"Prawa ręka" Rafała Trzaskowskiego szefem sztabu KO. Czeka nas festiwal obietnic opozycji?

2023-04-18, 14:59

"Prawa ręka" Rafała Trzaskowskiego szefem sztabu KO.  Czeka nas festiwal obietnic opozycji?
Wioletta Paprocka-Ślusarska będzie szefową sztabu wyborczego KO. Foto: Platforma Obywatelska / screen z transmisji na Facebooku

W poniedziałek podczas spotkania z mieszkańcami Białej Podlaskiej Donald Tusk ogłosił początek kampanii wyborczej. Wskazał, że szefową kampanii Koalicji Obywatelskiej będzie Wioletta Paprocka-Ślusarska, szefowa gabinetu Rafała Trzaskowskiego w stołecznym ratuszu. Czy to oznacza, że w najbliższych miesiącach ze strony KO czeka nas festiwal obietnic, podobnie jak było w przypadku niespełnionych deklaracji prezydenta Warszawy?

- Zwycięża się tylko drużynowo. Dlatego poprowadzimy kampanię wspólnie z obecnymi tu posłankami i posłami, z tymi, którzy są teraz w terenie, z naszymi przyjaciółmi z KO. Ale przede wszystkim z wami: z każdą Polką, z każdym Polakiem - przekonywała w Białej Podlaskiej Wioletta Paprocka-Ślusarska, która jest radną sejmiku województwa mazowieckiego.

Następnie głos zabrał Rafał Trzaskowski. - Wiola Paprocka, która przed chwilą została zaprezentowana jako szefowa sztabu, była i jeszcze przez chwilę jest moją prawą ręką w ratuszu w Warszawie. Długo zastanawialiśmy się z Donaldem, w jaki sposób jeszcze bardziej wzmocnić kampanię - mówił prezydent Warszawy, podkreślając, że "najważniejsza jest rozmowa, determinacja i otwarcie na ludzi, którzy mają różne poglądy".

Jednakże w przypadku Rafała Trzaskowskiego, co pokazuje jego kadencja, z determinacją i dialogiem społecznym, reagowaniem na potrzeby mieszkańców stolicy, bywa różnie. Wiele obietnic z jego kampanii wyborczej z 2018 r. wciąż nie zostało spełnionych.

Darmowa komunikacja dla uczniów szkół średnich

Przypomnijmy chociażby zapowiedzi Trzaskowskiego dotyczące transportu - komunikacji publicznej, ale i zagospodarowania w tym kontekście przestrzeni miejskiej. Na przykład w 2018 r. głośno zapowiadał darmową komunikację miejską dla wszystkich uczniów warszawskich szkół średnich.

- Chcielibyśmy, tak samo jak dla uczniów szkół podstawowych, wprowadzić darmową komunikację dla wszystkich uczniów szkół średnich w Warszawie. Zdajemy sobie sprawę, że wydatek na komunikację publiczną często jest dosyć sporą pozycją w budżecie rodziny. Stąd nasza deklaracja, że darmowe karty miejskie również obejmą - w czasie przyszłej kadencji - wszystkich uczniów szkół średnich w Warszawie - deklarował Trzaskowski.

Tyle że do dziś deklaracja ta pozostała w sferze obietnic.

Metro, tramwaje, parkingi, strefa parkowania

Mieszkańcy Białołęki wciąż czekają na stację metra, którą w czasie kampanii obiecał im Rafał Trzaskowski. - Chcielibyśmy doprowadzić tutaj metro od stacji Młociny, przez Hutę, Cmentarz Północny, Pułkową, pod Wisłą do Mehoffera - obiecywał mieszkańcom dzielnicy ówczesny kandydat na prezydenta, dodając, że inwestycja będzie kosztowała ok. 1,5 mld zł.

Z przedłużenia pierwszej linii metra nic jednak nie wyszło. Radny dzielnicy Białołęka Marcin Korowaj w rozmowie z portalem warszawa.naszemiasto.pl przekonywał, że "to właśnie tej obietnicy Trzaskowski zawdzięczał swój bardzo dobry wynik wyborczy w dzielnicy [na Białołęce]", gdzie "otrzymał 33 tys. głosów (58,10 proc.)".

