Ks. prof. Przybyłowski o atakach na Boże Narodzenie: działania "uwalniające" od Boga skazane są na niepowodzenie

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Helena Dalli opracowała zalecenia dot. "komunikacji inkluzywnej", w których zachęcała pracowników Komisji m.in. do unikania wszelkich religijnych odniesień do świąt Bożego Narodzenia. Władze Warszawy w podobnym tonie przygotowały świąteczne plakaty, tu także nie znalazło się miejsce na odniesienia do Boga. O tym, co oznaczają takie działania i dokąd nas zaprowadzą, porozmawialiśmy z ks. prof. Janem Przybyłowskim.

2021-12-21, 04:44

Ks. prof. Przybyłowski o atakach na Boże Narodzenie: działania "uwalniające" od Boga skazane są na niepowodzenie
Coraz częściej w przestrzeni publicznej próbuje się usunąć Boga ze świąt Bożego Narodzenia. Foto: Twitter/Warszawa

Skąd takie próby wyrugowania Boga ze świąt Bożego Narodzenia?

Dla życia społecznego naturalnym procesem jest sekularyzacja, czyli oddzielenie spraw świeckich i światowych od spraw Bożych. Oddzielanie sacrum od profanum jest czymś naturalnym, bo historia pokazała, że bliska łączność tronu z ołtarzem źle wpływała na życie społeczne i Kościół. Ten proces wydaje się pozytywny, zarówno ze strony społeczeństwa, jak i ze strony religii.

Czym innym jest natomiast sekularyzm, czyli ideologizowanie rozdzielenia sacrum od profanum. Jest to pokazywanie, że człowiek w swoim dążeniu do absolutnej wolności nie potrzebuje Boga i żadnych symboli, które by mu o Bogu przypominały. Człowiek, który chce być wolny w naszym świecie, widzi najprostszą drogę do tego: chce wyzbyć się jakiejkolwiek zależności od Boga.

Bardzo bolesne jest to, że takie działania występują w Europie, która wyrosła na chrześcijaństwie w każdym wymiarze życia społecznego. Papież Franciszek powiedział, że wiele pojęć, którymi posługuje się Europejczyk, ma swój źródłosłów w pojęciach chrześcijańskich. Papież zadaje przy tym pytanie: czy przyniesie jakąś korzyść życiu społecznemu, gdy będziemy eliminować to religijne znaczenie słów, których powszechnie się używa, ale wielu o tym znaczeniu zapomina?

Eliminowanie Boga i znaczenia religijnego używanych pojęć przynosi raczej złowieszczy skutek dla życia społecznego. Tracimy tradycję i to wszystko, co pojęcia ze sobą niosły, a nie zyskujemy nic. W człowieku zmysł religijny pozostaje i człowiek ciągle poszukuje dla siebie sensu i znaczenia, próbuje też odpowiedzieć na te potrzeby. Być może będzie używał innych pojęć i języka, ale wszelkie działania, które mają go uwolnić od Boga, skazane są na niepowodzenie.  

REKLAMA

Czy próby laicyzacji świąt, odnoszących się przecież do Boga, to znak naszych czasów?

Moim zdaniem nie jest to znak czasów w rozumieniu teologii pastoralnej, ale próba zdobycia serc ludzkich przez siły zła. Warto odnieść się do Księgi Rodzaju, gdzie po grzechu pierworodnym Bóg zapowiada narodzenie Tego, który wyzwoli ludzkość z mocy szatana. W tym trudnym czasie, który przeżywamy, doświadczamy skutków zła, ale również wymiaru walki z Bogiem. Odbywa się ona poprzez walkę z człowiekiem i jego godnością, powołaniem i wezwaniem do wieczności.

Czytaj także:

Doświadczamy w pewnym sensie nowego oblicza zapowiedzi Boga z Księgi Rodzaju. Zło już na tyle zdobyło człowieka i jego świat, że wydawało się, że nie ma granic. Z drugiej strony coraz bardziej doświadczamy mocy Boga, który pokazuje, że człowieka, którego stworzył na swój obraz i podobieństwo, nie da sobie odebrać. Byłbym skłonny do bardziej optymistycznego i radosnego spojrzenia na człowieka, właśnie przez perspektywę Bożego Narodzenia. Bóg narodził się po to, żeby nie tylko człowieka zbawić, ale i ochronić przed złem.

