Jarosław Sellin: to, co się dzieje na linii Berlin-Moskwa, powinno nas niepokoić

- Niemcy powinni się samoograniczać, a nie ogłaszać swoje przywództwo w Europie, w Unii Europejskiej - powiedział wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin. Jak ocenił w rozmowie z TVP1, "jeżeli tego nie zrozumieją, będziemy mieli bardzo poważny kłopot".

2022-08-23, 14:00

Jarosław Sellin: to, co się dzieje na linii Berlin-Moskwa, powinno nas niepokoić
Wiceminister Jarosław Sellin uważa, że sytuacja na linii Berlin-Moskwa powinna nas niepokoić. Foto: Shutterstock/Alexandros Michailidis, Shutterstock/Frederic Legrand - COMEO

- Pakt Ribbentrop-Mołotow wolę nazywać paktem Hitler-Stalin, jest przestrogą dla świata, że kraje, które mają imperialne aspiracje, potrafią przekraczać wszelkie granice, nie tylko państwowe, ale też i granice humanitaryzmu, potrafią dokonywać straszliwych mordów, żeby swoje cele zrealizować - ocenił w programie TVP "Kwadrans polityczny" wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.

- I to jest przestroga dla Europy w kontekście pełnowymiarowej wojny rozpoczętej przez Rosję przeciwko Ukrainie. To wydarzenie sprzed 83 lat jest przestrogą. Jeżeli tego nie zatrzymamy, to agresor będzie zwyciężał i prawo przemocy będzie zwyciężało. Musimy to zatrzymać - dodał.

Rosję trzeba zatrzymać

Na pytanie, "czy nowy totalitaryzm w wykonaniu Putina może się w Europie odrodzić?" Sellin odpowiedział: "nie przypuszczam, żeby były takie trendy czy skłonności, poza wielkim sporem ideowym, który w Europie toczymy między nurtem lewicowo-liberalnym, a konserwatywno-prawicowym".

- Oczywiście różnice istotne są. Ja ją opisuję tak, że jest różnica między północą a południem Europy, bo Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i kraje skandynawskie nie mają złudzeń i wiedzą, o co Rosji chodzi. I wiedzą, że Rosję trzeba zatrzymać, bo inaczej projekt europejski się posypie, bo okaże się, że przemoc zwycięża, a organizacja, która chciała budować swój byt na eliminacji przemocy - przegrywa. Ale południe Europy niestety patrzy na to nieco inaczej. Południe szeroko rozumiane, bo i Niemcy i Francja są tymi hamulcowymi, którzy - owszem - formalnie do sankcji się przyłączają i jakiejś pomocy Ukrainie udzielają, ale jednocześnie mnożą wątpliwości i ciągle sugerują, żeby ten konflikt jak najszybciej zakończyć kosztem Ukrainy - wyjaśnił.

REKLAMA

Podkreślił, że "to, co się dzieje dziś na linii Berlin-Moskwa powinno nas niepokoić".

Kanclerz Scholz - chyba pierwszy przywódca Niemiec po II Wojnie Światowej - tak jawnie powiedział i taki pogląd głosi, że Niemcy powinni wziąć przywództwo w Europie, w Unii Europejskiej. Otóż, moim zdaniem, ta przestroga dnia dzisiejszego (rocznica podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow - przyp. red.) oznacza jedno: żeby Unia Europejska się nie rozpadła i żeby była projektem, który rokuje na przyszłość, Niemcy powinni się samoograniczać, a nie ogłaszać swoje przywództwo. Jeżeli tego nie zrozumieją, będziemy mieli bardzo poważny kłopot - ocenił Sellin.

Sankcje wizowe

Pytany o kwestię wiz dla Rosjan, przywołał słowa ministra spraw zagranicznych Ukrainy, Dmytro Kułeby, który powiedział: "ci, którzy nie szanują granic państwowych, nie powinni mieć prawa ich przekraczać".

- Rosjanie in gremio nie szanują granic państwowych, popierają zmiany granic siłą, entuzjastycznie przyjęli aneksję Krymu, popierają w większości inwazje rosyjską na Ukrainę. W związku z tym powinno się temu narodowi, nie elitom politycznym tylko temu narodowi odmówić prawa do przekraczania granic państwowych do cywilizowanego świata - mówił Sellin.

REKLAMA

Dodał, że rozumie to "już większość krajów UE, ale tak duże kraje jak Niemcy i Francja się temu sprzeciwiają".

