Grenlandia i wielka gra mocarstw w Arktyce. USA kontra Chiny i Rosja

2019-08-22, 07:00

Grenlandia i wielka gra mocarstw w Arktyce. USA kontra Chiny i Rosja
Na zdjęciu: ćwiczenia rosyjskiej Floty Północnej. Foto: PAP/ITAR-TASS/Denis Kozhevnikov/

Prezydent Donald Trump odłożył swoją wizytę w Danii, po tym jak premier tego kraju stanowczo odrzuciła ideę sprzedaży Grenlandii Stanom Zjednoczonym. W Kopehnadze miał omawiać m.in. kwestie dotyczące Arktyki. Grenlandia, jak i cały region Arktyki, mają coraz większe znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, Rosji i Chin. Wyścig mocarstw trwa, Rosja na wielką skalę militaryzuje Arktykę, coraz bardziej istotnym graczem w regionie są Chiny. Według części ekspertów - w przypadku USA działania pozostają znacznie w tyle za retoryką.

Grenlandia to największa wyspa na świecie o powierzchni około 2 mln 160 km kw. Około 80 procent tego terytorium zajmuje lądolód. Położona jest strategicznie, bogata jest w cenne surowce. Od 1978 roku ma status autonomii. Zależna jest od wsparcia ekonomicznego Danii. W gestii władz Grenlandii leżą sprawy wewnętrzne, Dania natomiast odpowiada za kwestie obrony i politykę zagraniczną.

Dania skolonizowała Grenlandię w  XVIII wieku. Obecnie zamieszkuje ją około 57 tysięcy osób, w większości to rdzenna ludność, Inuici.

Grenlandia, jak i cały obszar Arktyki, jest w ostatnich latach celem rywalizacji mocarstw: USA, Chin i Rosji ze względu na strategiczne położenie, szlaki komunikacyjne i bogactwa naturalne.

O wpływy w Grenlandii, jak i w całej Arktyce, toczy się zacięta bitwa – chodzi o kwestie strategicznych szlaków, Północnego Szlaku Morskiego, ale i wydobycia węglowodorów, ropy i gazu oraz innych surowców, m.in. metali ziem rzadkich.

W przypadku Grenlandii bardzo aktywne w ostatnich latach są Chiny. Zaś Rosja już od kilku lat jest niezywkle aktywna militarnie w całym rejonie Arktyki - m.in. otwiera dawne bazy wojskowe z czasów ZSRR i znacznie rozbudowała swoje siły w tym obszarze, wysuwa także roszczenia terytorialne w kwestii szelfów.

To jednak poważna sprawa

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Danii miała mieć miejsce tuż po wizycie w Polsce – 2-3 września tego roku. Pierwszy o tweecie prezydenta w sprawie możliwości zakupu przez USA Grenlandii napisał ”Wall Street Journal”. Niektórzy duńscy politycy, cytowani przez media, deklarowali, że nie wierzą, iż propozycja jest poważna. Wielu komentatorów wyrażało oburzenie. 

Fakt rozmów o możliwości zakupu wyspy potwierdził jednak doradca gospodarczy prezydenta USA, Larry Kudlow. - Grenlandia nie jest na sprzedaż. Grenlandia nie jest duńska. Grenlandia należy do Grenlandii. Ufam głęboko, że tego nie bierze się poważnie – powiedziała po tej wypowiedzi premier Danii Matte Frederiksen (szefująca rządowi od czerwca br.) podczas swojej wizyty na Grenlandii.

Prezydent Donald Trump wkrótce w kolejnym tweecie zakomunikował całemu światu, że odkłada wizytę w Danii. Potwierdził też w rozmowie z reporterami, że ostatnio omawiał możliwość zakupu Grenlandii, autonomicznego terytorium Danii  - Dania to wyjątkowy kraj, zamieszkują go niesamowici ludzie, ale z powodu wypowiedzi premier o tym, że nie jest zainteresowana dyskusją o sprzedaży Grenlandii, odkładam nasze spotkanie, które miało się odbyć za dwa tygodnie, na inny termin – zatweetował Trump. – Premier udało się oszczędzić wiele wydatków i wysiłków USA i Danii, będąc tak bezpośrednią. Dziękuję jej za to i oczekuję spotkania nieco później – dodał.

