To są Orły, a nie Orzełki - czyli, co wiemy po Super Bowl

Philadelphia Eagles sprawili nie lada niespodziankę i po raz pierwszy zostali mistrzami ligi futbolu amerykańskiego NFL. W niedzielnym Super Bowl, po dramatycznym meczu, pokonali faworyzowanych New England Patriots 41:33. Przedstawiamy pięć rzeczy, które na długo zapadną w pamięć fanom NFL.

2018-02-05, 16:05

To są Orły, a nie Orzełki - czyli, co wiemy po Super Bowl

To są Orły, a nie Orzełki

Orły zaskoczyły Patriotów przede wszystkim niezwykłą pewnością siebie. Wielu ekspertów przed Super Bowl zakładało, że drużynę z Filadelfii może zjeść trema. Tymczasem ekipa Douga Pedersona pokazała wielką determinacje od początku spotkania. Orły szybko osiągnęły przewagę nad Patriotami, nie tylko punktową. Zawodnicy z Filadelfii czuli się dużo pewniej na placu gry, niż gracze z Nowej Anglii, którzy - szczególnie w formacji obronnej - zachowywali się, jak dzieci we mgle. Philadelphia Eagles, a przede wszystkim Nick Foles, udowodnili, że są Orłami, a nie Orzełkami.

Koniec Brady’ego?

Po Super Bowl pojawiły się komentarze, że to już koniec Toma Brady’ego. Przypomnijmy, że gdyby Patrioci wygrali, to 40-latek stałby się najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii NFL i dogoniłby koszykarza Michaela Jordana, który jest jedynym z sześcioma triumfami w którejś z najpopularniejszych zawodowych lig. Rozgrywający Patriotów zagrał w niedzielę dobre spotkanie, ale zabrakło błysku, który w najważniejszych meczach odróżniał Brady’ego od innych Quarterbacków. Czy to rzeczywiście koniec Toma? Jego ambicja została mocno podrażniona, przyszły sezon będzie kluczowy. Myślę, że jeszcze go zobaczymy w Super Bowl.

Umarł król, niech żyje król?

Tym razem Brady znalazł się w cieniu Nicka Folesa, który sezon zaczął jako zmiennik Carsona Wentza. Podstawowy rozgrywający - 10 grudnia doznał zerwania więzadeł w kolanie. Foles już w decydującym spotkaniu o awansie do Super Bowl pokazał, że potrafi świetnie dyrygować poczynaniami swojej drużyny. Nie inaczej było w niedzielę. 29-latek wspiął się na wyżyny i rozegrał magiczny mecz. Wielu wytykało mu brak doświadczenia, ale on zagrał wszystkim na nosie. Pewny siebie od początku, nie tylko wytrzymał presję, ale rzucił kilka piłek, których nie powstydziłby się Brady w najlepszych momentach kariery. Co dalej z Folesem? Po takim meczu, może przebierać w ofertach.

Obrona, głupcze!

To był szalony, ofensywny mecz. Kibice na pewno się cieszą, że obie drużyny wymieniały się przyłożeniami, ale trenerzy odpowiadający za formacje obronne będą mieli o czym myśleć po tym spotkaniu. Defensywa Patriotów kulała cały sezon, ale przy okazji Super Bowl można było oczekiwać wyjątkowej mobilizacji. Podopieczni Billa Belichicka pokazali jednak zupełnie co innego - wyjątkową bezradność. Orły bawiły się z formacją obroną drużyny z Nowej Anglii, wielokrotnie ośmieszając poszczególnych zawodników. Drużyna Douga Pedersona także nie błyszczała w defensywie, ale w decydującym momencie potrafiła zatrzymać Toma Brady’ego.

REKLAMA

To nie ten film

Kiedy Orły stopniowo powiększały przewagę - dużo osób mówiło - "spokojnie, to Patrioci. Odrobią. Przecież nie takie straty odrabiali". Przywoływano m.in. ubiegłoroczny finał NFL, gdzie ekipa z Nowej Anglii wyciągnęła mecz ze stanu 3-28. I tym razem wydawało się, że będzie podobnie. Drużyna Billa Belichicka pod koniec spotkania wyszła na prowadzenie, ale jak się chwilę później okazało - to nie ten film, tym razem dla Patriotów nie będzie happy endu. Tym samym skończyła się pewna seria - Patriotów, którzy zawsze w najważniejszych momentach potrafili w niesamowity sposób odwracać losy meczów.

aj

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej