Obrona cywilna. "Naval": brakuje rozwiązań systemowych, obecnie możemy polegać na sobie

2024-03-05, 17:08

Obrona cywilna. "Naval": brakuje rozwiązań systemowych, obecnie możemy polegać na sobie
Obrona cywilna. "Naval": brakuje rozwiązań systemowych, obecnie możemy polegać na sobie. Foto: Paweł Mateńczuk / Archiwum prywatne

- Na tę chwilę w kwestii obrony cywilnej możemy niestety polegać na sobie. Brakuje rozwiązań systemowych. Infrastruktury, planów ewakuacji, właściwie wszystkiego - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Paweł Mateńczuk "Naval", ekspert ds. bezpieczeństwa, weteran Jednostki Wojskowej GROM, autor książek i poradników, w których dzieli się doświadczeniami zdobytymi podczas służby, w tym "Ekstremalnego poradnika przetrwania".

Łukasz  Lubański (portalPolskieRadio24.pl): Inwazja Rosji na Ukrainę rodzi pytania nie tylko o kondycję polskiej armii, ale też m.in. o stan polskiej obrony cywilnej. Można odnieść wrażenie, że w przypadku wojny wielu obywateli nie wiedziałoby, gdzie może się schronić przed nalotem albo jak pomóc rannemu.

Paweł Mateńczuk "Naval": Przypuszczam, że takie odczucie ma 100 proc. polskich obywateli, którzy są cywilami, nawet jeżeli są rezerwistami. Pozbawiliśmy się całkowicie obrony cywilnej. Nie tylko w ramach prawa, za sprawą braku dokumentów i odpowiednich struktur, ale - co jest gorsze - w ramach edukacji. Już na etapie wczesnoszkolnym powinno się uczyć zachowania w sytuacjach kryzysowych - nie tylko wojen, ale też klęsk żywiołowych; obrona cywilna służy bowiem pomaganiu sobie nawzajem, gdy w naszej społeczności wydarzy się coś niedobrego.

Kilka dni temu przypadał Światowy Dzień Obrony Cywilnej...

W naszym kraju jest to święto martwe.

W przypadku obrony cywilnej podstawą jest znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy.

Zgadza się. W szkole niestety często uczy się nas układu korzennego pietruszki czy innych roślinek, a nie tego, co rzeczywiście może nam się przydać w dorosłym życiu. Powtórzę: obrony cywilnej należy uczyć się już od etapu wczesnoszkolnego.

Według doniesień medialnych rząd planuje przeprowadzenie manewrów wojskowych dla uczniów i uczennic. Co pan na to?

To są małe, promilowe punkciki. Cieszę się, że ktoś się edukuje, że nauczy się udzielania pierwszej pomocy itd. Natomiast patrząc na problem w pełnej skali - nie mamy rozwiązań systemowych. Co więcej, brakuje infrastruktury, która ten system by podparła - schronów, ale też planów ewakuacji; właściwie wszystkiego, co jest związane z obroną cywilną

Orientuje się pan, gdzie w pana okolicy znajduje się najbliższy schron?

Musiałbym chyba podjechać do Sejmu. W takim obiekcie, podobnie pod ministerstwami, są schrony. Także w obiektach budowanych w latach 60. i 70., kiedy jeszcze pamiętano o II wojnie światowej - praktycznie w każdym zakładzie państwowym z tamtych czasów znajdował się system schronów.

Nie wiem, czy którykolwiek z hipermarketów, których obecnie buduje się znacznie więcej - w porównaniu do zakładów - posiada system schronów. Wprawdzie są parkingi podziemne, ale byłbym daleki od tego, by uznać parking za miejsce bezpieczne, gdzie można się schować.

Nasuwa się też pytanie o stan, w jakim znajduje się infrastruktura obronna.

Często jeżdżę po Polsce na spotkania autorskie i pytam dyrektorów szkół, różnych ośrodków, czy mają schrony. Czasami one rzeczywiście są. Zdarza się jednak, że zostały przerobione na magazyny czy miejsca socjalne, np. dla pań, które sprzątają; stoją w nich miotły, szczotki - właśnie tak się "dba" o te miejsca.

Wielu obywateli zresztą zapewne nie wie, gdzie znajdują się schrony.

Ale przecież komendant główny Państwowej Straży Pożarnej [mowa o byłym komendancie Andrzeju Bartkowiaku - red.] przekonywał, że w Polsce jest ponad 40 mln miejsc, które nadają się do tego, aby się w nich ukryć. Policzył wszystkie piwnice i garaże…

Nie da się ukryć, że były to - delikatnie mówiąc - bardzo optymistyczne obliczenia.

Jest pan z Warszawy?

Tak.

To niech pan wyjdzie na miasto, przejdzie się ulicą - i załóżmy, że w tym momencie zostałby ogłoszony alarm. Niech pan podejdzie wtedy do którejś z klatek schodowych i spróbuje wejść do piwnicy. Ale czy drzwi będą otwarte?

Wątpię.

Otóż będą zamknięte. To jest trudny temat. Niestety, mamy zaległości systemowe sięgające 30-40 lat. Tymczasem dla dziennikarzy i polityków są ważniejsze tematy. Ostatnio się uśmiałem, kiedy rozmowa w mediach o bezpieczeństwie, schronach w Polsce, skończyła się dyskusją o tym, czy były minister popiera, czy może jest przeciwny tabletce "dzień po".

Indywidualnie możemy się jakoś przygotować na zagrożenie wojną?

Najlepiej pójść na wybory i wybrać polityków, którzy głośno mówią o zbudowaniu w Polsce systemu bezpieczeństwa poprzez obronę cywilną i profesjonalizację armii. Choć w ostatniej kampanii wyborczej nie był to temat przewodni…

Mówię o tym pół żartem, pół serio. Ale teraz już całkowicie poważnie: na tę chwilę w kwestii obrony cywilnej możemy niestety polegać na sobie.

Co to oznacza?

Edukowanie się w trakcie pokoju. Możemy sami uczyć się zasad pierwszej pomocy, technik wysokościowych, pójść na kurs survivalu itd. Słowem, zadbać o siebie. Także o swoją kondycję, bo w trudnych warunkach musimy dać sobie radę ze swoją fizycznością. Jeżeli jesteśmy sprawni fizycznie, wiemy więcej o swoim ciele, o naszych możliwościach bądź niemożliwościach.

Czytaj także:

Prosty przykład - ewakuacja. Niech pan sobie wyobrazi, że mieszkamy na warszawskiej Pradze i wszystkie mosty są zablokowane albo zbombardowane. Trzeba przekroczyć Wisłę - przepłynąć na drugą stronę. Załóżmy, że nie jest to sierpień, gdy Wisła sięga kolan. Jesteśmy wtedy zależni od tego, czy jesteśmy w stanie poradzić sobie z naszą fizycznością.

 

Rozmawiał Łukasz Lubański

wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej