Wtargnął z bronią do schroniska dla zwierząt. Szukał swojego kota

Według policji Tony Wittman w poniedziałek zadzwonił do schroniska w sprawie swojego zaginionego kota, ale powiedziano mu, że będzie mógł go odebrać dopiero następnego dnia rano.

Jeszcze w poniedziałek wtargnął więc do placówki w stroju maskującym, gdzie miał związać jedną z pracownic, wycelować w nią bronią i zażądać informacji, gdzie trzymane są koty. Wittman rzekomo powiedział kobiecie, że jeżeli zrobi to, co jej każe, nie zastrzeli jej. Następnie opuścił schronisko i zakopał ubrania i broń w pobliżu swojego domu.

Według lokalnych mediów żadne zwierzęta nie zostały zabrane ani skrzywdzone podczas napadu.

Powiązany Artykuł

"Jest zła, okrutna i bardzo silna". Agresywna wiewiórka terroryzuje ludzi

Wrócił do schroniska i odebrał kota

Wittman wrócił do schroniska we wtorek i odebrał kota. Tego samego dnia został aresztowany i przyznał się do wtargnięcia do placówki.

• Szop pracz - zręczny drapieżnik, świetny pływak i... domowy pupil

W środę Wittman powiedział sądowi, że cierpi na zespół stresu pourazowego po odbyciu służby wojskowej i "czasami może działać bez zastanowienia się nad konsekwencjami" - wynika z dokumentów sądowych. Dodał, że kocha swojego kota, który zapewnia mu wsparcie.

Odmówiono mu zwolnienia za kaucją i ma stawić się w sądzie w kwietniu. 

ks