Ekstraklasa: Pogoń nie chciała, a Lech nie mógł. Na stadionie w Szczecinie mocno wiało nudą
To miał być hit tej kolejki ekstraklasy, ale mecz Pogoni z Lechem okazał się kitem. Dla piłkarzy z Poznania z braku laku i kit dobry, bo dzięki bezbramkowemu remisowi wrócili na pozycję lidera tabeli.
2017-09-10, 20:59
Jeśli piłkarze Pogoni Szczecin i Lecha Poznań chcieli się dostroić do sytuacji panującej na Florydzie, to doskonale im się to udało. Na stadionie w stolicy Pomorza Zachodniego wiało... nudą i to co najmniej z siłą 4 w skali Saffira-Simpsona. Przynajmniej w teorii mogliśmy się spodziewać goli, bo w 7 ostatnich meczach pomiędzy tymi zespołami nie padł remis. Każda seria musi się jednak kiedyś skończyć!
Tylko najwięksi koneserzy piłki nożnej znaleźliby w tym spotkaniu sytuacje, o których warto mówić. Chyba że debiut Argentyńczyka Vernona de Marco, który zmienił jeszcze w pierwszej połowie meczu kontuzjowanego Wołodymira Kostewycza.
Na pierwszy celny strzał, a raczej podanie do bramkarza drużyny przeciwnej trzeba było czekać do 19. minuty. Strzelał Nicklas Barkroth, a Łukasz Załuska miał nawet z takim strzałem problemy. Z drugiej strony próbował najlepszy w zespole Pogoni Mihai Radut, ale do jego dośrodkowania nie doskoczył żaden z kolegów z zespołu.
REKLAMA
Jeśli ktoś myślał, że gorzej nie da się zagrać niż w pierwszej połowie tego meczu, bardzo mocno się rozczarował. W drugiej połowie mimo zmian w obu drużynach nic się nie zmieniło, a sytuacji było jeszcze mniej.
Pogoń w całym meczu oddała cztery celne strzały, Lech tylko jeden. Oba zespoły zagrały tak, jakby zwycięstwo było ostatnią rzeczą, o której by myślały. Spośród siedmiu dotychczas rozegranych spotkań 8. kolejki ekstraklasy był to absolutnie najgorszy mecz, o którym najlepiej szybko zapomnieć.
REKLAMA
Jedyne pocieszenie dla zespołu Kolejorza to punkt, który pozwolił utrzymać pozycję lidera ligowej tabeli. Co prawda Lechici mają tyle samo punktów (15) co Górnik Zabrze, ale prowadzą dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. W spotkaniu z Pogonią zespół z Poznania zagrał bez Radosława Majewskiego i Macieja Makuszewskiego, co było widać w każdej minucie tego nudnego, jak matematyka w liceum, meczu.
Powiedzieli po meczu:
Nenad Bjelica (trener Lecha): To był mecz, w którym żadna z drużyn nie chciała ryzykować. Remis jest ok. W pierwszej połowie mieliśmy dwie okazje. Pogoń jedną. W drugiej żadna z drużyn nie miała okazji do strzelenia bramki. Bolesna porażka jakiej tu doznaliśmy w Pucharze Polski sprawiła, że mieliśmy za duży szacunek dla rywala. Ten mecz pokazał, że musimy dalej pracować, by grać lepiej. Brakowało nam czterech bardzo ważnych ofensywnych zawodników: Majewski, Makuszewski, Jevtic i Gajos. Oni mają bardzo duży wpływ na naszą ofensywę, ale mimo ich braku powinniśmy w ofensywie zagrać lepiej.
Maciej Skorża (trener Pogoni): Kolejny mecz, gdzie brakuje nam zdobytej bramki. Byliśmy drużyną przeważającą i byliśmy bliscy zwycięstwa. To, że nie potrafimy wygrać u siebie kolejnego meczu jest irytujące. Bardzo chcieliśmy wygrać. Tym bardziej, że kibice dopisali. W pierwszej połowie brakowało nam cierpliwości w rozgrywaniu piłki i współpracy z Adamem Frączczakiem. W 32. minucie wykreowaliśmy świetną sytuację, gdy Kamil Drygas dostał piłkę sam na sam. To była najlepsza sytuacja w całym meczu. Po stronie plusów zaliczyć możemy powrót do gry Spasa Delewa. Natomiast urazu doznał Frączczak i wygląda to dość poważnie
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:0
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Cornel Rapa, Adam Frączczak, Kamil Drygas. Lech Poznań: Emir Dilaver, Mario Situm
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 10 695
Pogoń Szczecin: Łukasz Załuska - Ricardo Nunes, Lasza Dwali, Cornel Rapa, David Niepsuj - Adam Gyurcso, Jakub Piotrowski (73. Łukasz Zwoliński), Kamil Drygas, Dariusz Formella (64. Spas Delew), Dawid Kort - Adam Frączczak (81. Mate Cincadze)
Lech Poznań: Matus Putnocky - Wołodymyr Kostewycz (26. Vernon De Marco), Emir Dilaver, Lasse Nielsen, Robert Gumny - Mario Situm, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Nicklas Barkroth, Mihai Radut (81. Radosław Majewski) - Christian Gytkjaer (65. Nicki Bille Nielsen)
tok, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA