Zbrodnia na UW. Kryminolog wskazuje możliwe motywy

To była demonstracyjna egzekucja - mówił w rozmowie z TVN24 dr Paweł Moczydłowski, kryminolog i były dyrektor więziennictwa, analizując zachowanie napastnika, który zamordował kobietę na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego.

2025-05-08, 10:16

Zbrodnia na UW. Kryminolog wskazuje możliwe motywy
Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Motywy sprawcy. Foto: Wojciech Olkusnik/East News

Morderstwo na Uniwersytecie Warszawskim

Do dramatycznych wydarzeń doszło w środowy wieczór na terenie Uniwersytetu Warszawskiego. Na kampusie głównym uczelni 22-letni student prawa zaatakował siekierą pracownicę administracyjną. Kobieta poniosła śmierć na miejscu.

W wyniku ataku poważnie ranny został także funkcjonariusz straży uniwersyteckiej, który próbował powstrzymać napastnika. Mężczyzna został przewieziony do szpitala. Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie stan zdrowia rannego strażnika uniwersyteckiego nie zagraża jego życiu. Czynności procesowe z podejrzanym zaplanowano na dziś w godzinach popołudniowych w Prokuraturze Rejonowej Śródmieście-Północ.

Morderstwo na UW. Motyw działania sprawcy

Dr Paweł Moczydłowski nie ma wątpliwości, że to, co wydarzyło się na kampusie UW, było wyjątkowo brutalne i miało charakter pokazowy. - To była demonstracyjna egzekucja - ocenił w rozmowie z TVN24. Zwrócił uwagę, że sprawca najwyraźniej miał jeden, konkretny cel. - To była konkretna osoba, prawdopodobnie związana z nim emocjonalnie - dodał. Według eksperta czyn mógł wynikać z patologicznego urazu, jaki sprawca żywił wobec ofiary.

REKLAMA

Zdaniem kryminologa, napastnik mógł działać w stanie silnego afektu, a jego zachowanie mogło być efektem skrajnych emocji związanych na przykład z końcem ważnej relacji. Dodał również, że możliwe jest, że sprawca nie widział sensu swojego istnienia bez kontynuacji tej relacji. Jednocześnie mógł chcieć pokazać siebie jako tego, który dotrzymał obietnicy.

Po dokonaniu zbrodni sprawca nie próbował uciekać z miejsca zdarzenia. - Wręcz przeciwnie, przebywał w pobliżu ciała ofiary, jakby czekał na zatrzymanie lub - jak zasugerował redaktor - chciał zostać "zobaczony" - stwierdził dr Moczydłowski. Według niego cała scena była celowo wystawiona na widok publiczny.

Czytaj także:

Źródła: Polskie Radio/TVN24/nł

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej