Wycięcie 180-letniego daktylowca w gdańskiej palmiarni. Radny PiS: to efekt wieloletnich zaniedbań
- Wzywamy prezydent Aleksandrę Dulkiewicz o podjęcie realnych działań wobec dyrektora GZDiZ. Nie może być przyzwolenia na tolerowanie przez dziesiątki lat fatalnego stanu zarządzania Gdańskim Zarządem Dróg i Zieleni - powiedział radny PiS Przemysław Majewski.
2022-09-22, 16:29
180-letni daktylowiec został ścięty i usunięty z Parku Oliwskiego w Gdańsku pod koniec ubiegłego roku. Roślina zaczęła obumierać w trakcie budowy nowej palmiarni.
Podczas zwołanej w czwartek w Parku Oliwskim konferencji prasowej radny Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Majewski podkreślił, że tragiczny stan palmy i jej ostateczne wycięcie wynika z grzechu zaniechania urzędników Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - W szczególności dyrektora Mieczysława Kotłowskiego, który był informowany o stanie rośliny - dodał.
Zdaniem Majewskiego dyrektor GZDiZ nie ponosi żadnych konsekwencji za afery, które dotyczą miejskiej spółki. - Wzywamy prezydent Aleksandrę Dulkiewicz o podjęcie realnych działań wobec dyrektora Kotłowskiego. Nie może być przyzwolenia na tolerowanie przez dziesiątki lat fatalnego stanu zarządzania Gdańskim Zarządem Dróg i Zieleni - zaznaczył.
Budowa palmiarni
Radny PiS Andrzej Skiba dodał, że już na początku rozbudowy palmiarni, można było podjąć działania, które przyczyniłyby się do uratowania rośliny, jednak tego nie zrobiono.
REKLAMA
- Tutaj trzeba powiedzieć wprost. Jeśli prezydent Aleksandra Dulkiewicz, mówiąc w październiku 2020 roku o tym, że palma ma się dobrze, mówiła świadomie i szczerze, to po prostu kłamała. Natomiast jeśli została wprowadzona w błąd, to powinna w trybie natychmiastowym zwolnić osoby za to odpowiedzialne, w tym dyrektora Kotłowskiego - podkreślił Skiba.
Witold Paweł Burkiewicz, architekt krajobrazu i scenograf przestrzeni, a także pracownik GZDiZ, który od marca 2021 roku zajmował się rośliną (wycinka obumarłego daktylowca rozpoczęła się w grudniu 2021 roku - przyp. PAP) zaznaczył, że gdyby pozwolono mu opiekować się nią w całym okresie budowy palmiarni, daktylowiec nadal by żył.
- Od początku budowy nowego obiektu prosiłem dyrekcję GZDiZ, by pozwolono mi zaopiekować się na czas budowy daktylowcem oraz pozostałymi roślinami dawnej kolekcji botanicznej. Pisałem raporty o stale pogarszającym się stanie rośliny, nalegałem. Jedyną odpowiedzią urzędników był ostracyzm w stosunku do mojej osoby - oznajmił.
Jak powiedział Daniel Stenzel, rzecznik prasowy Prezydent Miasta Gdańska, oceną sytuacji w palmiarni zajmuje się prokuratura. - Nie będziemy odnosić się do rzekomych rewelacji jednego z pracowników GZDiZ, który zresztą miał w obowiązkach zajmowanie się palmą - dodał.
REKLAMA
pkur
REKLAMA