"Ślady metali ciężkich oraz nikotyna". Woyciechowski o wynikach poufnej ekshumacji ks. Blachnickiego

2021-01-13, 15:00

"Ślady metali ciężkich oraz nikotyna". Woyciechowski o wynikach poufnej ekshumacji ks. Blachnickiego
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: FORUM

- Wiosną 2006 roku przeprowadzono poufną ekshumację doczesnych szczątków ks. Franciszka Blachnickiego - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Piotr Woyciechowski, ekspert zajmujący się służbami specjalnymi. Przyznał, że badania ujawniły ślady metali ciężkich oraz nikotynę. Komentując śledztwo wokół śmierci ks. Blachnickiego Woyciechowski podkreślił, że "mówimy tu o plątaninie układów regionalnych i lokalnych, w których się przewijają byli funkcjonariusze SB, obecni ludzie służb specjalnych i ich rodziny, a wszystko to łączy się z pracą prokuratorów i dostępem do akt śledztw i informacji".

Na początku listopada 2020 roku 63 byłych działaczy opozycji antykomunistycznej złożyło na ręce marszałek Sejmu RP Elżbiety Witek petycję dotyczącą podjęcia przez Sejm prac nad zmianą ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Powiązany Artykuł

ksiądz free 1200.jpg
Antyklerykalizm w okresie PRL i III RP

Sygnatariusze petycji domagają się znowelizowania ustawy o IPN, "w ten sposób, aby z Instytutu wyłączyć Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i przenieść ją do struktur prokuratury powszechnej oraz umożliwić przeprowadzenie weryfikacji prokuratorów pionu śledczego IPN pod kątem rzetelności i efektywności ich dotychczasowej pracy". Ich zdaniem propozycje zmian "wynikają, z negatywnej oceny pracy pionu śledczego IPN na przestrzeni ostatnich lat oraz utraty zaufania do tej instytucji".

Podpisani pod pismem zwrócili uwagę, że "od 14 lat pion śledczy IPN prowadzi bezowocnie postępowania karne mające na celu wykrycie i ukaranie sprawców mordów politycznych z lat 80. ubiegłego wieku na księżach kościoła katolickiego: ks. Leonie Błaszczaku (+1982), ks. Sylwestrze Zychu (+1989), ks. Stanisławie Suchowolcu (+1989) i ks. Stefanie Niedzielaku (+1989)". Wspomniane są również sprawy zbrodni katyńskiej oraz zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki i okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.

Wśród osób, które zostały wskazane jako upoważnione do reprezentowania sygnatariuszy w Sejmie, jest Piotr Woyciechowski, ekspert zajmujący się służbami specjalnymi, który w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wyjaśnił, na czym polegają zawarte w petycji wątpliwości.

W rozmowie zdradził również wyniki badań poufnej ekshumacji ks. Franciszka Blachnickiego. Pobrane próbki poddano badaniom specjalistycznym, lecz po zakończeniu badań zostały one zutylizowane. - Dokumentacja z czynności sekcyjnych i wyników badań pozostaje w dyspozycji władz kościelnych - twierdzi Woyciechowski.

***

Sabina Treffler (PolskieRadio24.pl): W petycji uzasadniono, że wynika ona "ze skrajnie negatywnej oceny pracy pionu śledczego IPN na przestrzeni ostatnich lat", a także, że koncepcja związana z tym, że Główna Komisja znajduje się w strukturach IPN "nie sprawdziła się, wręcz okazała się fatalną w swoich skutkach pomyłką". To dość ostre sformułowania.

Piotr Woyciechowski: Nasza petycja to swego rodzaju akt oskarżenia pod adresem pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. Ten eksperyment, który trwa od ponad 20 lat, po prostu się nie udał. Wskazuje na to ogólny bilans śledztw prowadzonych przez ten pion. Bilans jest niekorzystny. Sygnatariusze petycji zwracają uwagę na te najbardziej newralgiczne postępowania prokuratorskie.

Przypomnijmy kilka podstawowych faktów. Zgodnie z ustawą o IPN z 1998 roku tzw. pion śledczy IPN, czyli Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu pracuje pod kierownictwem dyrektora, który jest w randze zastępcy Prokuratora Generalnego.

To bardzo prosta struktura. Pion śledczy osadzony jest jakby z boku Instytutu Pamięci Narodowej. Prezes IPN ma tylko możliwość wnioskowania o powołanie i odwołanie dyrektora Głównej Komisji (aktu dokonuje minister sprawiedliwości). Właściwie na tym kończy się wpływ prezesa IPN na prace prokuratorów, a także na bieg śledztw przez nich prowadzonych.

Prezes IPN nie posiada instrumentów prawno-instytucjonalnych do tego, żeby np. dyscyplinować prokuratorów, nadzorować ich pracę, żądać raportów, wydawać wytyczne, czy prowadzić wobec nich postępowania dyscyplinarne. Takie uprawnienia ma wyłącznie minister sprawiedliwości - prokurator generalny. Dodatkowo wyłączenie Głównej Komisji ze struktury prokuratury powszechnej powoduje, że nie ma nad nią bieżącego nadzoru merytorycznego.

Jakich działań zatem oczekują sygnatariusze petycji?

Powiązany Artykuł

pap IPN siedziba 1200.jpg
Opozycjonista z czasów PRL o likwidacji pionu śledczego IPN: najważniejsze sprawy nie zostały dotąd wyjaśnione

Nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej pod kątem włączenia Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w struktury prokuratury powszechnej. To kwestie pewnego porządku: prostej struktury, podporządkowania i precyzyjnych granic odpowiedzialności, a także wpływu na bieg śledztw i efektywność pracy prokuratorów. Tego obecnie prezes IPN nie ma, bo nie posiada takich narzędzi. Prawnie i instytucjonalnie takie narzędzia posiada minister sprawiedliwości - prokurator generalny. I dobrze byłoby, gdyby to on brał pełną odpowiedzialność za prace prokuratorów pionu śledczego IPN.

Warto przy tej okazji sprostować fałszywe przekonanie tkwiące w świadomości opinii publicznej - prokurator nie jest niezawisły i niezależny. Jest posiadającym immunitet funkcjonariuszem publicznym uprawnionym do ścigania przestępstw i oskarżania ich sprawców przed sądami karnymi, ale mającym swojego szefa i działającym w strukturze ściśle hierarchicznej.

Jak rozumiem z treści petycji, oczekujecie Państwo nie tylko przeniesienia pionu śledczego, ale dalej idących działań.

Sygnatariusze petycji domagają się nie tylko przeniesienia Głównej Komisji do prokuratury powszechnej, ale także żądają weryfikacji prokuratorów pod kątem zbilansowania ich działalności. Chodzi o zadanie pytania, jakie te osoby mają osiągnięcia po latach pracy.

Prokurator Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu pytany w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl o petycję nie zgodził się z zaprezentowanym w niej stanowiskiem.

Powiązany Artykuł

Franciszek Blachnicki 1200.jpg
Historyk: władze PRL nie zgadzały się na pokazywanie ich działań przeciwko Kościołowi

Przyznam, że pierwszy raz zapoznałem się z tak obszerną wypowiedzią prok. Roberta Janickiego i rozumiem, że jest to oficjalne stanowisko pionu śledczego IPN wobec niej. To byłby kapitalny załącznik i uzupełnienie do naszej petycji. Z wypowiedzi bije imposybilizm. Ciągłe utyskiwanie i szukanie wyłącznie przeszkód dla prowadzenia skutecznych śledztw przeciwko zbrodniarzom komunistycznym. Wypowiedź prok. Janickiego to kolejny dowód na panującą i wszechogarniającą niemoc prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej.

W piśmie zwrócono uwagę m.in. na śledztwo w sprawie niewyjaśnionych do dzisiaj wątpliwości dot. okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego.

Warto przy tej okazji wspomnieć o prokurator Ewie Koj, wieloletniej szefowej Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach i sposobie prowadzenia śledztwa w sprawie okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. Są trzy fundamentalne zarzuty pod adresem pani prokurator w związku ze śledztwem prowadzonym w latach 2005-2006.

Po pierwsze - nieprzeprowadzenie ekshumacji doczesnych szczątków zmarłego w celu potwierdzenia lub wykluczenia użycia wobec ks. Blachnickiego trucizny. Taka decyzja została podjęta pomimo rekomendacji Zakładu Medycyny Sądowej w ramach opinii, którą zamówiła sama prokurator.

Po drugie - nieprzesłuchanie pięciu funkcjonariuszy SB bezpośrednio zaangażowanych w operację wywiadowczą "Yon" dotyczącą Andrzeja i Jolanty Gontarczyków, agentów ulokowanych w najbliższym otoczeniu ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Byli oni obecni w czasie jego śmierci 27 lutego 1987 roku. Nie wiedzieć czemu pani prokurator odstąpiła od przeprowadzenia czynności procesowych z dwoma kluczowymi oficerami prowadzącymi parę agentów "Yon" i "Panna", funkcjonariuszem bezpośrednio nadzorującym ich działania oraz z naczelnikami Wydziału XI Departamentu I MSW płk. Henrykiem Bosakiem i płk. Aleksandrem Makowskim. Z tej piątki żyje tylko płk. Makowski.

Czytaj także: Piotr Woyciechowski: wiedziano o agenturalnej działalności Jolanty Lange

Trzeci element - pani prokurator nie dokonała konfrontacji zeznań świadków, którzy twierdzili, że para agentów była obecna w dniu śmierci księdza Blachnickiego w Carlsbergu z zeznaniami małżeństwa, które twierdziło, że nie było ich tam, chociaż nie pamiętają, gdzie wtedy dokładnie przebywali.

Co Pańskim zdaniem może być tego przyczyną?

Mówimy tu o plątaninie układów regionalnych i lokalnych, w których się przewijają byli funkcjonariusze SB, obecni ludzie służb specjalnych i ich rodziny, a wszystko to łączy się z pracą prokuratorów i dostępem do akt śledztw i informacji. Na tej podstawie trudno jest mówić o skuteczności tych śledztw.

