Były dziennikarz "Newsweeka" zabrał głos ws. Tomasza Lisa. "To oczywiste, że nie skasowali go za żaden mobbing"

2022-07-07, 11:20

Były dziennikarz "Newsweeka" zabrał głos ws. Tomasza Lisa. "To oczywiste, że nie skasowali go za żaden mobbing"
Rafał Kalukin: to oczywiste, że nie skasowali go za żaden mobbing. Foto: Mateusz Włodarczyk / Forum

"To przecież oczywiste, że Lisa nie skasowali za żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat" - napisał na Facebooku Rafał Kalukin, były dziennikarz "Newsweeka", obecnie pracujący w tygodniku "Polityka".

Dziennikarka Renata Kim zaraz po tym, jak Tomasz Lis w trybie natychmiastowym został odwołany z funkcji redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek Polska", poinformowała, że to właśnie ona przekazała władzom wydawnictwa informacje o domniemanym mobbingu ze strony przełożonego. 

Były dziennikarz tygodnika Wojciech Staszewski po tych słowach zdecydował się udzielić swojego komentarza w tej kwestii. "To z powodu Renaty poszedłem do mojej pani psychoterapeutki" - wyznał. 

Z kolei na wpis Wojciecha Staszewskiego zareagował w mediach społecznościowych Rafał Kalukin, który obecnie związany jest z "Polityką", a wcześniej m.in. z "Newsweekiem" i "Gazetą Wyborczą".

"Podobnie to wszystko pamiętam"

"Podobnie to wszystko pamiętam. Zresztą Kwaśny pewnie opisałby swój epizod w »Newsweeku« podobnie. Renata była wtedy pod ogromnym wpływem Lisa i w pełni akceptowała jego model zarządzania redakcją" - przekazał. 

"Za naszych czasów Lis nie osiągnął jeszcze pełni swoich mobberskich możliwości. Bywało różnie, teraz słabo to wspominam, ciekawie zresztą z dystansu porozkminiać strategie dostosowawcze rozmaitych osób. Także Renaty. Ja nigdy nie umiałem zbudować z Lisem normalnej relacji, był jakiś stały komunikacyjny problem, ale przez większość mojej sześcioletniej z nim pracy jakoś to wszystko się kręciło" - napisał. 

"Potem coś mu przestało pasić, do dziś nie wiem co, i poczułem wtedy dokładnie to samo, co opisujesz - pusto wokół, nieprzyjemnie, ch*** wie z jakiego powodu. Wtedy się ewakuowałem. Resztę znam z opowieści, ale z tego, co wiem to seanse metodycznego gnojenia konkretnych osób zaczęły się gdzieś w okolicach 2019-2020. I, że Renata była jedną z tych najbrutalniej potraktowanych. Moim zdaniem to dobrze, że się teraz ujawniła, bo nikt nie powie, że tylko anonimy szargają Wielkiego Redaktora. Tyle że zrobiła to po swojemu (To Ja Byłam Ewą) i nie pytając nikogo o zdanie, sprywatyzowała zbiorową traumę" - przekazał Rafał Kalukin. 

"Mobbing nie był prawdziwym powodem"

W jego ocenie Ringier Axel Springer Polska nie rozwiązał współpracy z Tomaszem Lisem z powodu mobbingu ani skarg sprzed paru lat. "Firma doskonale wiedziała, jak zarządzał ludźmi. Kiedy miałem scysję z Lisem w (chyba) 2013 r., dział HR był wręcz wspólnikiem w heblowaniu mojej skromnej osoby. Wręczono mi tam naganę z jakiegoś powodu z dupy wziętego, czego haerowiec w rozmowie nawet nie ukrywał. Poradził mi tylko, żebym się Tomkowi nie stawiał" - wyjaśnił. 

Na koniec swojej wypowiedzi odniósł się do materiału wp.pl, w którym to podwładni Tomasza Lisa twierdzili, iż były naczelny "Newsweeka" zaglądał kobietom w dekolty, pozwalał sobie na seksistowskie żarty i żartował z gejów. "Tekst trochę wprowadzał pod tym względem w błąd. Lis wyleciał, za co wyleciał, a my się o tym kiedyś oficjalnie dowiemy bądź nie. Na mojego nosa takie historie wcześniej czy później zawsze jednak wychodzą" -  podsumował.

"Internety dały się nabrać"

Należy również wspomnieć, że we wpisie Wojciecha Staszewskiego, na który odpowiedział Rafał Kalukin, padają mocne zarzuty skierowane w stronę Renaty Kim. 

Dziennikarz zarzuca jej, że "została uznana za świętą świecką", a to nie ona stoi za powiadomieniem szefów wydawnictwa o zachowaniu Lisa wobec podwładnych.

"Fakty, przedstawiane m.in. na spotkaniu zarządu z redakcją, są inne. Renata Kim sygnalizowała sprawę działowi HR, ale z obawy przed Lisem zgłoszenie wycofała. To było parę lat temu. Tomasz Lis został zwolniony po skardze innej osoby. Zarząd nie ujawnia ani kim ona jest, ani czego skarga dotyczyła. Natomiast nie jest to Renata Kim" - napisał i dodał, że "internety dały się nabrać".

"Peany na cześć Renaty piszą w internecie wyłącznie osoby, które nie znają jej wcale, a na pewno nie z pracy w redakcji - tylko poprzez wykreowany przez nią wizerunek medialny. Zauważcie, że nikt z »Newsweeka« nie napisał »Dziękujemy Ci, Renato, że nas tak dzielnie broniłaś przed mobbingiem«" - dodał. 

Czytaj także:

tvp.info, facebook, nj

Polecane

Wróć do strony głównej