Zbrodnia w Prusicach, w domu padły strzały. Ustalenia śledczych
51-letni strażnik więzienny zastrzelił w domu swoją córkę i teściową - wynika z ustaleń prokuratury. Mężczyzna mierzył też do syna, chłopiec walczy o życie w szpitalu. 51-latek jest pod opieką lekarzy - próbował popełnić samobójstwo. Na miejscu tragedii trwała reanimacja ofiar, lądował śmigłowiec LPR.
2025-03-29, 09:51
Strzały w kierunku teściowej i dzieci
"W wyniku czynności przeprowadzonych na miejscu zdarzenia przez prokuratorów i funkcjonariuszy policji ustalono, że mężczyzna, lat 51, oddał z broni palnej strzały w kierunku teściowej i swoich dzieci. W wyniku tego kobieta i małoletnia dziewczynka doznały obrażeń skutkujących ich zgonem na miejscu zdarzenia. Natomiast małoletni chłopiec, który doznał ciężkich obrażeń, został przetransportowany do szpitala we Wrocławiu" - poinformowała Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
W związku z tym prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pozbawienia życia kobiety, lat 71 i małoletniej dziewczynki, lat 5 oraz usiłowania pozbawienia życia małoletniego chłopca, lat 9.
Sprawca próbował popełnić samobójstwo
Po oddaniu strzałów w kierunku dzieci sprawca zdarzenia próbował popełnić samobójstwo. Aktualnie przebywa w jednym ze szpitali we Wrocławiu. Wiadomo, że mężczyzna jest strażnikiem więziennym. Strzelał z broni prywatnej, która trzymał w domu. Według nieoficjalnych informacji miał jej dwie sztuki.
Według ustaleń mediów w domu, w czasie gdy padły strzały, znajdowały się cztery osoby - dwoje dzieci i dwie osoby dorosłe. Jeden z domowników otrzymał pomoc psychologiczną.
REKLAMA
- Kobieta, która jest członkiem rodziny, ale nie brała bezpośredniego udziału prawdopodobnie w tym zdarzeniu, została objęta pomocą psychologiczną - powiedziała Aleksandra Pieprzycka z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Jednostka specjalna Służby Więziennej
Według ustaleń "Wyborczej" sprawcą tragedii jest funkcjonariusz Zakładu Karnego nr 1 z ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu, członek Grupy Interwencyjnej Służby Więziennej. To jednostka specjalna przeznaczona m.in. do tłumienia buntów w zakładach karnych i konwojowania szczególnie niebezpiecznych więźniów.
Tragedia miała zacząć się od kłótni mężczyzny z jego partnerką, matką dzieci. Śledczy próbują ustalić, co sprowokowało mężczyznę do sięgnięcia po broń.
- Zastrzelił byłą wychowawczynię z liceum. Są nowe fakty
- Oddał do ojca i brata całą serię strzałów. Nowe informacje o zbrodni w Namysłowie
Żródła: X/PolskieRadio24.pl/wyborcza.pl/fc
REKLAMA