Ekspert: niemieccy politycy patrzą na Polskę i Węgry jak na dyktatury, a nie jak na równoprawnych partnerów
- Jeżeli kogoś dziwi ostatnia wypowiedź Katariny Barley o zagłodzeniu, to powinien się zainteresować tym, w jaki sposób większość niemieckich posłów widzi Budapeszt i Warszawę - powiedziała w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl ekspert Instytutu Staszica Olga Doleśniak-Harczuk.
2020-10-11, 22:51
W ubiegłym tygodniu w jednym z wywiadów Katarina Barley mówiła o konieczności "finansowego zagłodzenia" Węgier i Polski. Wskazywała, że zwiększenie finansowej presji na oba kraje jest potrzebne, by wymusić na nich przestrzeganie zasad praworządności. Słowa wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego wywołały w Polsce falę oburzenia.
Powiązany Artykuł

"Musi wywołać reperkusje". Rzecznik prezydenta o wypowiedzi Katariny Barley
Zdaniem ekspert Instytutu Staszica Olgi Doleśniak-Harczuk "jeżeli kogoś dziwi ostatnia wypowiedź Katariny Barley o zagłodzeniu, to powinien się zainteresować tym, w jaki sposób większość niemieckich posłów widzi Budapeszt i Warszawę".
- Sprawa Katariny Barley. Wiceszefowie MSZ spotkali się z niemieckim wiceministrem
- Magdalena Adamowicz: Barley powinna dostać polskie odznaczenie
- To nie jest spojrzenie na równoprawnego partnera w ramach wspólnoty UE, ale na dyktatury, które należy przywrócić na właściwy tor. Najlepiej za pomocą gróźb sankcjami finansowymi – powiedziała rozmówczyni portalu DoRzeczy.pl.
Doleśniak-Harczuk przypomniała, że 21 stycznia 2019 r. FDP – frakcja liberałów w Bundestagu – wystąpiła do rządu federalnego z wnioskiem o aktywniejszą rolę Niemiec w egzekwowaniu praworządności i wartości europejskich. Dziewięć dni później wniosek utrzymany w podobnym tonie został złożony przez klub parlamentarny Zielonych. Oba wnioski przepadły, ale zdaniem Doleśniak-Harczuk tylko partia AFD odrzuciła "postulaty zmierzające do narzucenia finansowej dyscypliny Polsce i Węgrom (…) z uwagi na ich butny i bezprawny charakter".
dn/Do Rzeczy