Rząd przedstawił opozycji "Pakt bezpiecznych granic UE". Znamy kulisy spotkania w KPRM
Politycy obecni na spotkaniu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów poświęconemu kwestiom nielegalnej imigracji zgodzili się, że sprzeciw wobec przymusowej relokacji, jaki wyraża obecnie Polska, to słuszne stanowisko. Taki pogląd podzieli m.in. posłowie PSL, Konfederacji i Kukiz'15. Parlamentarzyści PO, Lewicy i Polski 2050 nie byli obecni na rozmowach.
2023-07-06, 18:44
Premier Mateusz Morawiecki zaproponował przedstawicielom klubów i kół parlamentarnych poparcie "Paktu bezpiecznych granic dla Unii Europejskiej". Jego najważniejszym punktem jest sprzeciw wobec unijnego paktu migracyjnego.
Rzecznik rządu Piotr Mueller ze zdziwieniem przyjął brak obecności reprezentantów niektórych partii. - Pan premier przecież tylko w najważniejszych sprawach prosi o takie konsultacje, a dzisiejsza nieobecność Platformy Obywatelskiej, Lewicy czy Szymona Hołowni pokazuje, że w takich trudnych momentach, w kluczowych sprawach, niestety nie można liczyć na wspólne stanowisko różnych opcji politycznych - powiedział.
W naradzie wzięli udział przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji i Polskiego Stronnictwa Ludowego, m.in. szef klubu PiS Ryszard Terlecki, wicemarszałek Senatu Marek Pęk, szef koła Konfederacji Krzysztof Bosak, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, szef koła Kukiz'15 Paweł Kukiz, a także szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Szansa, by mówić "jednym głosem"
Komentując spotkanie, wicemarszałek Pęk przyznał, że po wypowiedziach premiera i ministra ds. UE miał wrażenie, że politycy opozycji inaczej spojrzeli na procedowane w Unii przepisy i zrozumieli, że nie ma w nich żadnej gwarancji dla Polski - zarówno, że nasz kraj będzie zwolniony z przymusowego przyjmowania migrantów, jak i objęty specjalną procedurą dot. presji migracyjnej. - Cała nasza klasa polityczna ma czas, żeby przemyśleć skierowane przez premiera propozycje - mówił polityk.
REKLAMA
Posłuchaj
- Premier wystosował taki pakt do całej klasy politycznej, żebyśmy w tych sprawach mówili jednym głosem - podkreślił Pęk. - Jednym głosem to przede wszystkim oznacza, ażebyśmy byli jako cała klasa polityczna przeciwko procedowanym mechanizmom w Unii Europejskiej, bowiem są to mechanizmy szalenie dla Polski i dla całej Europy szkodliwe, mechanizmy, które powielają złe procedury, złe wzorce z lat 2014-2015 - dodał.
Z kolei szef klubu PiS Ryszard Terlecki skomentował nieobecność przedstawicieli niektórych grup parlamentarnych na Twitterze. "Opozycja wystraszona perspektywą referendum, w którym Polacy odrzucą niemiecki projekt przymusowej relokacji imigrantów, kłamie, że Polska zostanie z niej zwolniona. Niemcy tylko czekają na rząd Tuska, żeby kłopot z imigrantami przerzucić do Polski" - napisał wicemarszałek Sejmu z Prawa i Sprawiedliwości.
"1000 euro na Ukraińca to minimum"
Szef koła Konfederacji Krzysztof Bosak powiedział, że jego ugrupowanie stanowczo odrzuca unijny pakt migracyjny. - Te przepisy są sprzeczne z konkluzjami wcześniejszych Rad Europejskich, traktatami, z polską racją stanu i sprzeczne z zasadami racjonalnej legislacji (...) te przepisy należy zablokować - mówił.
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że sprzeciwia się przymusowej relokacji uchodźców, zwrócił uwagę na to, że Polska przyjęła uchodźców z Ukrainy. - Wniosek, jaki zgłosiłem, to żeby rząd polski wystąpił do Komisji Europejskiej o finansowanie pobytu Ukraińców w Polsce. Uważam, że tysiąc euro miesięcznie na pobyt Ukraińca w Polsce dla polskich przedsiębiorców, samorządu, organizacji pozarządowych, refinansowania tego przez UE to jest minimum przyzwoitości - zaznaczył.
REKLAMA
Posłuchaj
Kukiz: postawa PO to akt rasizmu i ksenofobii
Z kolei lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ocenił, że spotkanie w KPRM było merytoryczne. Dodał, że dziwi go brak opozycji na spotkaniu. Ocenił przy tym, że kontestowanie zatrudniania w Polsce pracowników o innym wyznaniu i kolorze skóry, którego dopuszczał się lider opozycji, "wygląda jak akt rasizmu i ksenofobii".
Kukiz ocenił też, że w wielu mediach nie odróżnia się nielegalnej imigracji do krajów UE od sprowadzania kontraktowych pracowników - specjalistów, a są nimi podwykonawcy w wielu międzynarodowych inwestycjach, by wykonać zlecenie. - Jak widzę histerię i akcję propagandową opozycji, że tylu a tylu muzułmanów przyjechało do Polski, a to nie są nielegalni imigranci, tylko właśnie pracownicy - podkreślał.
Unijny mechanizm relokacji migrantów przewiduje, że jeśli dany kraj nie zgodzi się na przyjęcie ustalonej liczby osób, to będzie musiał zapłacić 22 tys. euro za osobę. Polska i Węgry krytykują te zapisy i podkreślają, że wprowadzana jest tym samym przymusowa relokacja. Europosłowie PiS zarzucają Komisji Europejskiej lekceważenie traktatowych zasad obowiązujących we Wspólnocie.
- Relokacja migrantów. Sasin: musimy się sprzeciwiać, to polska racja stanu
- Kolejni nielegalni migranci docierają do Europy. Na Lampedusę przypłynęło ponad tysiąc osób
Zobacz także: Marcin Horała o przymusowej relokacji migrantów
IAR/łs
REKLAMA