O włos od eskalacji: rząd odpowiedzialnie, sojusznicy nie zawiedli. Felieton Miłosza Manasterskiego
Wtorek 15 listopada 2022 r. można porównywać do gorącego października 1962 r., kiedy w związku tzw. kryzysem kubańskim pojawiła się realna groźba wojny między USA a Związkiem Sowieckim. Wtedy i teraz udało się uniknąć kosztownego błędu - pisze w swoim najnowszym felietonie Miłosz Manasterski.
2022-11-17, 12:01
Ledwie nieco opadły emocje po upadku rakiety i tragicznej śmierci dwóch osób w Przewodowie, wizja eskalacji konfliktu oddaliła się… i rozpoczęły się już rozliczenia. Opozycja, której przedstawiciele w ostatnich godzinach próbowali zachować wstrzemięźliwość po tik-tokowej szarży Donalda Tuska, powoli i póki co pojedynczo, ośmiela się atakować rząd. Dołączają się do tego niemieckie media, które jak zwykle, widzą tylko błędy Warszawy (nigdy Berlina).
Czy jest to tylko "dolewanie oliwy do ognia", czy krytyka ma jakieś podstawy? Polacy mają prawo zadawać sobie pytanie, czy wszystko wczoraj odbyło się tak, jak powinno. Nie mamy (na szczęście!) możliwości porównywania tej sytuacji z podobnymi - na szczęście od 1945 był to pierwszy incydent wojenny na naszych ziemiach. Jest nam więc bardzo trudno ocenić reakcję rządu na podstawie własnego doświadczenia.
Można powiedzieć, bez najmniejszej przesady, że po wydarzeniu w Przewodowie rządzący postawili na nogi wszystkie najważniejsze osoby w Europie i na świecie. Włącznie z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem i prezydentem USA, którego administracja komunikowała się na różnych szczeblach z polskim rządem. Prezydent USA rozmawiał telefonicznie z prezydentem Andrzejem Dudą. Obaj szefowie państw wielokrotnie wypowiadał się o sprawie dla mediów w ciągu ostatniej doby. Kilkanaście godzin później w Warszawie pojawił się osobiście szef CIA William Burns.
Ostatnie godziny były udanym testem działania Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jeśli ktoś do tej pory obawiał się o siłę więzi transatlantyckich to reakcja kluczowych państw NATO, nie tylko samego USA i naszych najbliższych sąsiadów, powinna go wczoraj uspokoić.
REKLAMA
Nikt próbował bagatelizować naszej sytuacji. Wręcz przeciwnie - waga, którą nadano incydentowi była ogromna. Na te kilka wieczornych godzin dosłownie cały świat zamarł w napięciu, które da się porównać z kryzysem kubańskim w październiku 1962 roku. Tyle, że wówczas świadomość kryzysu była zdecydowanie bardziej ograniczona, choćby z powodu braku możliwości jakie daje internet i cenzury w bloku wschodnim.
Ktokolwiek próbuje dzisiaj mówić, że reakcja rządu i prezydenta RP mogła być szybsza, ten nadal nie rozumie, co się stało we wtorek 15 listopada 2022 r. Żeby to dobrze zrozumieć musimy zapomnieć chwilę o tym, co dzisiaj już wiemy. A także uświadomić sobie, że śledztwo ciągle trwa, a Ukraina zgłasza możliwość rosyjskiej prowokacji.
Jednak z pierwszych informacji, które pojawiły się wieczorem we wtorek w światowych mediach wynikało, że zaatakowany został przez Rosję kolejny kraj. Już samo to, mogłoby wzmóc niepokój na całym świecie. Tym razem chodziło o atak na duży kraj członkowski Sojuszu Północnoatlantyckiego. Oczy całego świata skierowały się na Warszawę - powtarzało się pytanie czy w tej sytuacji Polska odwoła się do piątego artykułu, co de facto oznaczałoby pierwszy w historii bezpośredni konflikt NATO-Rosja.
