Izrael: wcześniejsze wybory skutkiem samorozwiązania parlamentu
Izraelski parlament przegłosował krótko po północy w czwartek decyzję o samorozwiązaniu w związku z niemożnością sformowania rządu przez Benjamina Netanjahu. Za rozwiązaniem wybranego w kwietniu Knesetu głosowało 74 deputowanych, a 45 było przeciwnych.
2019-05-30, 07:25
Wybory nowego Knesetu odbędą się 17 września. Rozwiązanie parlamentu stało się koniecznością, ponieważ w środę upłynął ustawowy termin sformowania koalicji rządzącej, którą to misję powierzono liderowi partii Likud Benjaminowi Netanjahu. Ugrupowanie to zdobyło 35 mandatów w 120-osobowym Knesecie.
Benjamin Netanjahu już po raz piąty miał stanąć na czele rządu, mimo kierowanych pod jego adresem trzech poważnych zarzutów o korupcję. Izraelski polityk stanowczo odrzuca te oskarżenia. W wypowiedzi dla mediów bezpośrednio po głosowaniu w Knesecie, Netanjahu zapowiedział, że jego macierzysta partia Likud "wygra wybory" zaplanowane na wrzesień. - Poprowadzimy ostrą, wyrazistą kampanię, która przyniesie nam zwycięstwo". - Wygramy my i wygra społeczeństwo - zapewnił w rozmowie z państwową rozgłośnią radiową Kan.
Pierwsza taka decyzja w historii
Decyzja o samorozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu nowych wyborów parlamentarnych w miesiąc po poprzednich jest decyzją bez precedensu. W historii państwa Izrael nie było dotąd takiego przypadku - wskazują agencje informacyjne.
Powiązany Artykuł

23 Polaków dołączyło do grona Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata
Benjamin Netanjahu niemal do końca wierzył w sformowanie koalicji. Jeszcze w poniedziałek zapewniał, że wciąż jest na to czas. Apelował do szefa partii Nasz Dom Izrael Awigdora Liebermana o przystąpienie do sojuszu rządowego. Podczas konferencji prasowej w Knesecie na początku tygodnia Netanjahu zapewniał, że robi "wszystko co możliwe, by utworzyć prawicowy rząd i uniknąć niepotrzebnych wyborów, które będą kosztowały miliony szekli. Lider Likudu oskarżył przy tej okazji Liebermana o impas w rozmowach koalicyjnych i próbę "paraliżu państwa na następne półtora roku". Dodał, że "jeśli będzie wola", to spór można "rozwiązać w dwie minuty".
Wcześniej w poniedziałek - jak relacjonują izraelskie media - doszło do krótkiego spotkania "ostatniej szansy" Benjamina Netanjahu z Awigdorem Liebermanem. Miało ono zakończyć się fiaskiem. Lieberman domagał się, by ultraortodoksyjni Żydzi służyli w wojsku tak, jak inni obywatele. Według części ekspertów oraz sympatyków Likudu w rzeczywistości prawdziwym motywem tego polityka jest chęć zastąpienia Netanjahu na czele izraelskiej prawicy.
Tarcia i zarzuty wobec premiera przeskodzą
Prawica, czyli Likud wraz z sojuszniczymi, skrajnie prawicowymi i ultraortodoksyjnymi formacjami dysponuje w parlamencie łącznie 65-oma miejscami w 120-osobowym Knesecie. Jeśliby Benjamin Netanjahu udało się zbudować koalicję, byłaby to jego piąta kadencja na stanowisku premiera rządu. Dotychczas nie udało się to żadnemu politykowi w historii żydowskiego państwa.
Tarcia na prawicy, a także zarzuty korupcyjne wobec Benjamina Netanjahu są poważną przeszkodą na drodze do osiągnięcia tego celu. Opinii publicznej znane są trzy skandale z udziałem Netanjahu. W grudniu 2018 roku izraelska policja zarekomendowała postawienie zarzutów korupcyjnych w sprawie dotyczącej giganta telekomunikacyjnego Bezeq. Benjamin Netanjahu, w zamian za przychylne dla firmy i warte setki milionów dolarów zmiany w prawie, miał być pozytywnie przedstawiany w należącym do Bezeq serwisie informacyjnym Walla.
Wcześniej policja zarekomendowała postawienie mu zarzutów także w dwóch innych sprawach - dotyczących przyjmowania kosztownych prezentów od znajomych biznesmenów oraz oferowania korzystnych dla jednej z gazet zmian w prawie w zamian za pozytywne przedstawianie jego osoby.
mbl
REKLAMA
REKLAMA