- Ta dyskusja jest absurdalna, Kim Kielsen powiedział jasno, że Grenlandia nie jest na sprzedaż. Tutaj ta rozmowa się kończy - mówiła premier Danii Matte Frederiksen. Zaś szefowa MSZ Grenlandii Ane Lone Bagger powiedziała Reuterowi: ”Jesteśmy otwarci na biznes, ale nie jesteśmy na sprzedaż”.

Donald Trump miał w Kopenhadze omawiać kwestię Arktyki w rozmowach z premier Danii i premierem Grenlandii Kimem Kielsenem. Do Danii oficjalnie zaprosiła go w lipcu królowa Małgorzata.

Wojna, szlaki i bogactwa. Położenie, duży potencjał surowcowy, sprawy strategiczne

Plan Donalda Trumpa, by kupić Grenlandię, dobrze pokazuje jej rosnącą rolę na arenie międzynarodowej.

Położenie to atut numer jeden i w tym kontekście Grenlandia i Arktyka w ostatnim czasie stały się przedmiotem geopolitycznego starcia trzech mocarstw: USA, Chin i Rosji. Przed tym kto wszedłby w posiadanie tych terytoriów, otworzyłyby się dosłownie "kontynenty" nowych możliwości.

Topniejące lodowce sprawiają, że na północy pojawiają się nowe szlaki żeglugowe. W ostatnich latach odnotowano już ruch tzw. Północnym Szlakiem Morskim. Odsłaniają się coraz większe tereny, na których można budować porty morskie, bazy, lokować tam inwestycje gospodarcze.

Odsłonięte obszary to także możliwość eksploatacji surowców. Grenlandia, jak to potwierdzają dotychczasowe niepełne wciąż badania, dysponuje wielkimi bogactwami, ropą, innymi surowcami, takimi jak uran, ale i metalami ziem rzadkich. Handel tymi ostatnimi w dużej mierze zmonopolizowały Chiny. Metale ziem rzadkich są konieczne, by móc wytwarzać produkty zaawansowane technologicznie, takie jak smartfony, sprzęt optyczny lub np. wojskowy.

Mała Grenlandia, licząca niewielu mieszkańców, zależna gospodarczo od Danii, nie ma warunków, by umożliwić wydobycie swoich bogactw naturalnych zgodnie z przewidywanym potencjałem.

Baza USA 

W północnej części Grenlandii znajduje się obecnie lotnicza baza wojskowa USA – Thule. Jej status reguluje amerykańsko-duńskie porozumienie obronne z 1951 roku.

Jak przypomina AFP, w czasie II wojny światowej obecność w Grenlandii pozwalała USA monitorować ruch jednostek III Rzeszy i łodzi podwodnych przechodzących szlakiem arktycznym ku północnemu Atlantykowi. Bazę w Thule amerykańska marynarka wojenna zbudowała w 1943 roku. Było to miejsce kluczowe także w czasie zimnej wojny, pierwsza linia monitorowania potencjalnego ataku ZSRR. W tym czasie znajdował się tam tajny obiekt, baza atomowa Camp Century, o której do tej pory wiadomo niewiele. Obecnie w bazie Thule, jak podaje AFP, pracuje około 600 osób. Prowadzi ona monitoring satelitarny, znajduje się tam radar wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi.

Potem USA o Grenlandii nieco zapomniały. Obecnie jednak zainteresowanie ze strony Waszyngtonu mocno się zintensyfikowało w związku z działaniami Moskwy i Pekinu w obszarze Arktyki i w jej sąsiedztwie.

Dla przykładu. Chiny w zeszłym roku podjęły śmiałą próbę - grupa wspierana przez rząd w Pekinie chciała budować na wyspie trzy lotniska międzynarodowe. Plan ten zaniepokoił Kopenhagę i Waszyngton. Ostatecznie został udaremniony.

Polarny Jedwabny Szlak

Jak zauważa AFP, Stany Zjednoczone krytykują Rosję i Chiny za ich agresywne działania w rejonie Arktyki, jednak nie podejmują istotnych działań w tym zakresie.

Inaczej jest w przypadku Chin. Chiny skorzystałyby bardzo na możliwości transportu towarów szlakami na północy, skoro topnieją coraz większe połaci lodu. Jak zaznacza AFP, Chiny w tym regionie pojawiły sie późno, ale zaczęły działać intensywnie. W 2004 roku zaczęły wysyłać misje naukowe na Grenlandię. Póżniej chińskie przedsiębiorstwo uzyskało prawa w kwestii prowadzenia prac wydobywczych w ziemiach rzadkich wspólnie z australijską firmą w projekcie Kvanefjeld. Zaś w styczniu 2018 roku Pekin przedstawił swoją strategię Polarnego Jedwabnego Szlaku – to plan poszerzania chińskich wpływów ekonomicznych w Arktyce. Wiadomo, że Chiny inwestują nawet w tzw. soft power na Grenlandii. To oczywiście tylko niektóre aspekty aktywności Pekinu. Amerykańscy eksperci oceniają, że Stany Zjednoczone nie równoważą intensywnych działań Państwa Środka w tym obszarze.

Rosja gromadzi siły militarne

Rosja po 2014 roku stworzyła struktury administracyjne obejmujące Arktykę, dostosowała organizację okręgów wojskowych, kwestia Arktyki znalazła się w doktrynie wojskowej.

Eksperci zwracają uwagę na znaczną militarną aktywizację Moskwy w tym regonie, co, jak zauważają niektórzy,  może oznaczać dążenie do jednostronnych rozstrzygnięć lub/i wyścigu zbrojeń.

Moskwa chce rozszerzyć zasięg swoich terytoriów na Arktykę, ma roszczenia do sporych połaci arktycznego szelfu kontynentalnego. Rosja, USA, Dania, Norwegia i Kanada są położone nad Oceanem Arktycznym i wedle prawa morskiego mogą takie roszczenia przedstawiać. 

Zakupy terytoriów w USA

Doradca prezydenta USA Larry Kudlow potwierdzając zainteresowanie zakupem wyspy, przypominał, że wcześniej Grenlandię chciał kupić prezydent USA Harry Truman. Oferował za nią w 1946 roku 100 milionów dolarów. W XIX wieku USA chciały kupić nie tylko Grenlandię, ale również i Islandię.

Takie projekty nie są nowe w historii USA - ważnym zakupem dla USA okazała się Alaska, którą w 1867 roku sprzedali Waszyngtonowi Rosjanie za 7,2 mln dolarów. Została 49. Stanem USA w 1959 roku. W 1819 roku Hiszpania sprzedała USA Florydę za 5 mln dolarów. W 1803 na mocy traktatu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Francją USA zdobyły tereny, na których wyznaczono 13 stanów, a które stanowią dziś około 25 procent terytorium kraju, zapłaciły około 23 mln dolarów.

To bynajmniej nie wszystkie udane czy projektowane zakupy terytorialne. W historii USA zapisano też sfinalizowaną transakcję z Kopenhagą. W 1917 roku USA kupiły od Danii wyspy obecnie zwane Wyspami Dziewiczymi. Cena wynosiła 25 mln dolarów. Na sprzedaż Duńczycy wyrazili zgodę w referendum w 1916 roku.


Na podstawie AFP/AP/Reuters/PAP/BBN/Warsaw Institute/ Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl 

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej