Mandaty i aresztowania. USA zaczynają karać za brak dystansu społecznego
Amerykańskie władze stanowe i lokalne zaczynają bardziej rygorystycznie podchodzić do reguł zwiększenia dystansu społecznego. Burmistrz Nowego Jorku zapowiada mandaty w wysokości 500 dolarów, na Hawajach i w Maryland doszło do aresztowań.
2020-03-30, 07:43
Posłuchaj
Choć w Nowym Jorku obowiązuje nakaz pozostania w domach, a wszystkie zgromadzenia są zakazane - niezależnie od liczby uczestników - dotychczas nie stosowano kar wobec łamiących te zasady. Wczoraj burmistrz Bill de Blasio ogłosił jednak, że osoby, które nie zastosują się do wezwania policji do rozejścia się, będą karane mandatami w wysokości od 250 do 500 dolarów.
Ognisko na 60 osób
Powiązany Artykuł
Koronawirus w USA. Donald Trump: szczyt umieralności przypadnie na Wielkanoc
Na Hawajach już wcześniej zaczęto egzekwować zakaz zgromadzeń. Policja w Honolulu wręczyła 70 mandatów osobom, które zbierały się w grupach w miejskich parkach i nie słuchały wezwań do rozejścia się. Dwie osoby zostały aresztowane.
Podobna sytuacja miała miejsce w stanie Maryland, gdzie zakazane są zgromadzenia z udziałem ponad 10 osób. Jeden z mieszkańców zorganizował tam imprezę przy ognisku z udziałem 60 osób i gdy kilkakrotnie nie posłuchał wezwań policji do jej zakończenia, został zatrzymany.
Nabożeństwo na Florydzie
Wytycznych, aby nie organizować zgromadzeń powyżej 10 osób, nie posłuchała część duchownych. W nabożeństwie w kościele River Church w Tampie na Florydzie uczestniczyło wczoraj kilkaset osób.
REKLAMA
Kontrowersyjny pastor Rodney Howard-Browne zapewnił wiernych, że jeśli złapią koronawirusa, to wyleczy ich tak jak wcześniej w przypadku wirusa Zika.
fc
REKLAMA