Kanada: sąd zajmie się symbolami religijnymi. Media: proces będzie historyczny
Ustawa prowincji Quebec, która zakazuje osobom zatrudnionym w sektorze publicznym noszenie widocznych symboli religijnych, jest od poniedziałku przedmiotem historycznego, jak piszą kanadyjskie media, procesu sądowego. Przeciwnicy jej zapisów podnoszą, że uderza w muzułmańskie kobiety, rząd Quebecu argumentuje zaś, że odpowiada ona na narastające w prowincji pytania.
2020-11-02, 23:43
Tzw. Ustawa 21 to ustawa o laickości, która weszła w życie w połowie czerwca ub.r. Osoby "w pozycji władzy", czyli m.in. nauczyciele, policjanci, rządowi prawnicy, nie mogą, będąc w pracy, nosić widocznych symboli religijnych. Osoby, które były zatrudnione na terenie Quebecu przed wejściem ustawy w życie, korzystają z przywilejów nabytych.
Powiązany Artykuł
"Atak był dokonany z premedytacją". Napastnik z Quebec z dwoma zarzutami morderstwa
Kwestie społeczne i religijne
W wielu opiniach cytowanych w kanadyjskich mediach ustawa wymierzona jest głównie w muzułmańskie kobiety. Zdarzały się odmowy zatrudniania nauczycielek muzułmanek, które zakrywają głowę hidżabem, utraty pracy czy awansu – takie właśnie argumenty przedstawili w poniedziałek skarżący. Skarga rozpatrywana przez sąd to cztery połączone pozwy.
Z kolei rząd Quebecu argumentuje, że w prowincji narastały pytania o miejsce religii w miejscu publicznym, a ustawa została uchwalona przez demokratycznie wybrany parlament i cieszy się wysokim poparciem. Instytut badania opinii publicznej CROP podawał np. ponad rok temu, że 72 proc. mieszkańców Quebecu uważa, że sędziowie nie powinni nosić żadnych widocznych symboli religijnych, 71 proc. popierało taki zakaz dla policjantów i prokuratorów, 67 proc. dla strażników więziennych, a 65 proc. dla nauczycieli.
Czytaj także:
- Niepokoje i klimat ateizacji. Francuska laickość w praktyce
- "Nie było żadnego uprzywilejowania". Premier Kanady złożył wyjaśnienia w sprawie organizacji ds. grantów dla studentów
Proces, który - jak szacują media - może potrwać przynajmniej miesiąc, nie jest pierwszym wystawieniem przepisów o laickości na próbę w sądzie. W połowie grudnia ub.r. Sąd Apelacyjny Quebecu rozpatrywał wniosek o zawieszenie ustawy do czasu orzeczenia o jej zgodności z konstytucją, ale uznał, że nie może tego zrobić. Parlament Quebecu, uchwalając ustawę, wpisał bowiem do niej, że może ona naruszać konstytucję Kanady, czyli zastosował tzw. klauzulę opt-out, przewidzianą w konstytucji. Klauzula przeznaczona na wyjątkowe sytuacje pozwala na czasowe zawieszanie rozwiązań konstytucyjnych. Nie wszystkie przepisy konstytucji można zawiesić, np. nie można naruszać równych praw kobiet i mężczyzn.
REKLAMA
Sąd zwrócił wówczas uwagę, że noszenie symboli religijnych w pracy nie jest jednak absolutnym wymogiem wiary, a ustawa nie przekreśla dostępu do stanowisk "chrześcijanom, żydom, muzułmanom".
Fundamentalne rozstrzygnięcia sądu
Jak podkreślają media, niezależnie od rozstrzygnięcia ustawa zapewne trafi przed Sąd Najwyższy Kanady, a rozstrzygnięcia w dużej mierze zdefiniują, czym jest kanadyjska demokracja. Publiczny nadawca CBC wskazywał, że z jednej strony jest przekonanie, iż prawo jest określane przez parlament, a z drugiej – że wiele praw zwyczajowych nie może być przez parlament zmienianych.
Stanowiąca część konstytucji Kanadyjska Karta Praw i Wolności wymienia wśród praw fundamentalnych prawo do wolności sumienia i religii. Jednak w roku 1985 Sąd Najwyższy Kanady, w sprawie Regina przeciw Big M Drug Mart, orzekł, że "jednakowo chronione i z tego samego powodu jest wyrażanie i okazywanie niereligijności oraz odmowa uczestniczenia w praktykach religijnych". Dodatkowo Quebec od czasów tzw. spokojnej rewolucji, która w latach 60. XX w. pozbawiła Kościół katolicki uprzywilejowanej pozycji, wpływu na politykę, szkoły i życie publiczne, jest szczególnie wyczulony na utrzymanie świeckości państwa.
mbl
REKLAMA
REKLAMA