Toksyczne dziedzictwo Tuska. Rząd PO ułatwił funkcjonowanie składowisk trujących odpadów

W piątek w godzinach wieczornych w sołectwie Przylep, położonym na terenie Zielonej Góry, wybuchł pożar. Zapaliła się hala z toksycznymi odpadami. Walka z pożarem trwała prawie dwie doby. Składowisko niebezpiecznych odpadów powstało w 2014 r. Zarządzała nim firma Awinion. Pozwolenie i zgodę na składowanie toksycznych odpadów wydał starosta zielonogórski Ireneusz Plechan z Platformy Obywatelskiej. Do dziś składowiska trujących śmieci, zagrażającego życiu i zdrowiu mieszkańców, nie udało się zlikwidować władzom Zielonej Góry.

2023-07-24, 13:40

Toksyczne dziedzictwo Tuska. Rząd PO ułatwił funkcjonowanie składowisk trujących odpadów
Dziś trzeba się mierzyć ze szkodliwymi decyzjami podjętymi w przeszłości przez PO . Foto: Shutterstock/chemical industry/Alexandros Michailidis

W piątek w godzinach wieczornych w sołectwie Przylep położonym na terenie Zielonej Góry wybuchł pożar. Zapaliła się hala z toksycznymi odpadami. Walka z pożarem trwała do późnych godzin wieczornych w niedzielę. W akcji gaśniczej uczestniczyło 60 jednostek straży pożarnej. Minister klimatu i środowiska mówiła, że chciałaby przede wszystkim podziękować wojewodzie i służbom za odpowiedzialne zachowanie.

- Wszystkim służbom pracującym na miejscu za to całodobowe zaangażowanie. Za odpowiednie reakcje, ale też za odpowiedzialną komunikację - stwierdziła Anna Moskwa.

Choć pożar składowiska odpadów toksycznych pod Zieloną Górą został opanowany przez strażaków, zdarzenie wywołało spore emocje w debacie publicznej i jak zwykle stało się przedmiotem ataku na rząd Zjednoczonej Prawicy. 

"Smród płonących odpadów w Zielonej Górze. Smród setek bezkarnych nielegalnych składowisk" - napisał na Twitterze Donald Tusk. 

REKLAMA

Do zarzutów przewodniczącego PO, który zapomniał, że smród płonącego składowiska przywiała właśnie decyzja Platformy Obywatelskiej, odniosła się minister środowiska. 

"Śmierdzą śmieci sprowadzane masowo za Pana rządów. Pozostawione mieszkańcom w wielu dziwnych miejscach niebezpieczne odpady" - odpowiedziała liderowi PO Anna Moskwa.

Platforma szkodliwych decyzji

O szkodliwych rozporządzeniach Platformy Obywatelskiej przypomniał również Wojciech Wybranowski. Dziennikarz napisał w mediach społecznościowych, że "w 2013 r. Rada Ministrów kierowana przez Donalda Tuska wydała rozporządzenie wyłączające punkty zbiórki odpadów z grupy przedsięwzięć znacząco oddziałujących na środowisko".

Dodał, że "naciskał na to Piotr Serafin, wtedy sekretarz stanu ds. europejskich, a po 2014 r. szef gabinetu Donalda Tuska, przewodniczącego Rady Europejskiej". Ponadto podkreślił, że owe rozporządzenie "de facto dało zielone światło »przedsiębiorcom« mafii śmieciowej".

REKLAMA

Z informacji gromadzonych przez dziennikarza od kilku lat wynika, że według ustaleń policji wiele z pożarów z 2018 r. było wynikiem działań podpalaczy, jednakże nikt za te pożary nie poniósł konsekwencji.

"Rząd PO-PSL ułatwił pracę »śmieciowym mafiom«" - pisał autor i dodał, że po zmianach wprowadzonych przez rząd Donalda Tuska łatwo można było uzyskać zgodę na prowadzenie składowiska odpadów.

Zgodnie z polskimi przepisami pozwolenia na gromadzenie i utylizowanie niebezpiecznych substancji wydają starostowie. W 2012 r. Przylep był na terenie powiatu zielonogórskiego, a pozwolenie firmie Awinion wydał ówczesny starosta zielonogórski Ireneusz Plechan. Zezwolił na zwożenie odpadów do hali po dawnych zakładach mięsnych. Od tego czasu w Przylepie funkcjonowała hala pełna niebezpiecznych odpadów.

Śmieciowy biznes

W niedzielę rzecznik PiS Rafał Bochenek powiedział, że "to, co stało się w Zielonej Górze, to element ciągnącej się od lat afery śmieciowej Platformy Obywatelskiej, której działacze żerowali na układzie biznesowym wokół śmieci".

REKLAMA

Odnosząc się do tego, co stało się w Zielonej Górze, Rafał Bochenek przypomniał, że to jest element ciągnącej się od lat afery śmieciowej Platformy Obywatelskiej. Najlepszym przykładem ciągłości w nieprawidłowościach wokół biznesu śmieciowego jest działalność pana Włodzimierza Karpińskiego z PO w Warszawie. Urzędnik warszawskiego ratusza został aresztowany. Postawiono mu zarzut przyjęcia 5 mln łapówki w związku z ustawianiem przetargów w warszawskim MPO.

