Piotr Strus w KSW? "Musieliby potroić ofertę ACB"

W KSW jest więcej stawiane na show, mniej na sport. ACB robi odwrotnie, tam przede wszystkim podejście sportowe się liczy, a show jest gdzieś z boku. Bardziej mi to pasuje, skupiam się przede wszystkim na walce, a nie na całej otoczce - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Piotr Strus.

2017-10-24, 07:42

Piotr Strus w KSW? "Musieliby potroić ofertę ACB"
Piotr Strus powalczy o pas ACB?. Foto: Piotr Strus/Facebook

Posłuchaj

Piotr Strus o swojej najbliższej walce (PolskieRadio.pl)
+
Dodaj do playlisty

Biznesmen, trener, zawodnik. Można powiedzieć, że człowiek orkiestra.

Staram się wszystko godzić w jedną całość. Jeszcze do tego wszystkiego trzeba dołożyć, że facet w domu. Mam kobietę, którą bardzo kocham, więc też należy się jej trochę czasu. Muszę to wszystko pospinać. Nie jest lekko, bo niestety doba ma tylko 24 godziny. Trzeba to spinać, żeby realizować swoje marzenia.

Poznałeś niedawno swojego kolejnego rywala - Bułgar Nikola Dipchikov. Zawodnik z dobrym bilansem, widziałeś go już chyba na galach ACB. Co możesz o nim powiedzieć?

Mamy przyjemność bić się z Dipchikovem na tych samych galach - występowaliśmy razem w Petersburgu. Widziałem go też w Ergo Arenie, jak toczył pojedynek z Maćkiem Różańskim. Teraz nam przyszło się zmierzyć. Bułgar to bardzo fajny zawodnik, solidny, bardzo dużo boksujący. Nie mówiąc o tym, że to mańkut, więc jest niewygodny. Trzeba będzie bardzo uważać na lewą rękę, bo szybko bije. Pierwsza runda jest bardzo aktywna u niego.

Wiadomo, że szukamy jego słabych stron, żeby je wykorzystać. Nigdy bym się nie zajął tym sportem, gdybym zakładał z góry, że przegram. Zakładam, że to wygram. Wiem, jak to rozegrać i będę konsekwentnie realizował swój plan.

REKLAMA

Trenuje w super zespole, teraz zresztą się jeszcze powiększył - jest Janek Błachowicz, Damian Janikowski, Daniel Omielańczuk, mamy cały czas Olka Rychlika. Jest wielu chłopaków, którzy cały czas mnie dociążają, więc jest naprawdę z kim pracować. Teraz przyjeżdża jeszcze Michał Oleksiejczuk, który niebawem będzie walczył w UFC. Jeżeli chodzi o pakę w WCA, to jest naprawdę petarda.

Jak już wspomniałeś w WCA Fight Teamie jest teraz Damian Janikowski. Kiedyś dużo się mówiło, że możecie walczyć ze sobą na Narodowym.

To była trochę zagrywka polityczna, żeby temu wszystkiemu nadać rozgłosu. Ja wtedy byłem jeszcze bez kontraktu w ACB, Damian miał kontrakt z KSW i gdzieś tam szukaliśmy szansy na podwojenie naszych zarobków, ale nie doszło do takiego zestawienia. Włodarze KSW zdecydowali, że kto inny będzie rywalem Damiana Janikowskiego. Uważam Damiana za świetnego zawodnika, perspektywicznego, bardzo dobrze się rozwija. Bardzo dużo mi pomaga, mam nadzieję, że on ode mnie też dużo czerpie. Często razem pracujemy w parach, bo jesteśmy w podobnej kategorii wagowej, nawet na roztrenowaniu. Cały czas sobie pomagamy, między nami jest taka koleżeńska przyjaźń na macie.

A co z twoim kontraktem w ACB? 

W listopadzie będę miał czwartą walkę, co powoduje, że kontrakt będzie się kończył, ale z tego co słyszałem, to ACB jest zadowolone ze współpracy ze mną. Ja również jestem bardzo zadowolony ze współpracy z ACB. Bardzo sobie chwalę tę federację, a naprawdę mam porównanie, bo walczyłem dla wielu organizacji. Planuję zostać w ACB, wszystko zależy od kwestii kontraktowych, ale tym się zajmuje już mój menager - Artur Ostaszewski. Tak więc, to trochę jego rola jest, żeby wynegocjować nam jak najlepsze warunki na kolejny rok, bo już raczej po listopadowej walce nie wyjdę do oktagonu w tym roku. Mam zamiar zrobić sobie dłuższy odpoczynek, bo tak, jak zawsze powtarzałem - dwie walki w roku to za mało, a cztery to naprawdę dużo.

REKLAMA

Teraz w przygotowaniach czuję zmęczenie tego roku, że to ciało jest wyeksploatowane. Wczoraj skończyłem już ostatni trening mocnej siły i myślałem, że po karetkę będziemy dzwonić, bo ledwo zczołgałem się z maty. Rozciągając się czułem, jak moje mięśnie pulsowały. Naprawdę było bardzo ciężko, ale ogromne podziękowania dla Karola Kosaka, który przygotowuje mnie motorycznie i ciężarowo. Jeszcze nigdy nie zawiodło mnie moje ciało w walce.

