Relokacja migrantów. Prof. Grosse: Polska nie może pójść na ustępstwa i realizować niepraworządnych decyzji UE

- Możliwość wnioskowania o odstępstwo od relokacji migrantów jest trikiem Komisji Europejskiej, która próbuje nas omamić, że na początku zostaniemy zwolnieni z relokacji ok. 2 tys. migrantów - tymczasem później się okaże, że będziemy przyjmować ich dziesiątki bądź setki tysięcy - ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl prof. Tomasz Grosse, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

2023-06-21, 21:55

Relokacja migrantów. Prof. Grosse: Polska nie może pójść na ustępstwa i realizować niepraworządnych decyzji UE
Relokacja migrantów. Prof. Grosse: Polska nie może pójść na ustępstwa i realizować niepraworządnych decyzji UE. Foto: Alessio Tricani / Shutterstock

Ministrowie spraw wewnętrznych państw Unii Europejskiej przyjęli 8 czerwca - przy sprzeciwie Polski i Węgier - stanowisko negocjacyjne w sprawie tzw. paktu migracyjnego. Będzie ono podstawą negocjacji między Radą UE i Parlamentem Europejskim. Kilka dni temu polskie władze zaproponowały zorganizowanie referendum ws. relokacji migrantów.

Debatę publiczną rozgrzewają też doniesienia o możliwości wnioskowania przez Polskę o odstąpienie od relokacji migrantów. Ale czy jest to rzeczywiście realna furtka, pozwalająca na wyjście spod presji migracyjnej UE obronną ręką?

- Zgodnie z projektem omawianej regulacji, decyzje w sprawie odstępstwa od relokacji podejmuje Komisja Europejska na wniosek państwa członkowskiego. Czyli nawet jeśli mamy argumenty [w przypadku Polski takim argumentem mogłoby być np. przyjęcie uchodźców z Ukrainy - red.] i możemy wnioskować, to nie wiemy, czy KE wyrazi zgodę - mówi prof. Tomasz Grosse.

Ekspert zaznacza, że biorąc pod uwagę złą wolę KE i to, jak często zmienia zdanie ws. polskiego rządu, jest bardzo prawdopodobne, iż nie wyraziłaby zgody na odstąpienie od relokacji migrantów.

REKLAMA

-  Z całą pewnością nie powinniśmy liczyć na dobrą wolę Komisji, bo wielokrotnie okazywało się, że jest wiarołomna, że nie dotrzymuje obietnic - kontynuuje prof. Grosse.

I dodaje: - Powinniśmy zdecydowanie, jednoznacznie odrzucić tę regulację, bo ona długofalowo jest dla nas niekorzystna. Jeżeli nawet jednorazowo zostalibyśmy zwolnieni z relokacji, to przecież później ten mechanizm będzie dalej funkcjonował. Otworzyłoby to bardzo szeroko bramę dla imigrantów spoza Europy, którzy byliby sukcesywnie, prawdopodobnie w coraz większej liczbie, przydzielani do Polski - ocenia politolog.

"Godząc się na regulację, stworzylibyśmy precedens"

Podobne zdanie w sprawie potencjalnego odstąpienia przez UE od relokacji ma prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, przewodniczący Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Kancelarii Prezydenta RP.

- Poza tym gra w istocie dotyczy samej zasady. Jeżeli raz zgodzimy się na tę regulację - pod pretekstem, że będziemy mogli wnioskować o uchylenie relokacji - to stworzymy precedens prawny. Zrezygnowalibyśmy z linii obrony, zapisanej w Traktacie o funkcjonowaniu UE (w art. 79) i wystąpili w roli petenta, któremu zostanie udzielona zgoda (bądź nie) na zgłoszoną prośbę. A nawet jeśli by się tym razem udało, to kto wie, jaki limit migrantów by nam zaproponowano następnym razem... - mówi prof. Żurawski vel Grajewski w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

REKLAMA

Mechanizm, który nie rozwiązuje problemu

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński zwrócił uwagę w zamieszczonym we wtorek na Twitterze nagraniu, że w regulacji unijnej jest zapis o rocznym limicie przyjęcia przez Unię 30 tys. migrantów, ale - jak zaznaczył - inny zapis mówi o tym, iż limit ten może zostać przez UE zwiększony.

- Już w tej chwili są plany, by liczbę 30 tys. migrantów - do podziału między wszystkie państwa członkowskie - zwiększyć w kolejnych latach do 120 tys., a nawet do większej liczby, w zależności od potrzeb. A ponieważ mechanizm relokacji nie odpowiada na kryzys migracyjny, w żaden sposób nie rozwiązuje jego przyczyn, tylko zajmuje się skutkami, problem prawdopodobnie będzie narastać. Tym samym z dużą dozą pewności można przyjąć, że będą wzrastać limity relokacji - komentuje prof. Tomasz Grosse.

