Upadło największe kłamstwo wykreowane przez PO. Felieton Miłosza Manasterskiego

2023-03-18, 17:05

Upadło największe kłamstwo wykreowane przez PO. Felieton Miłosza Manasterskiego
Sąd wydał wyrok w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan Wilmont został skazany na dożywocie. . Foto: PAP/Adam Warżawa

Runął w gruzy mit założycielski wieloletniej kampanii hejtu Platformy Obywatelskiej skierowanej przeciwko dziennikarzom mediów publicznych i konserwatywnych oraz politykom Prawa i Sprawiedliwości - pisze Miłosz Manasterski w felietonie dla Polskiego Radia 24.

Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku, a przede wszystkim ustne uzasadnienie tego wyroku przecina sprawę politycznego kontekstu śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Ten polityczny kontekst nie wynikał z rzeczywistego zaangażowania politycznego jego mordercy, ale decyzji o natychmiastowej instrumentalizacji politycznej zbrodni przez Platformę Obywatelską.

Śmierć polityka, którego sama PO wcześniej odrzuciła, stała się mitem założycielskim wieloletniej kampanii opozycji prowadzonej tak w kraju, jak i za granicą. Póki prezydent Adamowicz żył, był dla PO śmiertelnym wrogiem, którego zwalczała, także za pomocą kolaborujących z nią mediów. W chwili, kiedy cała Polska była w szoku, a Paweł Adamowicz walczył jeszcze o życie w szpitalu, Platforma Obywatelska natychmiast stworzyła fake newsa o politycznym kontekście jego śmierci.

Co istotne, zrobiła to prawdopodobnie z obawy, że taki kontekst rzeczywiście istnieje, bo przecież Paweł Adamowicz, zwłaszcza w okresie kampanii samorządowej był brutalnie atakowany właśnie ze strony PO i związanych z nią mediów. Te uderzenia, ze strony "swojego" środowiska na pewno były dla niego zdecydowanie bardziej bolesne niż krytyka, która pojawiała się w mediach prawicowych i publicznych. Krytyka zresztą uzasadniona, co potwierdzał nawet Sławomir Neumann, na tzw. "taśmach z Tczewa".

Jeszcze wieczorem w dniu tragicznego zdarzenia, kiedy, przypomnę to jeszcze raz, prezydent Gdańska jeszcze walczył o życie, pod siedzibą TVP Info pojawili się demonstranci z tablicami obciążającymi pracowników i gości stacji za śmierć Pawła Adamowicza.

Ekipa prowokatorów powiązanych z PO będzie tu się kręcić po dziś dzień. W pierwszych tygodniach po śmierci prezydenta Gdańska demonstranci wykazywali bardzo wysoki poziom agresji – potrafili wtargnąć do środka budynku telewizji, zaczepiać odwiedzających stację polityków i publicystów. Do historii przeszedł atak na redaktor Magdalenę Ogórek. A był to zaledwie początek fali agresji, która trwa po dziś dzień, ożywania kolejnymi działaniami polityków opozycji.

Od tragicznej śmierci Pawła Adamowicza miało miejsce już setki aktów agresji wobec dziennikarzy mediów publicznych i prawicowych zainspirowanych fałszywą tezą. Wśród nich także rękoczyny, rzucanie kamieniami, dewastacja samochodów. W setkach tysięcy można liczyć akty internetowego hejtu, pogróżek i mowy nienawiści. Ataki na media publiczne jako odpowiedzialne za śmierć Adamowicza stały się mantrą polityków opozycji, powtarzaną na setkach spotkań z wyborcami, w tysiącach wywiadów i dziesiątkach wystąpień w Sejmie i Parlamencie Europejskim. Pod siedzibą telewizji obyło się kilkaset demonstracji, plac Powstańców Warszawy stał się ulubioną destynacją OSK. Agresywni zwolennicy opozycji wykończyli przy okazji kilka biznesów – bo kto chce siedzieć w restauracji i słuchać wrzasków?

Emocje miał podnosić także projekt kuriozalnej ustawy likwidującej TVP Info firmowany przez Rafała Trzaskowskiego. Na tej koncepcji opierają się także rzekomo motywowane moralnie decyzje liderów PO, nie odpowiadać na pytania dziennikarzy TVP czy Polskiego Radia. W ten sposób uciekają przed ryzykiem niewygodnych pytań, ograniczając swoją aktywność medialną do zaprzyjaźnionych redakcji.

Ci, którzy zwalczali Pawła Adamowicza za jego życia, stali się po śmierci jego hagiografami. Na jego podstawie kłamstwa o przyczynach jego śmierci, PO zbudowała cały swój przekaz. Platforma nie jest w stanie bronić się przed krytyką za osiem lat swoich złych rządów. W związku tym tworzyła opowieść o "morderczym reżimie" PiS, na tle którego "szczaw i mirabelki" za rządów Tuska miały wyglądać na demokratyczny raj.

Mit o spowodowaniu śmierci przez agresję PiS i mediów publicznych powielany po tysiąckroć, trafił pod strzechy. Dla czerpiących korzyści z tragicznej śmierci polityków nie miało żadnego znaczenia, że na antenach publicznych nigdy nie padły zachęty do publicznej agresji (czego nie można powiedzieć o mediach związanych z PO). Już w trakcie procesu było również wiadomo, że Stefan Wilmont nie mógł oglądać TVP Info podczas pobytu w więzieniu. To oznaczało, że oglądał raczej stacje bardzo sprzyjające opozycji. I jeśli jakieś media mogły mieć wpływ na jego zachowanie, to właśnie te bliskie PO.

Sąd Okręgowy w Gdańsku jednak wykluczył zarówno tezę o motywacji politycznej jak i wpływie jakichkolwiek mediów na zbrodnicze plany Stefana Wilmonta. Upada tym samym kamień węgielny koncepcji politycznej opozycji. Co więcej: politycy PO rozpowszechniający kłamstwo o motywacji politycznej mordercy powinni przeprosić dziennikarzy mediów publicznych, których wielokrotnie obrażali i szkalowali. Powinni również przeprosić swoich konkurentów z PiS, którzy według ich słów mieli mieć "krew na rękach".

Miłosz Manasterski

Polecane

Wróć do strony głównej