Tusk komentuje incydent z racą. "Znamy te emocje"
- Wspólnie z panem premierem uznaliśmy to za element intensywnego życia politycznego. Nikomu nic się nie stało nie ma co robić problemu z tego - powiedział w poniedziałek w holenderskim Wageningen premier Donald Tusk, odnosząc się do incydentu, do jakiego doszło podczas obchodów 80. rocznicy wyzwolenia Holandii spod okupacji niemieckiej. - W Polsce też ludzie mają i różne emocje, i różne poglądy - dodał.
2025-05-05, 15:55
Incydent po wystąpieniu Donalda Tuska. "Znamy te emocje"
Premier Donald Tusk jest w poniedziałek w Holandii, gdzie wspólnie z szefem tamtejszego rządu Dickiem Schoofem bierze udział w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia kraju spod okupacji niemieckiej. Po wystąpieniach szefów rządów, gdy obaj politycy stali jeszcze na scenie, pod nogi szefa polskiego rządu upadła zapalona raca. Obaj premierzy zostali na chwilę sprowadzeni ze sceny przez holenderskich funkcjonariuszy.
Pod sceną, na której występowali obaj premierzy, odbywały się protesty przeciwko wojnie w Strefie Gazy. Zapytany o nie, i o stanowisko, jakie powinna zając w sprawie konfliktu na Bliskim Wschodzie Europa, Donald Tusk na wstępie uspokoił rodaków, że "nic złego się nie zdarzyło na scenie, na której zaczynał się koncert". - Ktoś rzucił świecę dymną, prawdopodobnie ktoś z protestujących w sprawie Gazy, Palestyny - mówił.
- Znamy te emocje. W Polsce też ludzie mają i różne emocje, i różne poglądy. Ja w stu procentach podzielam opinię pana premiera: są miejsca, i chwile, gdzie warto skupić się na tym, co jest np. istotą tego waszego święta. W tym sensie uważam tego typu zdarzenia za niestosowne i niepotrzebne. Jak wokół nas są weterani, ludzie, których rodzice i dziadkowie oddali życie za wolność, to powinno się takie momenty uczcić w sposób poważny u skupiony. Ale każdy wybiera takie formy aktywności politycznej, jakie uważa za stosowne. Ważne, że tak, jak staliśmy z panem premierem, uznaliśmy to za element intensywnego życia politycznego. Nikomu nic się nie stało nie ma co robić problemu z tego - mówił Donald Tusk.
Raca dymna spadła pod nogi Tuska. Incydent na uroczystościach w Holandii
Podczas uroczystości w Wageningen, na której premier Donald Tusk wraz ze swoim holenderskim odpowiednikiem Dickiem Schoofem miał zapalić tzw. Płomień Wyzwolenia, pod nogi szefa polskiego rządu upadła raca. Tusk na moment został wyprowadzony poza scenę.
REKLAMA
Do rozpalenia tzw. Płomienia Wyzwolenia, który symbolicznie ma zainaugurować uroczystości holenderskiego Dnia Wyzwolenia, ostatecznie doszło, gdy polski premier wrócił na scenę i wzniecił pochodnię wspólnie z premierem Holandii.
Czytaj także:
- Tusk uderza w Dudę po przemówieniu z okazji Święta Konstytucji
- Premier Tusk zaapelował do Polaków z dachu siedziby rządu. "Wszyscy jesteśmy dumni"
Incydent z racą nie wydawał się być wymierzony w Donalda Tuska. Na scenę wrzuciła ją osoba znajdująca się w tłumie zgromadzonych. Część z nich trzymała kartki z napisami krytykującymi wojnę w Strefie Gazy. Wcześniejsza część uroczystości, podczas której przemawiał minister obrony Holandii Ruben Brekelmans, została zakłócona przez osoby wykrzykujące propalestyńskie hasła. Holenderskie media poinformowały o zatrzymaniu pięciu osób.
Źródła: PolskieRadio24.pl/Polskie Radio/mbl
REKLAMA