Takie próby mogą przynieść efekt faktycznego odchodzenia od wiary i "wymazania" Boga?

Widzimy po ludzku, że szala wagi zdaje się przechylać teraz w stronę zła. W jakiś sposób doświadczamy tego, np. przez wybuch pandemii, kryzysy, ekonomię, jeszcze większe ubożenie społeczeństw. Te znaki rzeczywiście są bardzo krzykliwe. Patrzyłbym jednak na to przez pryzmat każdego człowieka. Patrząc na społeczeństwo jako sumę jednostek, to wydaje się, że zło ma przewagę. Trzeba jednak patrzeć na każdego człowieka indywidualnie. To jest istota Bożego Narodzenia. Chrystus chce nam na powrót pokazać, że każdy jest przez Niego tak samo kochany, tą samą miłością i w sposób pełny. Pokazał, że ta równość ludzi nie płynie z tego, że On się poddaje w jakimś stopniu złu, ale jest w tym, że krok w stronę dobra jednego, drugiego czy trzeciego człowieka, sprawia, że każdy może od Chrystusa uzyskać łaskę zbawienia.

REKLAMA

Rozróżniłbym wymiar społeczny, gdzie wydaje się, że zło wygrywa. Jeśli jednak spojrzymy na to przez pryzmat Bożego Narodzenia, gdzie Bóg przyjął naturę ludzką po to, żeby złączyć się z każdym indywidualnie, to zło jest na pozycji przegranej. Myślę, że w ludziach coraz mocniej płonie pragnienie poszukiwania jakiegoś nowego znaczenia tych świąt i im bardziej społecznie będzie się eliminować obecność Jezusa i tych wszystkich symboli bożonarodzeniowych, tym w indywidualnym życiu będzie to bardziej pielęgnowane.

Jak powinniśmy postępować w obliczu takich działań?

Każdy z nas musi znaleźć w sobie samym światło, które pozwoli mu rozpoznać konkretnego wroga. Nie tego społecznego, w postaci zmian społecznych, bo one co prawda niszczyły cywilizacje i kultury, ale człowiek przetrwał. Najpierw należy rozpoznać niebezpieczeństwo blisko siebie, a nawet we własnym sercu. Trzeba usłyszeć głos sumienia i sprawić, żeby był on na tyle silny, żeby, patrząc wokół siebie, umieć zlokalizować zło. Indywidualny wymiar jest dla mnie najważniejszy.

W wymiarze społecznym odwołujmy się do tego, co jest istotą i fundamentem życia człowieka, czyli do piękna małżeństwa, rodziny, macierzyństwa i rodzicielstwa. Do piękna przekazywania wiary i wychowywania w ideałach. Kultywujmy to, co jest przekazem tradycji i mimo zachodzących wokół nas zmian wydaje się niezniszczalne.

Co tak naprawdę symbolizują i znaczą święta Bożego Narodzenia?

Święta symbolizują przyjście Mesjasza, czyli tego, który jest Królem, Kapłanem i chce każdego człowieka traktować jako dziecko Boże. To jest najpiękniejsze. Ludzie, tęskniąc za symbolami bożonarodzeniowymi, tęsknią za Bożym Dziecięciem. Mówi się, że to, co przeżywamy w święta Bożego Narodzenia, trwa cały rok. To nie jest tylko liturgia czy atmosfera, ale spotkanie z Pomazańcem w postaci, w jakiej człowiek jest najbardziej spragniony Boga. Świąt Bożego Narodzenia się nie zniszczy, bo musielibyśmy zniszczyć w nas samych wspomnienia naszego dzieciństwa, naszych rodzin, rodziców. Musielibyśmy wszystko to, co w dzieciństwie było naszym przeżyciem, wymazać. Nie jest w stanie tego zrobić żadna kultura. Nawet najbardziej wyrachowana w swoim podejściu do spraw obecności Boga. Atak na Boże Narodzenie zawsze będzie wiązał się z tym, żeby atakować człowieka, ale w jego początkach.

