Zajęli pustą piekarnię, by działać społecznie. Właściciele: chcieli mieszkać bez opłat

2024-07-05, 13:48

Zajęli pustą piekarnię, by działać społecznie. Właściciele: chcieli mieszkać bez opłat
Trójka z oskarżonych aktywistek wychodzi z sądu na warszawskiej Pradze. Foto: Aliaksandr Valodzin/East News

Rozpoczął się proces młodych ludzi, którzy zajęli budynki po nieczynnej od ponad 10 lat piekarni na warszawskim Kamionku. Przez kilka miesięcy organizowali tam wydarzenia kulturalne i tymczasowe mieszkania pod szyldem "Zaczyn".

Na wniosek właścicieli budynku 27 lutego br. dokonano eksmisji w asyście kilkudziesięciu policjantów, których część miała strzelby i granaty. Pięć osób odpowiada za naruszenie miru domowego przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi-Południe.

Korepetycje dla dzieci kontra prawo własności

Oskarżeni twierdzą, że ich działania nie były szkodliwe społecznie, a o zakłóceniu miru domowego pustostanu nie może być nawet mowy. Według nich budynek przed ich wejściem był zagrzybioną ruiną zamieszkiwaną niekiedy przez osoby w kryzysie bezdomności. - Kibicowałam idei ożywienia tego miejsca, które naszym zdaniem miało ogromny potencjał. Przez pierwsze dwa miesiące nikt nie zainteresował się naszą obecnością, potem pojawiła się tam ochrona i tego samego dnia policja - mówiła przed sądem oskarżona Julia Bogusz, która na co dzień pracuje z osobami bezdomnymi i uchodźcami w sektorze pozarządowym.

REKLAMA

Bogusz podkreśliła w zeznaniach, że ich miejsce oferowało szeroką ofertę społeczno-kulturalną wszystkim chętnym, także okolicznym mieszkańcom. - Była sala sportowa z zajęciami ruchowymi, cotygodniowe darmowe kino, biblioteka współtworzona przez warszawskie środowisko akademickie, korepetycje dla dzieci z Pragi, lekcje rysunku - wymieniała przed sądem. - Żeby działać, można wnioskować o granty, ubiegać się o dofinansowania, ale nie zawsze jest się wystarczająco dużym graczem, nie zawsze twój pomysł wygrywa. Jest za to wiele osób, które chcą dzielić się swoimi umiejętnościami, uczyć za darmo, tak aby każdy mógł z nich korzystać - tłumaczyła, dlaczego jako ramy działalności wybrali zajęcie prywatnego budynku.

- Pustostany straszą w całej Warszawie, zarówno w starym budownictwie, jak i nowych blokach. Właściciele spekulują ich wartością, traktują jako inwestycje, kiedy mniej uprzywilejowanych osób nie stać na wynajem czy ratę kredytu. Posiadanie nieruchomości to nie tylko przywilej, ale też odpowiedzialność - uważa oskarżona.

"Negocjacje wymagają ustępstw z obu stron"

- Nie był to opuszczony budynek. Była wynajęta firma ochroniarska, dekarz, który naprawiał dach. Pani Beata F. regularnie sprzątała tam za pomocą wynajętej firmy, przeznaczała na to duże nakłady - wyjaśnia w rozmowie z portalem polskieradio24.pl adw. Ewelina Zawiślak, pełnomocniczka właścicielki, której ojciec Zbigniew F. zaczął budować piekarnię w 1955 roku i prowadził do czasu, aż kilkanaście lat temu zaczął podupadać na zdrowiu.

REKLAMA

Sama właścicielka terenu Beata F. nie zgodziła się na rozmowę i zawnioskowała do sądu, aby nie ujawniano jej nazwiska i wizerunku. Zdaniem oskarżycieli osoby ze skłotu nie chciały negocjować w sprawie porozumienia. - Były trzy spotkania, ale osoby chciały tam mieszkać bez opłat, powiedziały, że nie wyjdą. Negocjacje wymagają ustępstw z dwóch stron - podsumowuje Zawiślak.

Czytaj także:

Według obrońcy oskarżonych adw. Jerzego Podgórskiego nie doszło do popełnienia przestępstwa. - To nie był czyn zabroniony. Pojęcie miru ma charakter historyczny i nie występuje w kodeksie, ale istota chronionego dobra to zapewnienie wolności nieskrępowanego gospodarowania danym miejscem, kiedy rzeczywiście ktoś nim gospodaruje. Te budynki zostały opuszczone kilkanaście lat temu, i to kwestia bezsporna. Przez pierwsze miesiące od zajęcia właściciele nie interesowali się, co się tam dzieje. W sprawie nikt nie kwestionuje praw do nieruchomości - mówi.

Kolejna rozprawa odbędzie się 3 października. Po eksmisji twórcy Zaczynu próbowali zająć kolejny nieużywany budynek w Warszawie, tym razem należący do miasta. Za naruszenie miru domowego (art. 193 kk) grozi do roku pozbawienia wolności.

REKLAMA

Maciej Piasecki

wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej