Premier Morawiecki: Sejm nowej kadencji rozpoczął urzędowanie od propozycji komisji śledczych, to gigantyczny błąd
- Sejm nowej zaczął swoje urzędowanie nie od ustaw dot. wakacji kredytowych, mrożenia cen energii i przedłużenia zerowego VAT na żywność, tylko od propozycji komisji śledczych. Przejdzie to do historii jako gigantyczny błąd - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
2023-11-24, 20:38
Koalicja Obywatelska w środę wieczorem skierowała do marszałka Sejmu trzy projekty uchwał ws. powołania sejmowych komisji śledczych: ws. tzw. afery wizowej, Pegasusa i tzw. wyborów kopertowych z 2020 roku. Projekty pojawiły się w czwartek na stronach sejmowych; otrzymały numery druków i zostały skierowane do I czytania na posiedzeniu Sejmu.
Mateusz Morawiecki, zapytany o tę kwestię przez portal Salon24.pl, stwierdził, że ma obawę, iż będą one służyć opozycji, która ma się stać koalicją rządzącą jako "zasłona dymna", służąca do tego "aby nie realizować swoich punktów wyborczych".
Szef rządu zauważył, że Sejm nowej kadencji zaczął swoje urzędowanie nie od trzech kluczowych ustaw dotyczących wakacji kredytowych, mrożenia cen energii i przedłużenia zerowego VAT-u na żywność, ale od propozycji trzech komisji śledczych. - Przejdzie to do historii jako gigantyczny błąd - ocenił Morawiecki.
"Dekalog Polskich Spraw"
Zapytany o to, czy przez najbliższe dwa tygodnie będą zgłaszane jakieś projekty ustaw, odparł, że zgłoszone zostaną te ustawy, które zaproponowano w "Dekalogu Polskich Spraw".
REKLAMA
- Nie tylko te trzy, o których już tutaj zdążyłem powiedzieć, czyli zerowy VAT, czyli energia elektryczna i wakacje kredytowe, ale zgłosimy te, które są wspólnym mianownikiem wyłapanym przez nas i brzmią tożsamo z tymi punktami, o których pisały inne partie w swoich programach, przez to pewnie trudniej będzie im je odrzucić - powiedział premier.
Forsowanie przez PE zmian w unijnych traktatach
Podczas rozmowy w piątek wieczorem szef rządu odniósł się też do głosowania Parlamentu Europejskiego, który w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu.
Wśród polskich europosłów, którzy poparli rezolucję, znalazło się 9 osób - Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek - wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych. Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej - EPL) - sprzeciwili się uchwale.
- Przestraszyli się tego, co powiedzieliśmy. Donald Tusk nas posłuchał. Całe szczęście, że od czasu do czasu nas słucha, słucha naszego głosu, bo wcześniej europosłowie KO, którzy weszli z list, głosowali, żeby ta reforma szła dalej - powiedział Morawiecki.
REKLAMA
"Przed głosowaniem dokładnie się policzyli"
Premier dodał, że "oni się tam bardzo dokładnie policzyli". - Głosowali tak pół na pół mniej więcej. Jedyni byli za tym, żeby szła ta regulacja dalej. Inni przeciw i to głosy tych, również zaważyły na tym, że ona jest dalej realizowana - stwierdził Morawiecki. W jego opinii to oznacza, że w przypadku, gdyby te regulacje przeszły, to będziemy mieli do czynienia z "niewybieralną kastą brukselskich urzędników, którzy będą decydowali o wszystkim, co się w Polsce będzie działo".
- Zachęcam wszystkich, żeby zapoznać się z tymi ponad 260 sprawami, które mają przejść jako kompetencja do UE. Jest to coś, co naprawdę można spuentować tak, że Polska stałaby się mniej więcej kolejnym województwem, jako cały kraj tej nowej struktury. Absolutnie rzecz niedopuszczalna i będziemy robić wszystko, aby unia nie poszła w tym kierunku - podkreślił Morawiecki.
Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację. Euro miałoby się stać obowiązkową walutą dla krajów członkowskich.
Skład Komisji Europejskiej zostałby zmniejszony do 15 osób, co oznacza, że nie każdy kraj członkowski miałby swojego komisarza. Jednocześnie kompetencje KE - określanej w raporcie jako "europejska egzekutywa" - zostałyby poszerzone.
REKLAMA
- Kto w grudniu pojedzie na unijny szczyt? Premier Morawiecki: decyzja będzie należała do prezydenta
- Marszałek Hołownia: w przyszłym tygodniu spotkam się z premierem Morawieckim
- Blisko 30 profili na Facebooku wspiera propagandowo PO. Skoordynowane działania przeciwko PiS
PAP/łl
REKLAMA