REKLAMA

Chrystus mówi o tym, żeby stać się dzieckiem. Nie jest to powrót do czasów dzieciństwa, ale jest to uznanie, że jeśli chcę być z Bogiem, to najpiękniej będę mógł być wtedy, kiedy będę go kochał jak dziecko. I tego uczy Boże Narodzenie. Kochać Boga jak dziecko i dlatego jest Maria, Józef i Dziecko.

Jak najlepiej je świętować?

Z radością stwierdzam, że coraz częściej powtarza się, żeby święta były rodzinne. Widać, że nic nam tak nie zapewni atmosfery świątecznej, jak rodzina. Pragnienie bycia z rodziną odżywa i coraz bardziej to sobie cenimy. Staramy się też to nazywać. Na powrót nazywamy mamę – mamą, tatę – tatą. Brata, siostrę, córkę, syna. Myślę, że pojęcia zaczynają odżywać. Przede wszystkim więc świętujmy rodzinnie.

Czytaj także:

Drugą radą jest to, żebyśmy zachowali wszystkie tradycje. Nie rozdzielajmy tradycji, które się zeświecczyły, jak np. choinka, którą mamy wszędzie. To jest też symbol drzewa życia z raju. Dla nas to jest taki wymiar, w pewnym sensie także wymiar krzyża Chrystusowego, na którym On odkupił świat. Lampki, bombki – to wszystko ma znaczenie. Puste miejsce, dzielenie się opłatkiem czy sianko, także. Starajmy się też składać sobie życzenia. Nie takie sztampowe, ale szukajmy słów, których być może na co dzień nie używamy. To miłość, pokój, radość. Słowa dziękuję, przepraszam, kocham, jesteś dla mnie najważniejszy. Starajmy się o to dbać.

REKLAMA

Czy polska religijność jest jakaś szczególna na tle innych krajów?

Tak. Jest to chociażby dzielenie się opłatkiem. Przetrwało to tylko w polskiej tradycji. To symbol obecności Boga i miłości, jaką ma do człowieka. Myślę, że wszyscy, którzy przeżyli nasze święta – zwłaszcza obcokrajowcy, a znam parę takich osób – najpierw chcieli zrozumieć, co oznacza łamanie się chlebem i wypowiadanie życzeń.  

Drugim elementem jest wspólne kolędowanie. Inne narody tego nie znają. Wymieszały kolędy ze współczesnymi piosenkami nawiązującymi do świąt. Kolędy niosą ze sobą ładunek polskości, patriotyzmu, ale przede wszystkim miłości do Chrystusa i do Jego Matki.

Trzecią rzeczą jest zachowanie tradycji postu wigilijnego. Na Zachodzie to już także dawno zniknęło. My zachowaliśmy tradycję postu piątkowego, ale łatwo on przenosi się na wigilię. Wigilia, czyli czuwanie, i potem już święta, czyli sama uroczystość, to już takie prawdziwe świętowanie we wszystkich wymiarach.

Jak według księdza będą wyglądały święta w przyszłości? Czy na wzór pierwszych chrześcijan z prawdziwym przeżywaniem świąt Bożego Narodzenia zejdziemy do katakumb?

REKLAMA

Nie sądzę. Mamy zapowiedź tego, że przetrwa Eucharystia i na niej przetrwa Kościół. Zmieni się to, że odejdziemy od masowego duszpasterstwa. Ono miało swój sens i rolę, ale nie na tym to polega, żebyśmy brali Kościół statystycznie, liczbowo i instytucjonalnie. Chrystus zbawia świat przez taki Kościół, jaki jest. A Kościołem jest także rodzina.

Jeśli nawet zmieni się świętowanie, to bardziej poczujemy tę rodzinność. A promieniowanie takich silnych wspólnot wiary na pewno zaprocentuje tym, co jest celem świętowania, czyli tym, że zbawienie dotrze do każdego człowieka. Bóg już o to zadba i na pewno ma swoje sposoby, jak to uczynić. Będziemy przeżywać wspólnotowo, rodzinnie i w oparciu o eucharystię. Nie obawiałbym się o to, że nie będziemy widzieć tłumów. Będziemy przeżywać to głęboko i ta głębokość zastąpi nam ten wymiar masowego duszpasterstwa.

Rozmawiał Damian Zakrzewski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej