Ekstraklasa: po raz kolejny kibole chcieli "motywować" piłkarzy. Tym razem w Szczecinie
Nie minął miesiąc od momentu, kiedy "kibice" Legii Warszawa zaatakowali piłkarzy mistrz Polski po przegranym meczu z Lechem Poznań. W sobotę w podobnej sytuacji znaleźli się zawodnicy Pogoni Szczecin. Do interwencji została zmuszona policja.
2017-10-22, 09:40
Kryzys w Pogoni Szczecin trwa. "Portowcy" nie potrafili wygrać w siódmym meczu z rzędu, w sobotę przegrali z Termalicą po golu w końcówce spotkania. Do 82. minuty prowadzili 2:1, ale po raz kolejny musieli schodzić z boiska pokonani.
Strata do bezpiecznego miejsca nie jest duża, sezon potrwa jeszcze długo, ale w tym momencie nie widać pozytywów w zespole Macieja Skorży. Atmosfera jest coraz bardziej napięta, a w sobotę niewiele zabrakło do tego, żeby piłkarze musieli konfrontować się ze wściekłymi kibicami.
Po ostatnim gwizdku sędziego fani nie szczędzili mocnych słów w kierunku gospodarzy. Kiedy ci udawali się do szatni, grupa kilkudziesięciu osób ruszyła, by dokończyć "rozmowę". Została jednak powstrzymana przez ochronę, a kilka minut później na stadionie pojawiła się policja. Służby musiały użyć gazu łzawiącego, by rozpędzić agresorów.
REKLAMA
Sygnał ostrzegawczy był już wcześniej, kiedy po przegranej w Krakowie na jednej z facebookowych grup kibiców pojawił się dość wymowny wpis. "O której na parkingu przed stadionem panowie piłkarze?" - brzmiała jego treść. Wtedy do niczego nie doszło, ale w sobotę było już gorąco.
- Przegraliśmy bardzo ważny mecz i jesteśmy w fatalnej sytuacji. Zmiany, których dokonałem, były efektem prośby każdego z zawodników, którzy opuszczali boisko. Nie chciałbym teraz opuszczać zespołu, gdy jest na ostatnim miejscu. Chciałbym go z tego wyciągnąć. To jest taki moment sezonu, że wszystko jest jeszcze w zasięgu tych piłkarzy, którzy grają w Pogoni. Ja wierzę w tych zawodników - mówił Maciej Skorża.
Ostatni mecz Pogoń wygrała dwa miesiące temu, na własnym stadionie w tym sezonie nie zwyciężyła jeszcze ani razu. Czy Skorża wyprowadzi zespół z kryzysu, czy zadanie to przypadnie już komuś innemu?
ps
REKLAMA
REKLAMA