W ocenie politologa "Polska absolutnie nie może w tej sprawie pójść na żadne ustępstwa", natomiast "możliwość wnioskowania o odstępstwo od relokacji jest trikiem Komisji Europejskiej, która próbuje nas omamić, że na początku zostaniemy zwolnieni z relokacji ok. 2 tys. migrantów - tymczasem później się okaże, że będziemy przyjmować ich dziesiątki bądź setki tysięcy".

"Polska powinna postawić weto"

Można się zastanawiać, czy istnieje zatem jakieś racjonalne wyjście z tej sytuacji. Przypomnijmy też o widmie kary - wynoszącej 20 tys. zł za jednego nieprzyjętego imigranta - roztoczonym przez UE.

REKLAMA

Prof. Przemysław Żurawski vel. Grajewski przekonuje, że należy spojrzeć na tę sprawę w szerszym kontekście. Jednocześnie zwraca uwagę na sytuację finansową UE.

- Unia Europejska stworzyła Europejski Fundusz Odbudowy nie ze środków własnych, co nakazuje traktat, tylko z zaciągniętych na międzynarodowych rynkach finansowych kredytów. Teraz te kredyty musi spłacać i ma problemy finansowe. W UE trwa debata nad wprowadzeniem nowego podatku, związanego ze spłatą wspomnianych zobowiązań. Do realizacji tego pomysłu potrzebna jest jednak jednomyślność - zauważa politolog.

Następnie przekonuje, że Polska powinna postawić weto, oświadczając, że "nie będzie żadnej dyskusji, dopóki całościowo nie załatwimy swoich spraw, takich jak odblokowanie środków z KPO, utrzymanie jednomyślności w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a także zablokowanie mechanizmu relokacji migrantów".

Ekspert podkreśla, że twarde stawianie spraw na ostrzu noża nie jest niczym nowym w historii wspólnoty europejskiej. Przypomina choćby tzw. politykę pustego krzesła, którą Francja prowadziła w połowie lat 60. XX w., walcząc o wspólną politykę rolną.

REKLAMA

Referendum i orzeczenie TK

- Powinniśmy zdecydowanie, jednostronnie odrzucić regulację UE: albo posiłkując się referendum, czyli opinią Polaków, albo wsparciem Trybunału Konstytucyjnego, albowiem w tym przypadku podstawa prawna dla głosowania większością kwalifikowaną w Radzie UE jest bardzo wątpliwa. Wiele wskazuje na to, że jest niezgodna z art. 79 Traktatu o funkcjonowaniu UE - tłumaczy prof. Grosse.

Ponadto nadmienia, że wynik referendum w tej sprawie będzie nakładał na polskie władze nie tylko obowiązek odniesienia się do prawa europejskiego ws. migracji, ale także do uporządkowania w sposób systematyczny krajowej polityki w sprawie imigrantów ekonomicznych, która również - jak zaznacza politolog - nie jest do końca rozwiązana i budzi w polskim społeczeństwie szereg kontrowersji.

Prof. Grosse dodaje, że wyniki referendum będą przede wszystkim wiążące dla polskich władz.

"Nie możemy realizować niepraworządnych decyzji"

Nasuwa się pytanie, na ile skuteczne będzie egzekwowanie unijnej regulacji ws. relokacji migrantów, jeżeli ta wejdzie w życie. Zdaniem prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego nie będzie ono skuteczne, chyba że UE posunie się do radykalnych działań, np. takich jak "zawieszenie strefy Schengen wobec państw, które nie dostosują się do regulacji".

REKLAMA

- Podejrzewam, że egzekwowanie regulacji będzie wyglądało dokładnie tak samo, jak za pierwszym razem. Wówczas, kiedy pilotaż dotyczący relokacji miał wejść w życie, ostatecznie do tego nie doszło, ponieważ większość państw członkowskich nie realizowała decyzji Rady UE. Podobnie będzie teraz - uważa prof. Tomasz Grosse.

Ekspert podkreśla, że polski rząd ma autonomię w kwestii decyzji, czy będzie tę regulację realizować, czy nie - zwłaszcza, jeżeli będzie miała ona silne oparcie w wynikach referendum czy orzeczeniu TK.

Przekonuje, że to, czy Polska będzie płacić kary za ewentualną odmowę relokacji migrantów, będzie zależało od polskich władz. Na pytanie, czy ewentualne niepłacenie kar będzie wiązało się z konsekwencjami ze strony UE, prof. Tomasz Grosse odpowiada:

- Nie widzę możliwości, by ktokolwiek skutecznie mógł nas zmusić do łamania traktatu o funkcjonowaniu UE. Jeżeli TK orzeknie, że procedura przyjęcia tej regulacji jest niezgoda z traktatami europejskim, to polskie władze powinny pozostać z nimi w zgodzie. Nie możemy realizować decyzji, które są niepraworządne - mówi politolog.

REKLAMA

Czytaj także:

Łukasz Lubański

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej