"Na pokładzie samolotu musiało dojść do eksplozji". Nowe ustalenia podkomisji smoleńskiej
Dwa wybuchy: na lewym skrzydle i w centropłacie były przyczyną katastrofy smoleńskiej. Świadczą o tym: rodzaj zniszczeń, rozmieszczenie szczątków samolotu, jak i obrażenia ofiar - to zaprezentowane ustalenia tzw. podkomisji smoleńskiej.
2020-07-30, 20:25
Powiązany Artykuł
"Prezydencki Tu-154 zniszczony przez wybuch". Antoni Macierewicz o katastrofie smoleńskiej
Wnioski podkomisji w formie materiału filmowego zostały zaprezentowane podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej, zwołanego na wniosek posłów Koalicji Obywatelskiej. Materiał podkomisji polemizuje jednocześnie z raportem komisji, którą kierował Jerzy Miller, która w latach 2010-2011 badała przyczyny katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Pojawiły się w nim zarzuty pod adresem wiceszefa tej komisji, obecnie posła KO Macieja Laska.
- Antoni Macierewicz: raport ws. katastrofy smoleńskiej jest gotowy
- Macierewicz: laboratorium w Kent potwierdziło ślady trotylu na próbkach z wraku
Główna teza przedstawionego sprawozdania z prac podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej to dwa wybuchy, do których miało dojść na lewym skrzydle oraz w centropłacie tupolewa. Jak podano w materiale na szczątkach samolotu znaleziono ślady trotylu, heksogenu i pentrytu.
Według członków podkomisji o tym, że w tupolewie doszło do eksplozji, świadczą - z jednej strony charakter zniszczeń samolotu i rozrzucenie jego fragmentów, z drugiej - obrażenia ofiar.
REKLAMA
Liczne obrażenia
"Skala obrażeń pasażerów jest znacznie większa, niż można było przypuszczać - u 45 proc. ofiar wystąpiła wielokrotna fragmentacja ciała. 74 proc. ofiar pozbawione było ubrania, całkowicie lub częściowo. Bardzo ciężkie oparzenia wystąpiły u 47 proc. ofiar, z czego większość znajdowała się poza pożarem naziemnym, nawet w odległości ponad 50 metrów. U bardzo wielu ofiar stwierdzono występowanie ciał obcych wbitych w ciało - odłamków poszycia, szkła, a nawet fragmentów stalowego łożyska" - wskazano w filmie.
Powiązany Artykuł
Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej. Co ustalono w ciągu ostatniego roku?
Jak dodano, na podstawie przeprowadzonych badań i analiz podkomisja stwierdziła, że do takich obrażeń nie mogło dojść tylko na skutek zderzenia samolotu z ziemią. "Całość tego materiału wskazuje, że na pokładzie samolotu musiało dojść do eksplozji" - uznano w materiale podkomisji, którą kieruje b. szef MON Antoni Macierewicz.
Na wybuch ma wskazywać również charakter zniszczeń lewego skrzydła Tu-154M. "Nie bez znaczenia jest różnica kształtu brzegu odciętej części i tej, która pozostała w łączności z kadłubem. O ile ta pierwsza, z lokami powybuchowymi, zniszczona jest wydłuż linii prostej, to część skrzydła pozostała przy kadłubie ma zniszczone górne poszycie, żebra i podłużnice. Wyraźnie widać tu działanie fali powybuchowej, idącej w kierunku kadłuba" - dowodzono w materiale podkomisji.
"To ten ładunek zabił pasażerów salonki"
Tuż po wybuchu na lewym skrzydle miało dojść do drugiej eksplozji w centropłacie samolotu, w pobliżu tzw. salonki generalskiej. "To ten ładunek zabił pasażerów salonki, rozrzucając ich szczątki na odległość blisko 100 m, wysadził lewe drzwi pasażerskie i tak zniszczył lewy centropłat, że jego pierwszy dźwigar, osmolony od wybuchu, przeleciał 80 m na północny wschód, a tylna część kadłuba za centropłatem z burtami wywiniętymi na zewnątrz upadła 50 m za miejscem eksplozji" - głosi materiał podkomisji.
REKLAMA
Jak dodano, rozrzut części maszyny świadczy o "gwałtownym rozpadzie samolotu w powietrzu". "Część odłamków nosiła ponadto charakterystyczne ślady - mikrokratery na swojej powierzchni, odpowiadające kształtem i wielkością śladom na odłamkach, które powstały po eksperymencie pirotechnicznym, przeprowadzonym przez podkomisję. Cecha ta jest charakterystyczna dla zniszczeń spowodowanych przez detonację" - stwierdzono w prezentacji podkomisji.
W materiale przygotowanym przez Antoniego Macierewicza i jego współpracowników pojawiły się też zarzuty pod adresem rosyjskich śledczych, którzy badali przyczyny katastrofy, że starali się ukryć dowody na wybuchy w tupolewie. Komisji Millera i Maciejowi Laskowi zarzucono, iż nie zajmowali się "rzeczywistym badaniem tragedii smoleńskiej". "Komisja Millera i Laska chciała uniknąć ukręcenia bicza na własne plecy, chciała zaspokoić żądania Donalda Tuska i Władimira Putina, wykonała znikomą ilość badań naukowych, otrzymane ekspertyzy i informacje pomijała lub fałszowała pod z góry założoną tezę" - stwierdzono w materiale podkomisji.
pb
REKLAMA