Ale już to przeżywałem, jestem przyzwyczajony - w Poznaniu leciały zapalniczki i monety. Najważniejsze, że te race nie wybuchały, dzięki czemu nic złego się nie stało. Przerwy dekoncentrowały zawodników obu drużyn - przyznał.
Legia sięgnęła po trofeum dzięki bramce Aleksandara Prijovicia w 69. minucie. Przed rokiem skład finału był identyczny i wówczas również triumfował klub z Warszawy zwyciężając 2:1.
bor
REKLAMA
REKLAMA