Roland Garros: wielkie wyczekiwanie na triumf Djokovicia w Paryżu

Niektórzy już odliczają godziny do wyczekiwanego od dawna pierwszego triumfu Serba Novaka Djokovicia w wielkoszlemowym turnieju French Open.

2016-06-04, 20:00

Roland Garros: wielkie wyczekiwanie na triumf Djokovicia w Paryżu

Powiązany Artykuł

Garbine Muguruza 1200.jpg
Muguruza wygrała Roland Garros

Liderowi światowego rankingu tenisistów pozostało w Paryżu tylko i aż pokonać w finale Brytyjczyka Andy’ego Murraya (2.).

Gdy okazało się, że w tegorocznej edycji zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa nie zagra Szwajcar Roger Federer, a w trakcie imprezy wycofał się dziewięciokrotny triumfator tej imprezy Hiszpan Rafael Nadal, to w mediach pojawiły się głosy, że już chyba nigdy Djoković nie będzie miał lepszej okazji na uzupełnienie swojej listy osiągnięć o zwycięstwo we French Open.

Serb w finale w Paryżu wystąpi po raz czwarty. Wcześniej miało to miejsce cztery lata temu oraz w dwóch poprzednich edycjach. W dwóch pierwszych przypadkach pokonał go Nadal, a ostatnio Szwajcar Stan Wawrinka.

- Dotarłem do miejsca, w którym chciałem być od roku, od poprzedniego finału - przyznał po piątkowym półfinale.

Ma 11 tytułów wielkoszlemowych, ale nie zna smaku zwycięstwa tylko we French Open. Jeśli uda mu się tym razem, to zostanie ósmym tenisistą w historii, który ma w dorobku co najmniej jedno zwycięstwo w każdego imprezie wielkoszlemowej. Może też zostać trzecim graczem, który triumfował w czterech kolejnych turniejach tej rangi. Ostatnio miało to miejsce w 1969 roku za sprawą słynnego Australijczyka Roda Lavera.

Ze względu na przerywający spotkania deszcz w Paryżu Djokovic wychodził na kort codziennie od wtorku do piątku. Nie ukrywał, że z utęsknieniem czekał na dzień wolny. Być może to też na wniosek zawodników nie zorganizowano tradycyjnych sobotnich konferencji prasowych z obydwoma finalistami.

Niemal wszystkie oczy wydają się być zwrócone na Serba, na czym skorzystać może stojący nieco w jego cieniu Murray. Jest on 10. w liczonej od 1968 roku Open Erze zawodnikiem, który dotarł do finału każdej z czterech odsłon Wielkiego Szlema.

- Tak, to dla mnie wielka sprawa. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę zawodników, którzy są wokół. To nie jest łatwe. Tu trzy razy przegrałem wcześniej w półfinale. Ani ja, ani Novak nie wiemy, ile w przyszłości będziemy mieli szans na to, by tu wygrać. Zajęło to trochę czasu Rogerowi. Djokovic też już trochę czeka. To bardzo trudna impreza do wygrania - podkreślił. Poprzednim Brytyjczykiem, który zagrał w decydującym spotkaniu French Open był Bunny Austin... w 1937 roku.

29-letni Szkot przyznał, że przez długi czas jego występy na kortach ziemnych pozostawiały sporo do życzenia. W turniejach poprzedzających paryski turniej pokazał się z bardzo dobrej strony, ale w dwóch pierwszych rundach French Open potrzebował aż pięciu setów, by awansować. W meczu otwarcia przegrał nawet dwie pierwsze partie i był o dwie piłki od wyeliminowana.

- Warunki nie były łatwe. Musiałem się do nich przyzwyczaić. Było zimno, mokro, wolno. Musiałem też zmienić naciąg w rakiecie, a nie zdarza mi się do zbyt często. Po tych trudnych spotkaniach na początku turnieju złapałem wreszcie właściwy rytm - podsumował.

Jak dodał, Djoković dobrze sobie radzi właściwie na każdej nawierzchni. Jego zdaniem trudno mówić o tym, by warunki pogodowe lub rodzaj kortu faworyzowały któregokolwiek z tenisistów. Serb z kolei przypomniał, że zna się z Murrayem jeszcze z rywalizacji juniorskiej.

- To miło zobaczyć, że zaczynaliśmy w wieku 11 lat, a teraz walczymy o najcenniejsze trofea. Jestem pewny, że w niedzielę czeka nas finał pełen emocji i wymian z głębi kortu, bo nasze style gry są bardzo podobne - zaznaczył.

Niedzielny mecz będzie ich 34. pojedynkiem. Serb wygrał 23 razy. Już sześciokrotnie zmierzyli w finale Wielkiego Szlema. Bilans jest korzystniejszy dla lidera światowego rankingu - 4-2.


man

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej

Najnowsze