Dochodzimy do tego, że na pracę prokuratorów mają wpływ jakieś czynniki zewnętrzne, często nieformalne. Widać to także na przykładzie Katowic, prok. Koj i sprawy ks. Blachnickiego. W Katowicach doszło do przeszukania u byłego wysokiego funkcjonariusza SB, a następnie zastępcy delegatury Urzędu Ochrony Państwa w Katowicach płk. Witolda Z.

Według prasy lokalnej u niego, jego członków rodziny, w tym u jego syna Adama odnaleziono materiały podlegające przekazaniu do IPN. Były to nielegalnie przetrzymywane dokumenty operacyjne SB z lat 1970-1990. Podobno zabezpieczono także klauzulowane materiały wytworzone przez UOP. Syn Witolda Z. jest biegłym tłumaczem języka niemieckiego, któremu były przez lata zlecane tłumaczenia na potrzeby śledztw prowadzonych przez prok. Ewę Koj. Jego nazwisko pojawia się także w aktach dotyczących okoliczności śmierci ks. Blachnickiego. Tłumaczył on wszystkie dokumenty otrzymane od Niemców w ramach pomocy prawnej.

Jest także inny wątek, nie mniej bulwersujący.

Mianowicie?

To, czego nie uczynili śledczy IPN w Katowicach, uczyniły władze kościelne diecezji tarnowskiej. Wiosną 2006 roku na osobiste polecenie ówczesnego ordynariusza diecezji tarnowskiej - ks. bp. Wiktora Skworca przeprowadzono poufną ekshumację doczesnych szczątków ks. Franciszka Blachnickiego spoczywających w krypcie dolnego kościoła pw. Chrystusa Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem.

Ekshumacja nie była w żaden sposób powiązana z działaniami organów państwowych i miała zostać przeprowadzona w ramach przygotowań do procesu beatyfikacyjnego kapłana. Celem ekshumacji było pobranie próbek z doczesnych szczątków zmarłego i poddanie ich specjalistycznym badaniom. Co też uczyniono.

Jak przebiegała ta procedura?

W ekshumacji bezpośrednio udział wzięli delegowani przez ordynariusza księża oraz dwóch pracowników Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach. Wszystkie czynności zostały przeprowadzone z zachowaniem zasad ostrożności i poufności. Wymienione osoby zostały zaprzysiężone i zobowiązane do zachowania dyskrecji. Z prac ekshumacyjnych sporządzono protokół.

Według moich ustaleń badania ujawniły ślady metali ciężkich oraz nikotynę. Gdy się o tym dowiedziałem, wzbudziło to moje zdziwienie, ks. Blachnicki bowiem według powszechnej wiedzy był abstynentem (nie palił i nie pił alkoholu). Więc skąd u abstynenta nikotyna, która - jak powszechnie wiadomo - jest trucizną. Nie zdołałem się dowiedzieć, jakiego rodzaju metale ciężkie wykryto. W przyrodzie naturalnie występują metale ciężkie takie jak arsen, ołów, rtęć lub kadm. Są one oczywiście toksyczne, a podawane w małych dawkach przez dłuższy czas mogą zabić.

Po wykonaniu badań pobrane próbki miały zostać przez pracowników Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach zutylizowane.

Wspomniał Pan jednak, że powstał protokół badań sekcyjnych ks. Blachnickiego. Co się z nim stało?

Protokół, jak i wyniki badań specjalistycznych próbek pobranych ze zwłok ks. Blachnickiego są w dyspozycji władz kościelnych diecezji tarnowskiej lub archidiecezji katowickiej. To, co istotne, to to, że według moich ustaleń ekshumowane wówczas szczątki zmarłego ks. Blachnickiego pomimo upływu prawie 20 lat od daty śmierci zachowały się w stanie umożliwiającym pobranie z korpusu tkanek miękkich. Stało się tak prawdopodobnie ze względu na znaczne zawilgocenie dolnego kościoła w Krościenku nad Dunajcem, gdzie spoczywa do chwili obecnej CSB ks. Franciszek Blachnicki.

Jakie będą dalsze losy tej sprawy?

Ujmę to w sposób następujący: nasuwa się naturalnie pytanie, czy przypadkiem abp Wiktor Skworc nie podzielił się wiedzą na temat wyników badań ekshumacyjnych szczątków ks. Blachnickiego z osobami spoza kurii diecezji tarnowskiej. Jeśli tak, to z kim. Tak sobie myślę, że może z dr. Andrzejem Grajewskim, który, będąc w tym czasie członkiem Kolegium IPN, zainicjował śledztwo, a jako dziennikarz katolickiego tygodnika opublikował ciekawe i dobrze udokumentowane artykuły na temat małżeństwa Andrzeja i Jolanty Gontarczyków. Dr Andrzej Grajewski jest osobą ustosunkowaną w diecezji katowickiej. Dla mnie to jeden z kilku możliwych kierunków.

Dziękuję za rozmowę.

Polecane

Wróć do strony głównej