Emocjonalne wystąpienie szefa MON. "Atak na żołnierza jest atakiem na Polskę"
- Atak na żołnierza, na granicę, jest atakiem na Polskę - podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w czwartek w Krakowie podczas uroczystości przekazania dowództwa 6. Brygady Powietrznodesantowej pułkownikowi Piotrowi Bieńkowi. Nowy dowódca w siedzibie jednostki przy ul. Głowackiego symbolicznie odebrał sztandar brygady z rąk dotychczasowego dowódcy gen. bryg. Michała Strzeleckiego.
2025-07-17, 15:00
Zmiana dowództwa w Krakowie i jasny przekaz ws. granicy z Białorusią
- Ważny dzień dla Krakowa, ważny dzień dla naszej sprawy, ważny dzień dla naszego bezpieczeństwa – mówił minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas czwartkowej uroczystości. Dodał, że zmiana dowództw jest naturalnym procesem, kolejnym etapem w służbie. Podziękował gen. Strzeleckiemu za wieloletnią służbę, otwartość, oddanie. Jak przypomniał, zmiana dowództwa następuje w czasie kończenia przez żołnierzy dyżuru bojowego w Unii Europejskiej.
O płk. Bieńku wicepremier powiedział, że jest "niezwykle doświadczonym żołnierzem, który przeszedł szlak związany z misją zagraniczną w Bośni i Hercegowinie, dwukrotnie w Afganistanie, dowodzenia na różnych poziomach". Zwrócił też m.in., że pułkownik studiował na najlepszych amerykańskich uczelniach wojskowych. Mówiąc o ważnej roli "czerwonych beretów", uczestnictwie w najważniejszych misjach zagranicznych, zaznaczył, że żołnierze tej jednostki są też obecni na granicy z Białorusią, gdzie wykazują się odwagą w obronie bezpiecznego domu.
"Atak na żołnierza to atak na Polskę"
W swoim wystąpieniu Kosiniak-Kamysz nawiązał również do ataku na polskiego żołnierza, dokonanego przez migrantów przy granicy z Białorusią. Do incydentu doszło w ubiegły czwartek na odcinku granicy z Białorusią w okolicy Michałowa, gdzie - jak informował rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie mjr Błażej Łukaszewski - grupa migrantów zaatakowała polskich żołnierzy, rzucając w nich kamieniami. Dwóch migrantów przekroczyło nielegalnie granicę, jeden z polskich żołnierzy został ranny.
- Jeżeli ktoś przekracza granicę, rzuca kamieniami, koktajlami Mołotowa, to nie może liczyć na naszą gościnność. Bo nie jest ktoś gościem, kto rzuca ładunkiem wybuchowym w polskiego żołnierza i funkcjonariuszy. Jest agresorem. To jest bandyckie zachowanie. I na to bandyckie zachowanie trzeba odpowiedzieć czasem bardzo twardo, zgodnie z zasadami, zgodnie z przepisami, ale bardzo twardo i jednoznacznie - powiedział szef MON i zapewnił, że będzie zawsze "za i z żołnierzami, którzy bronią polskiej granicy". - Napad na żołnierza, atak na żołnierza, jest atakiem na Polskę. Agresja wobec naszych funkcjonariuszy, naszych granic, profesjonalistów i żołnierzy, jest atakiem na Polskę - podkreślił wicepremier.
Dodał m.in., że Polska, jako pierwsza w Europie, zmieniła prawo związane z uzyskaniem azylu migrantom. – Odmawiamy tego prawa czasowo, bo wiemy, że to nie jest naturalne, nie jest szczere (postawa migrantów - przyp. red.). To jest inspirowane przez naszych wrogów zza wschodniej granicy - powiedział szef MON i zaznaczył, że w świat musi iść jasny przekaz, że Polska nie toleruje takiego zachowania ze strony migrantów.
Kontrowersyjna wystawa w Gdańsku. "Nie służy polskiej polityce pamięci"
- Uszczelniliśmy zaporę z 30 proc. skuteczności dwa lata temu do 98 proc. Wprowadziliśmy kontrolę na granicy polsko-litewskiej i polsko-niemieckiej po to, żeby Polska była absolutnie bezpieczna. Szef MON podkreślił również, że aktywiści nie są odpowiedzialni za ochronę granicy, tylko straż graniczna, wspierana przez Wojsko Polskie.
Zdaniem wicepremiera niektórzy politycy w ostatnim czasie wprowadzają niepotrzebny niepokój, twierdząc, że w Szczecinie pojawiają się żołnierze innych narodowości. - Oni się pojawiają od wielu, wielu lat. To są nasi sojusznicy – podkreślił Kosiniak-Kamysz. W swoim przemówieniu wicepremier używał określenia "nasi chłopcy". "Nasi chłopcy" to - wyliczał - żołnierze II wojny światowej, żołnierze Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Armii Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej na Zachodzie; to żołnierze armii, które przeszły tułaczkę i cierpienie. - To hasło dotyczy tylko i wyłącznie tych żołnierzy. Chcę to jasno i wyraźnie powiedzieć, to są nasi chłopcy, to byli nasi chłopcy i będą. Wszyscy ci, którzy dziś służą i bronią Polski – powiedział szef MON.
Kosiniak-Kamysz nawiązał w ten sposób do wystawy w Galerii Palowej Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku pt. "Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy"; opowiada ona o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy zostali wcieleni do armii III Rzeszy.
Kilka dni temu szef MON skrytykował wystawę. Napisał wówczas na X, że "wystawa w Muzeum Gdańska »Nasi chłopcy« dotycząca mieszkańców Pomorza Gdańskiego służących w armii III Rzeszy nie służy polskiej polityce pamięci". Podkreślił również wtedy, że "nasi chłopcy, żołnierze i cywile, Polacy, bronili Ojczyzny przed nazistowskimi Niemcami do ostatniej kropli krwi. To oni są bohaterami i to im należą się miejsca na wystawach".
Wystawę krytykowali również m.in. prezydent Andrzej Duda i były szef MON Mariusz Błaszczak.
Z kolei rzecznik Muzeum Gdańska dr Andrzej Gierszewski w oświadczeniu napisał, że muzeum sprzeciwia się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom pojawiającym się w przestrzeni publicznej w związku z wystawą. "Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych" - napisał Gierszewski. Zaznaczył również, że "celem wystawy jest pokazanie tragicznego losu ludzi, którzy po 1939 roku znaleźli się pod brutalnym przymusem – wpisani na Volkslistę, powoływani do Wehrmachtu pod groźbą represji wobec siebie i swoich rodzin".
- "Co dzisiaj złości pisowców?". Premier skrytykował opozycję
- Więcej Polaków słyszało o deregulacji, niż w nią wierzy. Jest nowy sondaż
- Czarzasty zamiast Hołowni? Wyniki sondażu jasno wskazują jedno nazwisko
Źródła: Polskie Radio/PAP/mg