Siemoniak twierdzi, że Polski nie stać na 300 tys. żołnierzy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna

2023-10-23, 12:40

Siemoniak twierdzi, że Polski nie stać na 300 tys. żołnierzy. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna
Grecja, Finlandia, Izrael - kraje mniejsze od Polski pokazują, że duża liczba żołnierzy i rezerwistów jest możliwa. Foto: Forum: POOL / Reuters; Marina Takimoto / Zuma Press; AA/ABACA / Abaca Press

Czy 300 tys. żołnierzy w 38-milionowym państwie to liczba, której osiągnięcie nie jest możliwe? Zdaniem byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka: tak. Jak pokazuje jednak rzeczywistość, rozwój polskiej armii na tym poziomie jest nie tylko potrzebny, ale przede wszystkim wykonalny. Przykładem są europejskie kraje o wiele mniejsze od Polski.

Były minister obrony Tomasz Siemoniak, pytany, czy koalicyjny rząd, który może powstać, będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tys. żołnierzy (co jest kontynuacją drogi, jaką obrał obecny MON), odparł, że "nie ma potencjału demograficznego na taką armię". - Wielokrotnie mówiłem publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. To da Polsce właściwe siły do obrony państwa - powiedział Siemoniak.

Na wypowiedź szybko zareagowali przedstawiciele partii rządzącej, MON oraz osoby związane z wojskiem.

Wojciech Skurkiewicz, wiceszef MON, na antenie Polskiego Radia 24 przypomniał, że za czasów koalicji PO-PSL polska armia liczyła ok. 96 tys. żołnierzy. - Na niewiele mogła sobie pozwolić, służyła w godz. 7.00-15.00, jak urzędnicy, od poniedziałku do piątku. Armia, która mogła zmieścić się w całości na Stadionie Narodowym, była ulokowana na zachodzie Polski - powiedział.

Polska armia liczy dziś blisko 187 tys. żołnierzy. - Stworzyliśmy służbę dobrowolną. Tylko w zeszłym roku przeszkoliliśmy prawie 16,5 tys. osób. W Wojskach Obrony Terytorialnej ma służyć do 50 tys. żołnierzy. Głos, że WOT ma liczyć do 30 tys., oznacza redukcje. Na to nie może być zgody. WOT są elementem obrony powszechnej - tłumaczył Skurkiewicz. - Nie wyobrażam sobie oszczędności na polskiej armii. Wojsko Polskie musi być silne - podsumował.

O wiele mniejsze kraje z wielką rezerwą

Gen. Roman Polkoodnosząc się na antenie PR24 do wypowiedzi Siemoniaka, zwrócił uwagę, że należy zwrócić wzrok w stronę Izraela. - Izraelska armia liczy tyle żołnierzy co Polska, plus jeszcze do tego ponad 400 tys. rezerwy, a państwo ma tylko 9 mln obywateli - wyjaśnił. Co więcej, w kolejnej rozmowie zaznaczył, że choć PRL to - jego zdaniem - czasy słusznie minione, to nawet wtedy w Polsce mieliśmy 400-tysięczną armię. - A demografia była na podobnym poziomie - dodał.

Izrael zajmuje obecnie 18. miejsce w rankingu Indeks Global Firepower. Polska znajduje się w nim o trzy pozycje niżej. Zgodnie z danymi prezentowanymi przez powyższy ranking IDF (siły izraelskie) to ok. 170 tys. żołnierzy aktywnych, ponad 640 tys. osób personelu pomocniczego oraz ponad 465 tys. rezerwistów.

Czytaj także: "Liczyłem, że nie będzie powrotu do zwijania armii". Gen. Roman Polko o zapowiedzi Siemoniaka

Finlandia wyznacza kierunek

Antoni Macierewicz odniósł się zaś do sytuacji w armii fińskiej. W tym 5,5-milionowym kraju gotowych do jego obrony jest ponad 280 tys. żołnierzy. Rezerwa liczy aż ok. 870 tys. osób. Finlandia niedawno stała się 51. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, wnosząc do NATO obronę liczącej ponad 1300 km granicy lądowej z Rosją.

- Niech on [Tomasz Siemoniak - red.] się zastanowi nad tym, jak wygląda armia fińska, armia państwa, które ma 5 mln ludności, nie 38 mln jak Polska. I takich sytuacji jest nieporównanie więcej. Polska ma potencjał ludnościowy, już nie mówiąc o gospodarczym. A głównym elementem jest stan zagrożenia militarnego i politycznego ze strony Rosji - podkreślił Macierewicz.

To jednak nie wszystko. Wśród państw, które zdecydowanie stawiają na liczebność wojska, choć ich populacja jest znacznie mniejsza niż Polski, są m.in. Grecja czy Portugalia.

Portugalia we wspomnianym wcześniej rankingu znajduje się na 41. pozycji. Mimo iż kraj ten liczy niespełna 10,4 mln mieszkańców, armia składa się z 27 tys. żołnierzy zawodowych oraz ponad 211 tys. rezerwistów.

Jeszcze lepiej sytuacja ta przedstawia się w Grecji. Liczący 10,5 mln mieszkańców kraj, po latach kryzysu gospodarczego oraz cięć budżetowych (w tym wydatków na armię), ogłosił historyczne zwiększenie finansowania wojska. W 2022 r. grecki minister finansów Christos Staikouros zakomunikował, że rząd planuje w latach 2022-2028 przeznaczyć na zakupy uzbrojenia 11,4 mld euro.

Czytaj także: Szef MON odpowiedział Siemoniakowi: może pan zmieniać wersje. Wiemy, że będziecie likwidować wojsko

Liczba personelu wojskowego to w sumie 385 tys. osób, w tym: 130 tys. żołnierzy zawodowych oraz ponad 220 tys. rezerwistów.

Obecnie w skład greckiej armii wchodzi w sumie ponad 385 tys. osób. W tym ponad 130 tys. żołnierzy zawodowych, 220 tys. rezerwistów oraz 35 tys. osób należących do personelu wojskowego.

Rozwój polskiej armii, za który chwalą sojusznicy

Coraz większe finansowanie polskiej armii, jej rozwój oraz budowanie potęgi to kluczowe elementy strategii obronnej, które rząd Prawa i Sprawiedliwości przyjął wraz z objęciem przez siebie władzy w 2015 r. Wojsko Polskie mogło liczyć na nowy sprzęt, coraz większe nakłady na personel, szkolenia i warunki, w których są one przeprowadzane.

Momentem kulminacyjnym decyzji ws. zwiększenia wydatków na zbrojenia była inwazja Rosji na Ukrainę. To wtedy państwa NATO oraz UE powróciły do odkładanej przez lata doktryny obronnej, przykładając większą wagę do zbrojeń, sytuacji w wojskach krajowych oraz obrony Sojuszu.

Polska wśród krajów NATO wyrasta na lidera pod względem nakładów na armię. W 2023 r. wydatki osiągnęły rekordowe 4 proc. PKB (celem było 3 proc. PKB). Dla porównania USA wydały na siły zbrojne w 2022 r. 3 proc. PKB.

We wrześniu 2023 r. szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że polska armia liczy ponad 180 tys. żołnierzy zawodowych.

"Mamy już ponad 180 tys. żołnierzy zawodowych, obrony terytorialnej i dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej pod bronią! Wojsko Polskie rośnie w siłę!" - napisał na początku września na Twitterze.

Na antenie Programu 1 Polskiego Radia szef MON potwierdził, że chętnych do zasadniczej służby wojskowej jest "więcej, niż zakładał resort".

- Mamy siły obronne, mamy siły dobrze uzbrojone. Ten proces oczywiście trwa, on nie jest zakończony. Chciałem bardzo serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy zgłaszają się do służby w Wojsku Polskim. Nie dalej niż wczoraj zaakceptowałem wniosek gen. Brysia, czyli szefa Wojskowego Centrum Rekrutacji, o zwiększenie limitu dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej - 33 tys., planowaliśmy 25 - jest tyle zgłoszeń i staramy się nie tracić nikogo - mówił szef MON. Według planów obecnego MON wydatki na wojsko w 2024 r. miałyby przekroczyć 4 proc. PKB i wynosić ponad 170 mld zł.

Wobec słów Tomasza Siemoniaka Mariusz Błaszczak ostrzega, że takie zapowiedzi mogą zwiastować cięcia w armii oraz zmniejszanie jej zasobów.

"Zaczyna się. W tej chwili Wojsko Polskie liczy 187 tys. żołnierzy. Słowa Tomasza Siemoniaka oznaczają więc zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski" - skomentował minister.

PO już raz likwidowała

Według informacji MON, w latach 2008-2015 rozformowano 629 jednostek organizacyjnych Sił Zbrojnych. Informację na ten temat na początku sierpnia opublikowała kancelaria premiera.

Wśród najważniejszych zlikwidowanych jednostek wymieniono wiele takich, które znajdowały się na wschodzie Polski. Wśród nich np. zlikwidowane w latach 2008-2009:

  • 18 Batalion Obrony Terytorialnej w Białymstoku;
  • trzy Bataliony Zmechanizowane w Rzeszowie i Przemyślu;
  • Batalion Polsko-Ukraińskich Sił Pokojowych w Przemyślu.

W 2010 r. zlikwidowano m.in.:

  • Eskadrę Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim;
  • 3 Brygadę Zmechanizowaną w Lublinie;
  • 14 Suwalski Pułk Artylerii Przeciwpancernej.

W latach 2011-2012 rozwiązane zostały m.in.:

  • 1 Batalion Rozpoznawczy w Siedlcach;
  • 3 Brygada Zmechanizowana Legionów w Lublinie.

W latach 2008-2015 zlikwidowano także wiele jednostek wojskowych w Warszawie oraz w Polsce Zachodniej.

Pap/iar/defence24/MON/global firepower/forsal/as

Polecane

Wróć do strony głównej