Poseł Łącki pokazał prawdziwe poglądy PO. Morozowski: nie można o tym publicznie mówić, jeśli chce się wygrać wybory
Środowiska skupione wokół Koalicji Obywatelskiej prawdopodobnie zamierzają na czas kampanii wyborczej ukrywać swoje rzeczywiste stanowisko ws. migracji. Potwierdzają to m.in. ostatnie słowa polityka tej formacji Artura Łąckiego. Ciekawa w tym kontekście jest też wypowiedź dziennikarza TVN 24 Andrzeja Morozowskiego.
2023-09-17, 21:30
W programie "Tak jest" prowadzonym przez Andrzeja Morozowskiego w TVN24 gośćmi byli socjolog Robert Sobiech oraz Magdalena Chrzczonowicz, z portalu OKO.press. Tematem rozmowy była m.in sprawa wydawania wiz i radzenia sobie z obecnym kryzysem migracyjnym.
Publicyści zwracali uwagę m.in. na to, że może to być jedna z kwestii, która zadecyduje o wyniku najbliższych wyborów. - Patrzę na ostatnią reklamę wyborczą Koalicji Obywatelskiej i myślę sobie, że może wygrają wybory. Ale ta reklama tak naprawdę sugeruje, że partia ta wspiera tych Polaków, którzy są przeciwni przyjmowaniu ludzi z innych kultur - stwierdził Sobiech. Dziennikarz TVN24 upomniał gościa. - Przecież 80 procent Polaków jest przeciwnych... Panie doktorze, tego nie można zignorować - ripostował Morozowski.
Socjolog próbował kontynuować myśl, mówiąc: "trzeba powiedzieć, że będziemy pracować nad nową polityką imigracyjną i będziemy otwarci na przyjmowanie tych, którzy...". Jednak Morozowski szybko przerwał mu: "Nie można dzisiaj publicznie mówić o tym, jeśli chce się wygrać wybory".
Nie ujawniać rzeczywistych poglądów na imigrację
Ta wymiana zdań jasno pokazuje, że obecna kampania opozycji, oraz sprzyjających jej mediów, w której kreują się na przeciwników sprowadzania do Polski migrantów ekonomicznych, to wyłącznie zagrywka polityczna. Politycy PO wydają się bowiem zdawać sobie sprawę, że ujawnienie ich rzeczywistego poglądu na tę kwestię, oznaczałoby polityczne samobójstwo i wynik wyborczy znacznie poniżej oczekiwań.
REKLAMA
Świadczy o tym przypadek posła Artura Łąckiego, który na antenie Polsat News w przypływie szczerości zdradził, jak naprawdę jego środowisko postrzega sprawę migrantów. - Jeśli trzeba będzie przyjąć kilka tysięcy migrantów, to na pewno powinniśmy. Jesteśmy na tyle silnym i bogatym krajem, że powinniśmy to zrobić - powiedział przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej.
Zobacz także na tvp.info: Nowy spot PiS o migrantach. „Lata mijają, a Platforma się nie zmienia” [WIDEO]
PO odcina się od Artura Łąckiego
Niemal natychmiast po tej wypowiedzi pojawiły się dementi oraz odcinanie się od jego słów przez prominentnych przedstawicieli opozycji. Jako jedna z pierwszych z wyjaśnieniami pospieszyła Katarzyna Lubnauer.
REKLAMA
Poseł zdecydowanie odcięła się od słów partyjnego kolegi, oceniając, że to musi być najwyraźniej jego prywatna opinia. - Ja się nie zgadzam z wypowiedzią pana Łąckiego. Nie odpowiadam za coś, co nie jest stanowiskiem Koalicji Obywatelskiej, jest prywatną opinią. Nie wiem, nie słuchałam całej wypowiedzi pana Łąckiego - oświadczyła Lubnauer.
Rząd Ewy Kopacz był gotowy na "każdą ilość" przybyszów
A tymczasem przecież wypowiedź Łąckiego nie jest niczym innym jak powtórzeniem wcześniejszych wypowiedzi najważniejszych polityków jego własnej formacji. Premier Ewa Kopacz mówiła bowiem, że "Polska jest gotowa przyjąć więcej niż 2 tys. uchodźców", a ówczesny rzecznik jej rządu Cezary Tomczyk twierdził, że nasz kraj jest w zasadzie gotowy na "każdą ilość" przybyszów zza granicy.
- Jako kraj jesteśmy przygotowani na każdą liczbę uchodźców. Chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy. Weźmiemy na klatę wszystkie decyzje, które podejmiemy ws. uchodźców - mówił Tomczyk w wywiadzie dla stacji RMF FM.
REKLAMA
Czytaj również na niezalezna.pl: J. Kaczyński: Należy powstrzymać nielegalną migrację, a tych, którzy dotarli - odsyłać
Sprawa muru granicznego
Takie skrzętne ukrywanie swoich rzeczywistych poglądów przez członków KO nie może zaskakiwać jeśli przyjrzeć się choćby ich postawie w sprawie budowy muru na granicy z Białorusią. Początkowo ten pomysł atakowali, później przeszkadzali w jego realizacji, swoim zachowaniem narażając siebie na śmieszność (słynne bieganie z reklamówkami po granicy), a funkcjonariuszy straży granicznej na niebezpieczeństwo.
Następnie zaś zaklinali rzeczywistość, zapewniając że ten "mur nigdy nie powstanie". A kiedy jednak udało się tę inwestycje zrealizować, i gdy okazało się, że dobrze spełnia ona swoje zadanie, dziś są wręcz gotowi przypisać sobie zasługi za jej wykonanie.
REKLAMA
Niebezpieczny plan von der Leyen
Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości przypominają, że podobnie jak w innych kwestiach także i w sprawach dotyczących migracji przedstawiciele obozu Donalda Tuska, zawsze skrzętnie wykonywali polecenia płynące z Brukseli i Berlina. W ich ocenie nie inaczej będzie tym razem. Premier Beata Szydło ostrzega, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, ma już opracowany plan dotyczący kryzysu na Lampedusie, którego częścią jest "wywiezienie zalewających wyspę migrantów do innych krajów Unii w ramach »mechanizmu relokacji«."
"Plan Ursuli von der Leyen sprowadzi na Europę kolejny kryzys migracyjny na gigantyczną skalę. Rząd PiS będzie bronił Polski przed przymusową relokacją migrantów. Tej sprawy dotyczy także pytanie referendalne. Tymczasem Tusk chce referendum »unieważniać«. Tusk nie chce, by blokować relokację i sprzeciwiać się Ursuli von der Leyen, jego koleżance z EPP" - napisała na Twitterze Beata Szydło.
Wszystko wskazuje więc na to, że w ramach kampanii wyborczej opozycja zamierza być najbardziej "anty-imigrancka" jak się da, aby tylko pozyskać jak najwięcej głosów. A po wyborach, jeśli utworzą rząd, wrócić do "przyjmowania na klatę" wszystkiego co zleci im Bruksela i Berlin.
- "Rozumie solidarność jako przymusową relokację". Prof. Krasnodębski o słowach szefowej KE
- "Nie chcemy więcej migrantów". Mieszkańcy Lampedusy protestują przeciwko władzom
Zobacz także: "Nie chcemy obrazów z Lampedusy". Jan Józef Kasprzyk: Polacy w referendum rozstrzygną tę kwestię
PR24/tvp.info/łs
REKLAMA