Rafał Trzaskowski obiecywał również nowe linie tramwajowe, w tym właśnie na Białołękę, na Gocław czy do Piaseczna. Inwestycje nie zostały zrealizowane. Choć w przypadku dojazdu do Piaseczna uruchomiono dwie linie SKM.

Były też obietnice o wybudowaniu parkingów podziemnych pod placami Teatralnym, Bankowym i Konstytucji. Tu również skończyło się na zapowiedziach. A na pl. Bankowym - zamiast parkingu - w wakacje 2019 r. powstała słynna "strefa relaksu", co w praktyce oznaczało ustawienie palet na parkingu naziemnym. Pomysł ratusza kosztował miasto ponad 900 tys. zł. Wśród wielu warszawiaków wzbudził on głównie uśmiech politowania.

Nie dotrzymano też obietnic związanych z nowymi parkingami P+R ("parkuj i jedź"). Rozszerzono za to strefy płatnego parkowania.

Ulica Lecha Kaczyńskiego

À propos zapowiadanego w poniedziałek przez Rafała Trzaskowskiego otwarcia na poglądy - w kampanii prezydenckiej w 2020 r. zadeklarował on, że po wyborach wyjdzie z inicjatywą, aby jedna z ulic w Warszawie nosiła imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- To powinna być ulica przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie chcę w tej chwili mówić o szczegółach. Wniosek jest gotowy. Przedstawię go, gdy będzie odpowiedni klimat, kiedy wszyscy będziemy mogli się zgodzić w Warszawie z radnymi. Ta ulica będzie na pewno godna - mówił w audycji Radia Zet.

Z czasem jednak z tej obietnicy się wycofał, zasłaniając się brakiem zgody radnych.

W Warszawie przez krótki okres zresztą była aleja Lecha Kaczyńskiego, która w 2017 r. decyzją ówczesnego wojewody mazowieckiego zastąpiła aleję Armii Ludowej. Tyle że nie na długo. Decyzję wojewody, głosami radnych KO, odwołała rada Warszawy.

"Mur nie powstanie"

Wokół Pałacu Kultury i Nauki miał powstać reprezentacyjny ogród Warszawy, nazywany w debacie publicznej "zieloną aortą", a wokół Śródmieścia - obwodnica. Niedotrzymane obietnice warszawskiego ratusza można wymieniać długo.

Ale nie najlepiej jest również z wiarygodnością Donalda Tuska. Weźmy na tapet choćby słowa lidera opozycji o barierze elektronicznej na granicy polsko-białoruskiej. W marcu podczas wizyty na Śląsku Donald Tusk zarzekał się, że nigdy nie powiedział, iż mur na granicy z Białorusią nie powstanie. Tymczasem w październiku 2021 r. - w kontekście przyjętej wówczas przez Sejm ustawy o budowie muru na granicy - polityk oświadczył: - Ten mur nie powstanie ani w ciągu roku, ani w ciągu 3 lat, bo intencją [rządu] nie jest zbudowanie dobrych, skutecznych zapór. Ich intencją jest robienie emocjonalnych spektakli i wydanie blisko 2 mld zł bez żadnej kontroli.

"Nie wybieram się do Brukseli"

Szef PO podczas wizyty na Śląsku przypisał sobie też zasługi w kontekście realizacji projektu Baltic Pipe, mówiąc, że był on "pierwszym w Polsce, który Norwegom zaproponował prace nad Baltic Pipe". Tymczasem w 2014 r., kiedy sprawował urząd premiera, mówił: - Mamy ważne kontrakty rosyjskie, więc wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy. W związku z tym polski rynek jest za mały dla Norwegii.

Co więcej, również w 2014 r. Tusk stwierdził: - Nie wybieram się do Brukseli.

Jak było - i to jeszcze w tym samym roku - wszyscy wiemy.

Na myśl przychodzą skojarzenia z wypowiedzią Bogusława Grabowskiego, ekonomisty, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej i doradcy Donalda Tuska, który kilka dni temu w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet stwierdził, że politycy opozycji muszą kłamać, by wygrać wybory. - Najważniejszym celem dla opozycji jest odsunięcie PiS od władzy - powiedział ekonomista.

Czytaj także:

łl

Polecane

Wróć do strony głównej