W ekonomii nie ma cudów, tylko dobre decyzje. Felieton Miłosza Manasterskiego
Wszystkie ośrodki analityczne pokazują trwały i szybki rozwój Polski w ostatnich latach oraz prognozują jego utrzymanie w przyszłości. Kiedy obecna opozycja przestanie straszyć Polaków katastrofą i zapowiedziami cięć wydatków budżetowych?
2023-10-31, 16:13
Według tzw. szybkiego odczytu inflacja w październiku 2023 roku wyniosła w Polsce 6,5 proc. rok do roku. To najniższy poziom od dwóch lat. Według danych Głównego Urzędu Statystyczny, inflacja wyniosła we wrześniu br. 8,2 proc. w skali roku. Mamy więc do czynienia ze stałym i coraz bardziej znaczącym spadkiem inflacji, który powinien wszystkich ucieszyć. Zwłaszcza że prawdopodobnie oznacza to kolejną obniżkę stóp procentowych.
To jednak nie jedyna informacja ekonomiczna, która napełnia optymizmem. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w prognozie długoterminowej przewiduje powrót polskiej gospodarki do szybkiego tempa wzrostu. Polskie PKB w 2023 r. ma oscylować w granicach 80 proc. średniej unijnej i ma osiągnąć 3,46 bln zł. Ale już za pięć lat, w 2028 roku, nasze PKB według MFW będzie liczyć bilion dolarów (4,93 bln zł).
Naprawdę duża gospodarka
Już w 2022 r. według danych MFW polskie PKB stanowiło 1 proc. PKB światowego. W rankingu państw z największym udziałem w światowym PKB Polska zajmowała w 2022 r. 19 pozycję wśród gospodarek świata na równi z Australią. Czy ktoś mógł sobie to wyobrazić kilkanaście lat temu? W roku 2023 według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego nasz kraj odpowiada za 1,4 proc. światowego eksportu.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy zauważył również zmianę pozycji Polski w rankingu bogactwa krajów Unii Europejskiej. W ostatnich latach wyprzedziliśmy pod tym względem Portugalię, Węgry, Chorwację, Słowację, Rumunię, Łotwę, Grecję oraz Bułgarię. W ostatnich dniach pod względem zamożności Polska okazała się także lepsza od Estonii, określanej jako „Hongkong Północy”. Doganiamy również trzy kolejne państwa w stawce: Czechy, Litwę i Hiszpanię. Trzeba w tym momencie przypomnieć, jaki mieliśmy punkt startowy w momencie naszej akcesji do Unii Europejskiej. W 2004 r. byliśmy najbiedniejszym krajem Unii, teraz znajdujemy się w środku stawki i zmierzamy wyżej.
REKLAMA
Wygrywa polska pracowitość i zaradność
Cud? Nie, w ekonomii nie ma cudów. Szczęśliwy traf i świetna okazja do zarobku to zjawiska okazjonalne, które w żaden sposób nie tłumaczą wieloletniego wzrostu. Sukces Polski składa się z dwóch elementów: pracowitości Polaków i ich zdolności do rozwiązywania bieżących problemów. Lubimy pracować, cenimy pracę i mamy dzisiaj najwyższy w historii poziom zatrudnienia (ponad 17 milionów pracowników) przy jednym z najniższych w UE bezrobociu.
Dzisiaj nie tylko udało nam stworzyć miejsca pracy dla Polaków – sytuacji tak komfortowej nie widziano w wolnorynkowej Polsce nigdy! Nasza gospodarka przyciąga tysiące rąk do pracy z zagranicy. To nie Polacy wyjeżdżają za pracą do Niemiec czy Wielkiej Brytanii, ale do Polski przyjeżdżają obywatele innych krajów szukający godnych zarobków.
Rząd chronił i pomagał
Drugi kluczowy element to mądrą polityka gospodarcza rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, która wzrost stymulowała nawet w najtrudniejszych sytuacjach, jak pandemia czy pełnoskalowa rosyjskiej agresji na Ukrainie. To przecież rząd PiS uruchomił programy pomocowe, takie jak Tarcza Antyinflacyjna czy wcześniej tarcze dla przedsiębiorstw. Rząd dbał również o rolników za pomocą dziesiątek programów Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Środki budżetowe (sam budżet państwa jest dwukrotnie większy niż w 2015 r.!) zostały zaangażowane w gospodarkę w taki sposób, by ją stymulować, powiększać, tworzyć miejsca pracy, prowadzić ważne ekonomicznie inwestycje realizowane w głównej mierze przez polskie firmy.
Tymczasem wbrew tym wszystkim danym i licznym prognozom pochodzących z zagranicznych ośrodków analitycznych opozycja przygotowująca się do przejęcia władzy wieszczy katastrofę. To konsekwencja kampanii wyborczej, w której wytwarzano w wyborcach przekonanie, że rząd Prawa i Sprawiedliwości robi wszystko tak źle, że nawet osoby, które nie wsławiły się wielkimi sukcesami w zarządzaniu, będą lepiej prowadzić polskie sprawy. Trudno, by w kilka dni po wyborach politycy przeszli do wychwalania obecnej władzy. Jednak istnieje granica tworzenia kontrrzeczywistości: w zderzeniu z danymi międzynarodowych instytucji finansowych osoby odpowiedzialne za ekonomię w obozie (nie)zjednoczonej opozycji po prostu same się ośmieszają.
REKLAMA
Czy czeka nas drugi plan Balcerowicza?
Jeśli katastroficzna i oderwana od rzeczywistości narracja nie będzie w najbliższych tygodniach wyciszana, musimy przyjąć, że ma ona bardzo konkretny cel. Chodzi o przyzwolenie społeczne na bardzo dotkliwe cięcia budżetowe. Dotkną one przede wszystkim programy społeczne i program zbrojeniowy. Rząd Donalda Tuska może skorzystać również z „okna możliwości” i „załatać” wyimaginowaną dziurę budżetową środkami ze sprzedaży spółek skarbu państwa i zatrzymania inwestycji (m.in. Centralnego Portu Komunikacyjnego).
To zaś spowoduje, że opowieść o złym stanie polskiej gospodarki i budżetu państwa stanie się samospełniającą przepowiednią. Wiadomo przecież nie od dzisiaj, że programy społeczne stymulują wewnętrzną konsumpcję, a programy zbrojeniowe są jednym z najlepszych stymulatorów gospodarki. Zwłaszcza że świat nie staje się spokojniejszy, a to oznacza ogromne możliwości pozyskania klientów przez polski przemysł obronny. Dlatego zatrzymanie transferów finansowych do rodzin i seniorów, zapowiadana redukcja armii i sprzedaż przynoszących budżetowi duże dochody spółek skarbu państwa podmiotom zagranicznym jest przepisem na zapaść naszej gospodarki w najbliższych latach.
Miłosz Manasterski
REKLAMA