Rzecznik PiS przypomniał, że śmieci komunalne i niebezpieczne masowo i tonami napływały z Niemiec do Polski. Podkreślił jednocześnie, że "to politycy PO wydawali w tym zakresie wszelkie decyzje, zezwolenia i od lat mają narzędzia nadzoru nad składowiskami odpadów, bo to oni rządzą w samorządach mających całe instrumentarium kompetencji w tym zakresie".

- Tusk mówił o Europie w Polsce, ale nie dopowiedział, że chodzi mu o zrobienie z Polski europejskiego śmietniska - powiedział Bochenek. - Dzisiaj kłębowiska dymu unoszące się nad Zieloną Górą to symbol kłamliwej trucizny, jaka sączy się z ust polityków PO i sprzyjających im mediów. Próbują odwracać kota ogonem, umywać ręce, a to oni ponoszą za ten śmieciowy skandal odpowiedzialność - stwierdził rzecznik PiS.

Do wydarzeń związanych z pożarem w hali, gdzie składowane były toksyczne śmieci, odniósł się wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, który potwierdził, że proceder wwożenia śmieci zza zachodniej granicy kwitł za rządów Platformy Obywatelskiej.

REKLAMA

Wiceminister powiedział, że "ten problem nasilił się za naszych poprzedników, za PO byliśmy importerem śmieci, my to ukróciliśmy".

- Zwróciliśmy się do Niemiec o usunięcie odpadów, które przyjechały od nich, bo nie chcemy mieć w Polsce zagranicznych śmieci, chcemy mieć czyste środowisko i apeluję do samorządów o współpracę - mówił polityk.

Kukułcze jajo starosty PO 

Kwestia wiedzy o tym składowisku dotarła do władz Zielonej Góry, gdy miasto przyłączyło sołectwo Przylep w styczniu 2015 r. To było takie kukułcze jajo - mówił w Polsat News redaktor naczelny "Gazety Lubuskiej" Janusz Życzkowski.

Starosta zielonogórski Ireneusz Plechan, z Platformy Obywatelskiej, wydał w 2014 r. zgodę na toksyczne składowisko w Przylepie. Od tego czasu przez lata próbowano uporać się z niebezpiecznym problemem.

REKLAMA

Dziennikarz "Gazety Lubuskiej" przekonywał, że mieszkańcy od wielu lat czuli zagrożenie i "straszny chemiczny fetor" w pobliżu miejsca. Opisywał, że na terenie składowiska znajdowały się substancje toksyczne, lakiery, oleje. Wszystko "ustawione beczka na beczce". Tłumaczył, że mieszkańcy wielokrotnie kontaktowali się z mediami, próbowali działać w sprawie tej hali. - Wiedzieli, że w tle jest zagrożenie ze strony składowiska. A dziś ono płonie - powiedział.

Toksyczne składowisko powstało w wynajętym magazynie na terenie byłych zakładów mięsnych. Już wtedy Państwowa Straż Pożarna alarmowała, że takie składowisko to bomba ekologiczna dla okolicy. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w grudniu 2014 r. stwierdził szereg nieprawidłowości ws. sposobu magazynowania odpadów.

"Część hali magazynowej (około połowy) jest nieprzejezdna, ze względu na zastawienie drogi kontenerami/beczkami/pojemnikami z odpadami. Świadczyć to może o zamiarze nieprzekazania tych odpadów do uprawnionego odbiorcy, który mógłby dokonać unieszkodliwienia (lub odzysku) odpadów, oraz o możliwości zagrożenia porzucenia odpadów wewnątrz hali przez firmę Awinion Sp. z o.o." - informował raport.

W 2015 r. prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki - jako samorządowiec przez kolejne lata był związany z SLD, PO i PSL - cofnął firmie Awinion zezwolenie na zbieranie odpadów i zobowiązał ją do usunięcia ich na własny koszt. Na firmę nakładane były kary finansowe, jednak nigdy nie zostały one przez nią uregulowane, a odpady dalej znajdowały się w Przylepie.

REKLAMA

Jak się wkrótce okazało, działania władz samorządowych były spóźnione. Spółka Awinion, odpowiedzialna za zwożenie i składowanie toksycznych odpadów, przestała istnieć. Władze Zielonej Góry mimo wielu prób, upływającego czasu i rosnącego zagrożenia ekologicznego nie potrafiły rozwiązać problemu toksycznego składowiska w Przylepie. Mieszkańcy Zielonej Góry do dziś muszą zmagać się ze skutkami szkodliwej decyzji Ireneusza Plechana z Platformy Obywatelskiej, żyjąc w sąsiedztwie trujących śmieci zagrażających ich życiu i zdrowiu.

Czytaj również: 

Anna Moskwa po pożarze w Przylepie: powietrze jest bezpieczne, środowisko jest bezpieczne

mm/PR.24.pl/PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej