Polski arbiter wrogiem publicznym numer jeden

Polski arbiter międzynarodowy Marcin Borski w ciągu zaledwie kilku dni stał się wrogiem publicznym numer jeden w Rumunii i w Kazachstanie.

2010-10-12, 12:14

Polski arbiter wrogiem publicznym numer jeden
Jakub Rzeźniczak opuszcza boisko

Zarzuca mu się poważne błędy, które miały wypaczyć wyniki ostatnich spotkań w Bukareszcie i Astanie.

Piłkarska federacja Kazachstanu (FFK) zamierza nawet złożyć protest przeciw decyzjom Borskiego. Arbiter z Warszawy prowadził mecz eliminacji mistrzostw Europy z Belgią (0:2) - o czym można przeczytać tu: Polski arbiter znów pod ostrzałem

Kazachom ponoć należał się rzut karny, a do tego arbiter nie uznał prawidłowo zdobytego gola. Te błędy - zdaniem Kazachów - miały znaczący wpływ na rezultat. Warto dodać, że tamtejsza federacja słowem nie wspomniała natomiast o czerwonej kartce jaką arbiter z Warszawy ukarał jednego z reprezentantów Kazachstanu.

Rumuni wściekli - Włosi uradowani

Tydzień wcześniej o Borskim było głośno z powodu jego decyzji w meczu Ligi Europejskiej Steaua Bukareszt - Napoli. Gospodarze mimo prowadzenia 3:0 nie zdołali sięgnąć po komplet punktów, a jednym z "winowajców" obwołali Borskiego. Stwierdzili, że wypaczył wynik, bowiem przedłużył rywalizację o osiem minut, choć sędzia techniczny pokazywał, że zawodnicy będą grali tylko o cztery minuty dłużej. Włosi wyrównali dokładnie w 98 minucie spotkania.

REKLAMA

Dzień po konfrontacji sympatycy Steauy zgromadzili się przed polską ambasadą w Bukareszcie i w geście protestu przeciwko decyzjom Borskiego położyli tam kiełbasę z Polski.

UEFA na razie przyjrzała się zapisom z meczu w Bukareszcie. Jak się można było spodziewać - ukarano drużynę z Rumunii. 5 tysięcy euro kary zapłaci menedżer Steauy Bukareszt Marius Ianuli za komentowanie pracy sędziego Marcina Borskiego. Stołeczny klub zapłaci 30 tys. euro grzywny za zachowanie swych fanów, którzy rzucali z trybun m.in. krzesełka - o czym można przeczytać tu: 5 tysięcy euro za krytykę polskiego sędziego

Kto ocenia oceniających?

Jako polski kibic przyzwyczajony już jestem do sytuacji, gdy wmawia nam się, iż sędzia ma zawsze rację. Pamiętamy jak wysokie noty od obserwatorów, a nawet niektórych dziennikarzy dostawali arbitrzy ewidentnie "drukujący" spotkania na naszych ligowych boiskach. A dla mnie nie ma znaczenia, czy ocenia FIFA, UEFA, czy PZPN. W końcu to jedna i ta sama rodzina. Z tymi samymi przywarami.

Oczywiście nie twierdzę, że sędzia Borski popełnił błędy w spotkaniach Kazachstanu i Steauy. Najpierw musiałbym zobaczyć ów mecze, aby sobie wyrobić zdanie. A z tym niestety nie jest łatwo (kto dziś ma czas i możliwość oglądania w Polsce Kazachstanu z Belgią?).

REKLAMA

Pozostaje nam wierzyć, że Borski miał pecha i w ciągu tygodnia bez żadnego powodu dwa narody postanowiły go znienawidzić, tylko dlatego, że ich drużynom nie wiodło się w piłce nożnej. Albo możemy myśleć, iż Borski popełnił jakieś błędy podczas tych meczów, ale błędy zupełnie nieintencjonalne. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.

 

więcej na blogu Marcina Nowaka

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej