Nocne starcia z milicją na Białorusi. Są tysiące zatrzymanych w całym kraju
W noc po wyborach prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia zatrzymano w całym kraju około 3 tys. osób za udział w zgromadzeniach masowych odbywających się bez zezwolenia - podało w poniedziałek MSW. Centrum obrony praw człowieka Wiosna twierdzi, że wśród protestujących jest przynajmniej jedna ofiara śmiertelna, jednak władze temu zaprzeczają.
2020-08-10, 11:30
W oficjalnym komunikacie służby prasowe MSW poinformowały, że w 33 miejscowościach w noc powyborczą doszło do "punktowych zgromadzeń obywateli w rejonie lokali wyborczych i na centralnych placach".
Oficjalne dane: ok. 3000 zatrzymanych
Powiązany Artykuł
Mińsk: demonstranci wyparci ze Starego Miasta, ale starcia trwają. Dziesiątki zatrzymanych
"Ogółem za udział w odbywających się bez zezwolenia zgromadzeniach masowych zatrzymano w kraju około 3 tysięcy osób" - głosi komunikat. Dodano, że w samym Mińsku zatrzymano około 1000 osób i ponad 2 tys. w innych miastach. W komunikacie podano także, że w trakcie zgromadzeń poszkodowanych zostało 39 milicjantów i ponad 50 osób cywilnych.
Resort oświadczył, że demonstrujący w Mińsku rzucali w milicjantów płytami chodnikowymi "i innymi przedmiotami", a w Pińsku opór siłom porządkowym stawiła "grupa agresywnie nastawionych obywateli". Ludzie ci, uzbrojeni w pręty, kamienie i metalowe przedmioty "próbowali zorganizować atak na funkcjonariuszy" - czytamy w komunikacie. Część zatrzymanych, jak twierdzi MSW, "była w stanie upojenia alkoholowego".
Obrońcy praw człowieka: jedna ofiara śmiertelna
Posłuchaj
Według informacji obrońców praw człowieka z organizacji Wiosna, jedna osoba zginęła po tym, jak w tłum ludzi wjechał pojazd sił milicyjnych. Przyczyną śmierci była rana głowy. Trzy osoby doznały poważnych obrażeń - powiedział prawnik Walancin Stefanowicz z "Wiosny".
REKLAMA
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi zapewnia, że podana przez media informacja o ofierze śmiertelnej "jest zupełnym fake newsem".
- Milicja stłumiła demonstracje w Mińsku. Białoruski dziennikarz: protesty będą kontynuowane
- Protesty na Białorusi. Cichanouska wezwała do zaprzestania przemocy
Protesty po sfałszowanych wyborach
Powiązany Artykuł
Możliwe zwołanie RBN ws. Białorusi. Dera: sytuacja jest niebezpieczna z punktu widzenia naszych interesów
W niedzielę na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, w których główną kontrkandydatką urzędującego od 26 lat Aleksandra Łukaszenki była Swiatłana Cichanouska, żona opozycyjnego dziennikarza, którego zatrzymano, uniemożliwiając mu kandydowanie w wyborach.
Po ogłoszeniu wyników zamówionego przez państwową telewizję Mir badania exit poll w całym kraju rozpoczęły się demonstracje. Według działaczy opozycji wyniki te zostały sfałszowane. Według sondażu prezydent Aleksander Łukaszenka zdobył 79,7 procent głosów, a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska 6,8 procent.
REKLAMA
Do protestów doszło między innymi w Mińsku, Grodnie, Brześciu, Witebsku, Połocku i Homlu. W Mińsku milicja użyła armatek wodnych, gazu łzawiącego i granatów ogłuszających przeciwko wielu tysiącom demonstrantów. Niektórzy zbudowali barykady z kontenerów na śmieci.
Swiatłana Cichanouska wezwała swych zwolenników i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa do powstrzymania się od przemocy. Obarczyła też władze odpowiedzialnością za to, że podczas nocnych starć ulicznych ucierpieli ludzie.
jmo
REKLAMA