Wypracowanie odpowiedzialnej i wyważonej odpowiedzi przez polski rząd trwało kilka godzin. Informacje były sprzeczne a każde słowo mogło świat dużo kosztować, także w znaczeniu ekonomicznym (objawy paniki, spadki na giełdzie, zachwiania kursów walut…). W tym czasie infosfera pęczniała od spekulacji i wyobrażeń. Korespondencja z Polski stała się wiodącym elementem wszystkich serwisów informacyjnych. Niektóre z nich dla dodania emocji ilustrowały relacje obrazami zniszczeń wywołanych przez rakiety nie w Polsce, ale na Ukrainie. Na światowych forach internetowych straszono III wojną światową, gorące głowy zastanawiały się w jaki sposób odpowie polska armia. Dominowały opinie z rodzaju "to teraz Polacy im pokażą".
REKLAMA
Poczucie zagrożenia odwetem pojawiło się nawet w Rosji. Wieści o znajdujących się w powietrzu polskich myśliwcach rozpalały wyobraźnię nie tylko w Królewcu, ale nawet w odległej Moskwie, świadomej posiadania przez Polskę broni dalekiego zasięgu. Rosjanie oddaleni od ukraińskiego frontu po raz pierwszy od lutego stracili poczucie bezkarności, a kremlowska propaganda zagrała tym razem przeciwko Putinowi. Nasza ojczyzna, przedstawiana przez Kreml jako uzbrojony po zęby kraj prący do wojny z Rosją miała teraz pretekst do ostrej odpowiedzi, a możliwości techniczne dużo większe niż dziesiątkująca rosyjską armię Ukraina. Dyskutowano wręcz, czy Amerykanie będą w stanie powstrzymać polski rząd przed odwetem. Najlepszym potwierdzeniem poważnego poczucia zagrożenia jest reakcja ambasadora Federacji Rosyjskiej, który stawił się niezwłocznie w środku nocy na wezwanie szefa polskiego MSZ prof. Zbigniewa Rau. A warto pamiętać, że akurat rosyjski dyplomata zasłynął z demonstracyjnego i aroganckiego postępowania. We wtorek na nic takiego nie mógł sobie pozwolić.
Pośpieszny ruch polskiego rządu, decyzja podjęta na podstawie niepełnego obrazu i naturalnych w tej sytuacji emocji, mogła wczoraj spowodować poważną eskalację konfliktu oraz rozhuśtać emocje, wpływające na gospodarkę Polski, Europy a nawet świata. Oczywiście - już kolejnego dnia zmieniła się narracja Kremla, która po raz kolejny dziwnym "zbiegiem okoliczności" powtarzają polskojęzyczne niemieckie media. Warto się zastanowić nie tylko nad tym jak wreszcie ukrócić tuby propagandowe Kremla w Polsce, ale także dlaczego niemieckie media tak dobrze zgrywają się w przekazach z rosyjskimi.
"Polska zareagowała w sposób wyważony i skoordynowany na eksplozję w Przewodowie" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
To powinno zamknąć usta krytykom i skierować uwagę na wszystkich na dalsze wzmacnianie bezpieczeństwa Polski i Europy. Incydent w Przewodowie pokazał nam bowiem, że nikt nie może udawać, że to nie jest nasza wojna. To z pewnością dobry moment, żeby zawiesić prekampanię wyborczą, którą prowadzi opozycja i zastanowić się wspólnie jak pomóc Ukrainie, którą liderzy opozycji do tej pory w ogóle nie wydawali się zainteresowani, podobnie jak szybkim dozbrajaniem Polski.
REKLAMA
Miłosz Manasterski
- Raz na wozie, raz pod wozem. Czy teraz Falenta pogrąży Tuska? Felieton Miłosza Manasterskiego
- Rząd mądry przed szkodą, opozycja i po szkodzie głupia. Felieton Miłosza Manasterskiego
- Początek ery atomowej. Felieton Miłosza Manasterskiego
Zobacz: wiceszef polskiej dyplomacji Piotr Wawrzyk w Polskim Radiu 24
asp
REKLAMA