"Ucieczka nie uratuje was przed hańbą". Antyrządowe protesty w Bułgarii, doszło do starć z policją

2020-09-02, 11:44

"Ucieczka nie uratuje was przed hańbą". Antyrządowe protesty w Bułgarii, doszło do starć z policją
Zdjęcie ilustracyjne . Foto: Punghi/shutterstock

Przed parlamentem Bułgarii w środę, w dniu rozpoczęcia jego jesiennej sesji, zebrał się tłum demonstrujący przeciwko rządowi Bojko Borisowa. Doszło do starć z siłami bezpieczeństwa. Prezydent Bułgarii Rumen Radew poparł protest i zażądał dymisji premiera oraz jego gabinetu.

Protestujący ogłosili środę dniem "Wielkiego Powstania Narodowego". Do Sofii przyjechały już liczne grupy demonstrantów z prowincji. Organizatorzy protestów zamierzają zablokować posłów w budynku parlamentu i nie wypuszczać ich aż do czasu przegłosowania dymisji centroprawicowego rządu, który oskarżają o korupcję.

Powiązany Artykuł

pap bułgaria protesty 1200.jpg
Protesty w Bułgarii. Ekspert: premiera Borisowa nie ma za bardzo na kogo wymienić

"Ucieczka nie uratuje was przed hańbą"

Premier Borisow, który od początku trwających już 56 dni protestów pokazał się publicznie tylko kilkakrotnie w małych prowincjalnych miasteczkach, nie przybył do parlamentu i nie zareagował na apele wzywających go posłów opozycji.

Dzień rozpoczął się starciami protestujących z policją. Według publicznego radia kilkunastu demonstrantów zatrzymano. Tłum, skandując "Dymisja", obrzuca budynek parlamentu jajkami i jabłkami. Demonstranci próbują bezskutecznie wedrzeć się do budynku. MSW przestrzegło, że nie zawaha się użyć siły.

Gdy w parlamencie na mównicę wszedł prezydent, którego wystąpienie otwierało sesję, posłowie rządzącej koalicji GERB i nacjonalistów wygwizdali go i wyszli z sali. - Ucieczka nie uratuje was przed hańbą - skomentował Radew.

Uniki premiera

Szef państwa podkreślił, że parlament, podporządkowując się bezwarunkowo woli premiera, stracił wiarygodność, a jedynym wyjściem z tej sytuacji jest przegłosowanie dymisji rządu i otwarcie drogi do rozpisania nowych wyborów.

Rządowy projekt konstytucji i propozycję powołania Ustawodawczego Zgromadzenia Narodowego Radew uznał za próbę grania na zwłokę w celu umocnienia władzy premiera. Dodał, że odejście gabinetu Borisowa jest nieuniknione.

- Naród jednak wyszedł ze stanu hipnozy i domaga się radykalnych zmian, zlikwidowania panującej korupcji i powrotu na drogę do Europy - podkreślił prezydent i dodał, że obecnych problemów politycznych Bułgarii nie da się rozwiązać policyjnymi metodami.

Czytaj także:

Kornelia Nonowa, Liderka lewicowej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP), oznajmiła, że jedynym zadaniem obecnego parlamentu jest przyjęcie noweli dotyczącej ordynacji wyborczej, umożliwiającej głosowanie elektroniczne oraz za pomocą maszyn i wyeliminowanie papierowych kart do głosowania.

Przywódca partii bułgarskich Turków Mustafa Karadayi zażądał dymisji prezydenta Radewa, który jego zdaniem prowadzi stronniczą politykę. Karadayi zaproponował też powołanie rządu ekspertów, który miałby poradzić sobie z coraz poważniejszymi problemami ekonomicznymi.

Parlament w środę po raz pierwszy obraduje w nowym budynku - dawnej siedzibie Bułgarskiej Partii Komunistycznej, którą 30 lat od rozpoczęcia procesu transformacji Bułgarzy nazywają nadal "domem partii". Obok nowej siedziby parlamentu znajduje urząd Rady Ministrów i kancelaria prezydenta.

Radew przyszedł do budynku pieszo z bardzo nieliczną ochroną, witany przez demonstrantów.


kb

Polecane

Wróć do strony głównej