Sejm bierze się za flipperów. Ustawa na najbliższym posiedzeniu
Na najbliższym posiedzeniu Sejm zajmie się ustawą antyfliperską. Jej projekt pod koniec marca wnieśli do Sejmu posłowie Lewicy. - Trzeba ograniczyć rynek spekulacyjny mieszkaniami, żebyśmy mogli taniej i wygodniej mieszkać - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł partii Razem Maciej Konieczny.
2024-06-05, 19:30
"Kupię mieszkanie w tej okolicy. Płacę gotówką" - chyba każdy mieszkaniec bloku, choć raz znalazł w skrzynce pocztowej tego typu kartkę. Ich autorami są osoby, które kupują mieszkania w atrakcyjnej cenie, aby następnie jak najszybciej sprzedać je z zyskiem. Określani są flipperami. Ich celem są najczęściej nieruchomości z rynku wtórnego.
Flipperzy działają głównie w dużych miastach, gdzie popyt jest największy. Polują na mieszkania w atrakcyjnych cenach, niekiedy do remontu, ale takiego, który nie wymaga zbyt dużych nakładów finansowych. Im taniej kupią mieszkanie w atrakcyjnej lokalizacji tym większa szans na zysk - szybki, bo transakcja sprzedaży nabytej nieruchomości odbywa się najczęściej maksymalnie w ciągu pół roku. Ich działalność budzi mieszane uczucia w społeczeństwie. Jedni patrzą na nich z podziwem, inni zarzucają im psucie rynku. Flipperów oskarża się głównie o to, że powodują wzrost cen nieruchomości oraz "kradną sprzed nosa" atrakcyjne nieruchomości "normalnym kupującym".
"Większości zwykłych obywateli nie stać nie mieszkania"
To też główne powody, dla których klub Lewicy wniósł do Sejmu projekt ustawy antyfliperskiej. - Mamy być może oryginalną wizję rynku mieszkaniowego - jak człowiek kupuje mieszkanie to po to, żeby w nim mieszkać - mówi portalowi PolskieRadio24.pl poseł klubu Lewicy Maciej Konieczny. Zauważa, że obecnie nieruchomości stały się inwestycją. - Często krótkotrwałą, flipprską, na zasadzie "kupię taniej, sprzedam drożej", a to odbija się na tym, że większości zwykłych obywateli nie stać nie mieszkania - dodaje.
Projekt wprowadza dodatkowy podatek od czynności cywilnoprawnych w przypadku sprzedaży mieszkań w krótkim okresie czasu od ich zakupu. Jeśli nieruchomość zostanie sprzedana przed upływem roku od poprzedniej sprzedaży to podatek od czynności cywilnoprawnych wyniesie 10 procent. Jeśli nastąpi to przed okresem dwóch lat od poprzedniego zbycia - 6 procent, trzech - 4 proc. Zdaniem Lewicy pozwoli to ustabilizować sytuację na rynku mieszkaniowym.
REKLAMA
- Ma to doprowadzić do tego, żeby tak zwane flipowanie przestało się opłacać. Nikt nie chce nikomu odebrać możliwości sprzedaży i kupna mieszkań. Natomiast flipperzy zajmują się spekulacją na mieszkaniach, powoduje to podwyższanie cen mieszkań i "zgarnianie" najlepszych ofert z rynku zanim mają okazję dotrzeć do nich osoby, które naprawdę mieszkania potrzebują, jak np. młode rodziny pod, które często się podszywają. Kończy się to pogłębianiem kryzysu mieszkaniowego - mówi portalowi PolskieRadio24.pl wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat z Lewicy.
Podziały w koalicji
Projekt trafił do Sejmu pod koniec marca. Marszałek Izby zaplanował jego posiedzenie na najbliższym posiedzeniu, które rozpocznie się 13 czerwca. W klubie do którego należy Szymon Hołownia są posłowie, którzy negatywnie oceniają projekt. To m.in. Ryszard Petru, który w mediach społecznościowych wyraził obawę, że opodatkowanie flipperów będzie skutkować ich wyjazdem z Polski.
"Realizujący flipy ryzykują swoim kapitałem. Nie mają też pewności, że sprzedadzą lokal po remoncie z zyskiem. Podejmują więc ryzyko biznesowe. Jeśli w Polsce będziemy opodatkowywać aktywność gospodarczą, to przeniesie się ona za granicę" - napisał szef sejmowej komisji gospodarki z Polski 2050. Nie jest to stanowisko całego klubu - temat ten dopiero będzie przedmiotem dyskusji.
- Będziemy rozmawiać o tym projekcie, jak trafi pod obrady Sejmu. Trzeba się zastanowić czy to rozwiązanie faktycznie będzie skuteczne. Bo nie chodzi o obciążenie podatkowe tylko o to, żeby ceny mieszkań przestały rosnąć w tak zastraszającym tempie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl przewodniczący klubu parlamentarnego Polski 2050 Mirosław Suchoń.
REKLAMA
Przyznaje, że problem istnieje. - Ceny mieszkań są oderwane od rzeczywistości. Dotyka to zwłaszcza młodych ludzi, których nie stać na mieszkanie. Ale rozwiązywania tego problemu nie powinniśmy zaczynać od końca. Po pierwsze powinno budować się więcej mieszkań, w tym celu należy uwolnić grunty w granicach miasta. Naszym celem jest budowanie 200 tysięcy mieszkań rocznie - tłumaczy Mirosław Suchoń.
Projekt Lewicy przewiduje również podatek, który byłby nakładany na spekulantów. Zakup trzeciego lokalu w okresie 5 lat od zakupu pierwszego mieszkania zostałby objęty 3 proc. stawką PCC. W przypadku czwartej nieruchomości wyniosłaby 4 proc., a piątej i kolejnej 5 proc. Lewica chce, aby projekt wszedł w życie od 1 stycznia 2025 roku.
- Budownictwo nadal w kryzysie. Mniej rodzin dostało klucze do mieszkań
- Ceny mieszkań. Fatalne wieści dla kupujących, nie tylko w stolicy
Michał Fabisiak, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA