Tragedia na Trasie Łazienkowskiej. Kolejny podejrzany w areszcie
Jest tymczasowy areszt dla dziewiątego podejrzanego w sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. To Kacper D., który przetransportował sprawcę wypadku Łukasza Ż. do niemieckiej Lubeki.
2025-04-30, 16:05
Pomógł Łukaszowi Ż. w ucieczce
Prokuratura podkreśla w komunikacie, że areszt jest wynikiem długotrwałych poszukiwań, zatrzymania i doprowadzenia oraz ogłoszenia zarzutów. Kacprowi D. zarzucono, że utrudniał postępowanie karne przez to, że we wrześniu 2024 roku umożliwił Łukaszowi Ż. wyjazd z Polski i w konsekwencji ucieczkę na terytorium Niemiec oraz ukrycie się przed organami ścigania - zapewnił mu przejazd z Warszawy do przejścia granicznego w Świecku.
Kacper D. nie przyznaje się do winy
Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia utrzymał w mocy stosowany wobec niego, uprzednio poszukiwanego listem gończym, środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i przedłużył stosowanie aresztu o kolejne dwa miesiące. Grozi mu kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Tragiczny wypadek
Do dramatycznego zdarzenia, spowodowanego przez Łukasza Ż., doszło nocą 15 wrześniu 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie - na wysokości przystanku autobusowego "Torwar". Uczestniczył w nim kierujący volkswagenem arteonem Łukasz Ż., a także jadąca fordem focusem czteroosobowa rodzina. W volkswagenie oprócz Łukasza Ż. byli Paulina K., Sara S. i Adam K.
Rozpędzony volkswagen uderzył z impetem w forda. Na skutek wypadku zginął 37-letni pasażer forda, a jego żona i dwoje dzieci (w wieku czterech i ośmiu lat) wymagały hospitalizacji. Do szpitala trafiła także kobieta - Paulina K., która podróżowała volkswagenem.
REKLAMA
Bezpośrednio po wypadku na miejsce zdarzenia dojechali znajomi Łukasza Ż., którzy pomogli mu uciec. Zatrzymano go w Lubece w Niemczech na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Nagrywał po pijaku swoją jazdę
Według opinii biegłych Łukasz Ż. w chwili wypadku był pijany i trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoją jazdę. Tuż przed wypadkiem auto Łukasza Ż pędziło z prędkością nawet 226 km/h w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi do 80 km/h.
- Sprawa Łukasza Ż. Ojciec jednego z aresztowanych: to jakiś koszmar
- Ekstradycja Sebastiana M. Jest nowy komunikat prokuratury
Źródła: Polskie Radio/PAP/łl
REKLAMA