Temat Konfrontacji Sztuk Walki zamknięty? Spotykamy się w KSW Cross Fight Gymie.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to jest trochę sprzeczność interesów, bo jestem związany z federacją ACB, pracuję w KSW Cross Fight Gymie, ale gdzieś tam i włodarze ACB i właściciel klubu nie widzą w tym problemu. Ja nie łączę tych dwóch marek. Uważam, że jest to klub, a nie federacja. W ACB jest mi dobrze, chcę tam zostać. Nie planuję wrócić do KSW. Musieliby potroić ofertę ACB, żebym przeszedł do KSW. Ja sobie bardzo cenię i szanuję współpracę z ludźmi, a ACB naprawdę bardzo dobrze dba o zawodników. Jest mi tam bardzo dobrze. Czuję się jak w Polsce, bijąc się dla zagranicznej organizacji.

Dużo osób mówi, że zmieniłeś się jako zawodnik po walce z Tsarevem. Wcześniej, przed przejściem do ACB, walczyłeś w KSW z Silvą, byłeś skazywany na porażkę, tam ostatecznie był remis. Ostatnio seria zwycięstw. Co się zmieniło?

Fani i ludzie stojący z boku mówią, że się zmieniłem, ja nie widzę tej takiej zmiany. Uważam, że zarówno Abu Azaitar, jak i Jay Silva z którymi biłem się wcześniej uciekali od walki. W KSW jest więcej stawiane na show, mniej na sport. ACB robi odwrotnie, tam przede wszystkim podejście sportowe się liczy, a show jest gdzieś z boku. Lepiej czuję się w takiej roli, że mam iść i się bić, niż mam robić show dookoła. Bardziej mi to pasuje, skupiam się przede wszystkim na walce, a nie na całej otoczce. Oczywiście nie neguję postawy KSW, bo tak samo współpracowałem z nimi i sobie zawsze chwaliłem tę współpracę i myślę, że nie byłbym w tym miejscu, którym jestem, gdyby nie KSW.

Gdzieś ostatnio oglądałem pojedynek z Silvą, ja cały czas uważam, że to starcie wygrałem. Obaliłem go, zdobywałem punkty, a on uciekał od walki ze mną. Bił jakieś ciosy nie wiadomo skąd, pajacował trochę, ciężko było gdzieś tę walkę ułożyć pod siebie. On jest niewygodnym, niekonwencjonalnym zawodnikiem, ta walka nie była łatwa, ale dużo mnie nauczyła. Po tym starciu zmieniło się przede wszystkim moje podejście w głowie - robię to z własnej nieprzymuszonej woli i chcę to robić, a nie dlatego, że to ma potem jakieś odbicie na pieniądze itd. Uczciwie mówię, że mam tak dużo pracy, tak dużo obowiązków poza sportem, że jestem w stanie spokojnie wyżyć z tamtego, a to co zarabiam na walkach MMA odkładam sobie na stare lata.

REKLAMA

Staniesz w narożniku Tomasza Oświecińskiego?

Tak, oczywiście. Odkąd parę miesięcy temu zaczęliśmy współpracę, to cały czas ciężko trenujemy. Widujemy się praktycznie cztery, pięć razy w tygodniu na treningach. Dodatkowo tak, jak ja ma przygotowania motoryczne i siłowe z Karolem Kosakiem. Tak więc zarówno ja, jak i Karol staniemy u niego w narożniku. Jestem pewny tego, że Tomek pokona Popka.

Współpraca z Tomaszem Oświecińskim będzie trwała dłużej, czy tylko chodzi o jedną walkę - Tomasz chce się sprawdzić i zamykamy przygodę z MMA?

To jest trochę pytanie do Tomka. Na pewno to, co jest na jego niekorzyść, to jest jego wiek. Nie jest to już młody chłopak, który zaczyna swoją przygodę z MMA, a pamiętajmy, że to nie są lekki treningi. Nie możemy eksploatować jego organizmu na tyle mocno, wiedząc jeszcze, że ma inne obowiązki. Czy będzie dalej walczył? Zobaczymy po tym starciu jak się ułoży, jeżeli wygramy ten pojedynek szybko, to myślę, że nikt nie jest w stanie zatrzymać Tomka przed tą dalszą jego karierą. Nie zakładam, że przegra. Może być co najwyżej tak, że trzy rundy będzie się męczył i stwierdzi, że to jest za ciężkie i skupi się na czymś innym w życiu. Więcej będziemy wiedzieć po walce z Popkiem.

Jak widzisz go na treningach, to stać go tylko na "freak fighty" - czy myślisz, że może stanąć do walki z jakimś bardziej doświadczonym zawodnikiem?

Powiedzmy sobie uczciwie, dla mnie ogromnym autorytetem, który przeszedł ze sportu innego do MMA jest Mariusz Pudzianowski, bo Pudzian udowadnia na treningach i w walkach, że ze strongmana stał się zawodnikiem MMA. Pamiętajmy oczywiście o tym, że też musiał przejść przez tę drogę "freak fightów", też musiał sprzedażą biletów zasłużyć sobie na to, żeby KSW dawało mu walki. Ogromna dla niego chwała za to, że wypromował ten sport w Polsce, bo tacy ludzie jak on, jak Mamed, jak Michał Materla, to są ludzie, którzy ten sport wynieśli na wyżyny. Dzięki nim zawodnicy mojego pokroju są w stanie zarabiać na tym pieniądze. Czy Tomek będzie dalej postrzegany jako ktoś, kto walczy tylko w "freak fightach"? Mam nadzieję, że uda mu się odnieść - albo powtórzyć sukces taki, jaki odniósł Pudzian - tylko pytanie - czy starczy mu na to czasu.

REKLAMA

Rozmawiał Artur Jaryczewski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej