Brutalne morderstwo kobiety i jej dwóch córek w Wielkopolsce. Podejrzany pozostanie w areszcie

2023-11-20, 17:50

Brutalne morderstwo kobiety i jej dwóch córek w Wielkopolsce. Podejrzany pozostanie w areszcie
Tymczasowy areszt dla podejrzanego o uduszenie żony i dwójki dzieci.Foto: DarSzach / Shutterstock

W poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował, że "sąd w Poznaniu aresztował w poniedziałek 42-letniego mężczyznę narodowości ukraińskiej podejrzanego o uduszenie w mieszkaniu w Puszczykowie (Wielkopolskie) żony i dwóch córek".

W sobotę w mieszkaniu w Puszczykowie odkryto zwłoki kobiety i dwóch małych dziewczynek. Zatrzymany tego samego dnia Serhij T. usłyszał w poniedziałek trzy zarzuty zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Mężczyzna przyznał się do zabicia 29-letniej żony Julii i córek: Marii i Darii w wieku 1,5 roku i 4,5 lat.

Areszt na 3 miesiące

Prok. Wawrzyniak powiedział, że sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował mężczyznę na trzy miesiące. Rzecznik prokuratury podał podczas konferencji prasowej po przeprowadzonym przesłuchaniu Serhija T., że mężczyzna planował zabicie żony. Kobieta miała do niego pretensje o problemy z alkoholem, o to, że ma długi i że nie pracuje.

- W nocy z 13 na 14 listopada, po jednej z takich kłótni, postanowił zabić żonę, kiedy spała już z córkami na piętrze. Poszedł do pokoju, tam ją udusił. Kiedy jedna z dziewczynek się obudziła, udusił tę dziewczynkę, potem kolejną córkę - powiedział prokurator.

"Pił po dokonaniu zbrodni"

Serhij T. utrzymuje, że nie pamięta wszystkich szczegółów zdarzenia. Mówił, że ma problemy z alkoholem, pił tego dnia, także po dokonaniu zbrodni. W poniedziałek powiedział podczas przesłuchania, że gdy dotarło już do niego, co zrobił, chciał popełnić samobójstwo, ale zabrakło mu odwagi.

W ostatnią sobotę pojechał do Poznania do galerii handlowej, tam zgłosił się do ochroniarza, powiedział, że zabił żonę i córki. Wówczas został zatrzymany przez policję. Serhij T. przyjechał do Polski w 2018 roku. Nie był notowany i karany.

Czytaj także:

PAP/jb

Polecane

Wróć do strony głównej