- Konsulaty, które wydają wizy, mogą sprawdzać, czy ktoś nie jest prześladowany przez reżim Putina, czy nie ucieka z powodów humanitarnych, albo z powodu chęci łączenia rodzin. Takie wyjątki zawsze można opisać, ale powinniśmy wprowadzić zasadę, że Rosjanie do cywilizowanego świata, na jachty, na plaże, na dobre uniwersytety zachodnie, nie przyjeżdżają - wyjaśnił.

Kwestia reparacji

Pytany o możliwość uzyskania przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego ocenił, że "jest taka szansa, ale wymaga to czasu". Zapowiedział, że 1 września zostanie przedstawiony raport o polskich stratach wojennych.

- Ogłoszenie raportu to będzie początek dyskusji. Myślę, że ona będzie się toczyć również w Niemczech - powiedział Sellin. - I są już takie głosy, zarówno wśród historyków niemieckich, jak i w niektórych mediach niemieckich, że temat załatwiony nie jest, że Polskę spotkała straszliwa niesprawiedliwość, że Polska była najbardziej pokrzywdzona w czasie wojny - dodał.

REKLAMA

- Jedna szósta obywateli Polski zginęła w czasie wojny - żaden kraj inny takiego uszczerbku nie doznał. Skala zniszczeń materialnych - też niespotykana w żadnym innym kraju - bo tu okupacja trwała najdłużej i dwa razy fronty się przewaliły - przypomniał.

- To jest pewien proces. Na początku Niemcy nie chciały pomagać Ukrainie, a teraz zaczęli pomagać. Nie popierali niektórych sankcji - a teraz jednak zgodzili się na nie. W tej sprawie też trzeba cierpliwości, trzeba dyskusji. Być ona będzie trwała latami, ale prędzej czy później do naprawienia tej niesprawiedliwości dojść musi. Niemcy sami to zrozumieją poprzez kształtowanie opinii publicznej. Ten raport, który mam nadzieję, będzie też omawiany w Niemczech, spowoduje dyskusję wewnątrzniemiecką, spowoduje też wzmożenie opinii przychylniejszych Polsce. I na samym końcu, w związku z zestawianiem tej sprawy w relacjach bilateralnych Polski z Niemcami, może do takie decyzji dojść, że ta sprawę trzeba rozwiązać - wyjaśnił sekretarz stanu w MKiDN.

Czytaj także:

Pałac Saski

Negatywnie ocenił pomysł, by Niemcy sfinansowały odbudowę Pałacu Saskiego w Warszawie.

REKLAMA

- Jeśli złożymy taką propozycję, to potraktują to jako załatwienie sprawy, jako symboliczny gest moralny, że reparacje wojenne, które są poważną sprawą, można załatwić takim gestem, że pomogą w odbudowie jednego ze zniszczonych przez nich bardzo ważnych budynków - wyjaśnił.

- To jest sprawa, która będzie realizowana z polskich pieniędzy. Zrealizujemy to w tej dekadzie, odbudujemy Pałac Saski, Pałac Brühla i kilka kamienic przy ul. Królewskiej - mówił Sellin.

- Bo to jest ostatnia taka "dziura", którą pozostawiono w Warszawie po zniszczeniach niemieckich - podkreślił. - I nie powinniśmy się na to godzić, że tak jak Niemcy zaplanowali to miejsce, tak ma pozostać. W latach 40. i 50. przeszliśmy takie dyskusje, że "dziura" na Starówce powinna zostać, że powinna "krzyczeć", że Zamek Królewski powinien zostać "dziurą", żeby "krzyczeć". A jednak odbudowaliśmy i Starówkę i Zamek Królewski - przypomniał.

- I cały naród to popierał, mimo komunistycznej władzy i decyzji, które komuniści popierali, to cieszyło się dużym poparciem narodu, i w Polsce i na emigracji. I tutaj też powinniśmy to odbudować, bo to były bardzo ważne budynki dla polskiej państwowości, dla polskiej historii - wyjaśnił.

REKLAMA

- Stać nas na to, pieniądze są zabezpieczone. Na takie rzeczy powinno nas być stać, tak jak na inne inwestycje, które w Polsce realizujemy - dodał wiceminister kultury. 

Zobacz także: wiceminister Jarosław Sellin w "Sygnałach dnia"

fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej